Nabokow musiał ratować
Po porażce z St. Louis Blues zespół San Jose Sharks, by utrzymać najlepszy bilans w NHL musiał pokonać Dallas Stars. Bez świetnego występu stojącego w bramce Jewgienija Nabokowa mogło się to nie udać.
Rosjanin obronił 28 strzałów rywali, a jego najlepszy okres meczu miał miejsce w drugiej tercji, kiedy Rekiny grały w podwójnym osłabieniu. Przez 55 sekund graczom Dallas Stars nie udało się jednak zdobyć gola, m.in. dzięki świetnym interwencjom Nabokowa. Jego zespół już wtedy prowadził 1:0 dzięki bramce Jonathana Cheechoo, a w trzeciej tercji powiększył swoją przewagę. Ozdobą meczu była piękna bramka na 2:0 strzelona przez klęczącego już na lodzie Milana Michálka po świetnym rozegraniu krążka pod bandą za bramką Marty`ego Turco. Mimo, że Sharks prowadzili po tym golu dwoma bramkami, to końcówka była nerwowa, bowiem Matt Niskanen na 5 minut przed zakończeniem trzeciej tercji zmniejszył straty. Tym razem Nabokow miał pecha, bowiem krążek po strzale amerykańskiego obrońcy odbił się od rękawicy Aleksieja Siemionowa i kompletnie zmylił bramkarza gości.
Mecz mógł ostatecznie rozstrzygnąć w 57. minucie kapitan Sharks, Patrick Marleau, który jednak nie wykorzystał rzutu karnego. Wynik ustalił jednak na nieco ponad minutę przed końcem Ryan Clowe, trafiając do pustej już bramki Stars. Clowe zanotował gola i asystę, a dwukrotnie asystował Joe Pavelski. San Jose Sharks już po raz trzeci w tym sezonie pokonali Dallas Stars, którym ulegli w drugiej rundzie playoffów w ubiegłych rozgrywkach 2-4. Podopieczni Todda McLellana mają na koncie 60 punktów zdobytych w 36 meczach, co jest najlepszym bilansem w całej lidze. Po wczorajszym meczu Jonathan Cheechoo mówił, że jego zespół wciąż musi walczyć o każdy punkt. - Szukamy dobrego ustawienia przed playoffami - powiedział Cheechoo. - Nie będziemy zadowoleni z samego awansu. Chcemy sobie zagwarantować przewagę własnego lodu w każdej rundzie. Jest to tym bardziej istotne, że Sharks w swojej hali, HP Pavilion wygrali w obecnych rozgrywkach 18 z 20 meczów.
Dallas Stars przez wielu typowani przed sezonem na zespół, który będzie walczył o Puchar Stanleya pozostają na przedostatnim miejscu w Konferencji Wschodniej, ale ich trener, Dave Tippett znalazł we wczorajszym meczu kilka pozytywów. - Kontrolowaliśmy grę i mieliśmy kilka dobrych okazji. Jeśli dalej będziemy tak grać, to dostaniemy swoją uczciwą dawkę dobrych sytuacji i wygramy swoją uczciwą dawkę meczów - skomentował Tippett. Przed wczorajszym meczem Sharks ogłosili, że podpisali kontrakt z 43-letnim Claude`em Lemieux, który ostatnio w NHL występował przed sześcioma laty w Dallas Stars. Lemieux w obecnym sezonie rozegrał 2 mecze w barwach współpracujących z zespołem z San Jose China Sharks w Lidze Azjatyckiej, a ostatni miesiąc spędził w afiliacji SJS w American Hockey League, Worcester Sharks. Nowa umowa pozwala sztabowi San Jose Sharks na włączenie go do składu zespołu w NHL lub odesłanie do Worcester.
Bardzo emocjonujący był mecz dwóch zespołów z Nowego Jorku, w którym Rangers pokonali Islanders dzięki czterem golom strzelonym w trzeciej tercji. Wyspiarze odpowiedzieli wtedy tylko dwoma trafieniami i przegrali 4:5. Zwycięskiego gola zdobył Nigel Dawes, a gola i asystę zaliczył Scott Gomez. Taki sam bilans dla zespołu z Long Island uzyskał Mike Comrie. Bardzo krótko trwał powrót do gry bramkarza Islanders, Ricka DiPietro, który po dwumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją rozegrał dwa mecze, ale wczoraj nie wystąpił z powodu urazu pachwiny.
Na zawsze w annałach najbardziej utytułowanego klubu w NHL zapisał się Maxim Lapierre. Środkowy Canadiens uzyskał swój pierwszy hat trick w najlepszej lidze świata akurat, kiedy jego zespół jako pierwszy w historii odniósł zwycięstwo nr 3 000 w rozgrywkach regularnych. Canadiens pokonali Florida Panthers 5:2, a hat trick Lapierre`a jest tym bardziej godny uwagi, że w poprzednich 31 meczach sezonu strzelił tylko 4 gole. Dla Panthers była to trzecia porażka z rzędu.
Calgary Flames wygrywając z Minnesota Wild 2:1 umocnili się na prowadzeniu w Northwest Division. O zwycięstwie zdecydował gol strzelony w osłabieniu w połowie trzeciej tercji przez Erica Nystroma. Gracz znany głównie z twardej gry przejął krążek po błędzie rywali, łatwo położył stojącego w bramce Wild Josha Hardinga i dał swojej drużynie 2 punkty. Dla Flames trafił także Daymond Langkow, a jedynego gola dla ich rywali strzelił Stéphane Veilleux.
Colorado Avalanche pokonali 5:1 Nashville Predators, odnosząc trzecie kolejne zwycięstwo. Jednym z bohaterów meczu był Cody McLeod, który zdobył dwa gole. Bramkę i asystę uzyskał John-Michael Liles, a po dwie asysty zaliczyli Marek Svatoš i Wojtek Wolski. Honorowe trafienie dla Predators było dziełem Jasona Arnotta.
W fantastycznej formie znajduje się bramkarz Columbus Blue Jackets, Steve Mason. 20-letni gracz broniąc 24 strzały Los Angeles Kings zanotował już czwarty "shutout" w 19 meczach, jakie rozegrał w NHL i drugi w ciągu trzech dni. Tylko jednego gola wpuścił z kolei stojący w bramce Królów Jonathan Quick, ale jego zespół przegrał z Blue Jackets 0:2, bowiem rywale strzelili bramkę także, kiedy Quick został już wycofany. Gola i asystę zaliczył Rick Nash, a trafił także Kris Russell.
Komentarze