Zespół Washington Capitals przetrwał pościg New York Rangers w ostatniej tercji i odniósł trzecie zwycięstwo z rzędu. "Stołeczni" jako drugi zespół w tym sezonie osiągnęli 50 punktów.
Ekipa Petera Laviolette'a we własnej hali pokonała gości z Nowego Jorku 5:4. Po dwóch tercjach prowadziła już 3:0, a w trzeciej 4:0 i 5:2. Pozwoliła rywalom odrobić większą część strat, ale w końcówce utrzymała swoją przewagę i odniosła zwycięstwo. 2 gole dla gospodarzy strzelił Tom Wilson, T.J. Oshie zdobył bramkę i dwukrotnie asystował, a na listę strzelców wpisali się też Rosjanie Jewgienij Kuzniecow i Aleksandr Owieczkin. Ten ostatni miał sporo szczęścia, bo chciał podać przed bramkę, ale krążek odbił się od kija obrońcy rywali Adama Foxa i wpadł do siatki. Z kolei Wilson swojego drugiego gola strzelił efektownie zbijając "gumę" z powietrza do bramki. Dla Rangers po raz pierwszy w jednym meczu NHL dwukrotnie trafił obchodzący akurat 28. urodziny Colin Blackwell. Serię 12 meczów bez bramki przerwał rozczarowujący w swoim debiutanckim sezonie numer 1 ostatniego draftu Alexis Lafrenière, a gola kontaktowego na 4:5 w przewadze strzelił Chris Kreider.
Piękny gol Toma Wilsona z powietrza
Zwycięstwo pozwoliło "Caps" umocnić się na prowadzeniu w dywizji wschodniej. Mają teraz taki sam dorobek, jak najlepsi w NHL w tym sezonie Tampa Bay Lightning, ale wygrali o jedno spotkanie mniej w regulaminowym czasie. Z kolei Rangers pozostają na 6. miejscu w dywizji wschodniej. Nie udał się powrót do boksu ich trenerowi Davidowi Quinnowi, który musiał opuścić 6 meczów w związku z izolacją wynikającą z ligowego protokołu COVID-19. Pod wodzą zastępującego go tymczasowo trenera Hartford Wolf Pack z AHL Krisa Knoblaucha Rangers wygrali 4 spotkania.
Zespół Detroit Red Wings drugi raz w ciągu dwóch dni pokonał Columbus Blue Jackets. Po sobotnim zwycięstwie 3:1, wczoraj przyszła wygrana 4:1. Trzecią tercję "Czerwone Skrzydła" wygrały 3:0, ale dwa ostatnie gole strzeliły w odstępie 21 sekund w przedostatniej minucie, gdy rywale już wycofali bramkarza. Decydujące było pierwsze w tym sezonie trafienie, które w 43. minucie zanotował Michael Rasmussen. To także jego pierwszy zwycięski gol w NHL. Sztab Blue Jackets chciał anulowania bramki, twierdząc, że agresywnie wjeżdżający w pole bramkowe Rasmussen w niedozwolony sposób przeszkadzał w interwencji Elvisowi Merzļikinsowi, ale po analizie wideo sędziowie uznali, że tak nie było i ukarali Blue Jackets za opóźnianie gry. Dla Red Wings gole strzelili także: Jewgienij Swiecznikow, Filip Hronek i Władisław Namiestnikow. Drużyna z Detroit pozostaje ostatnia w dywizji centralnej. Blue Jackets przegrali po raz 4. z rzędu i są w tej dywizji na 6. pozycji.
Zwycięski gol Michaela Rasmussena, uznany mimo "challenge'u"
Także drugie zwycięstwo z tym samym rywalem w ciągu weekendu odniosła drużyna Anaheim Ducks. Podopieczni Dallasa Eakinsa wczoraj pokonali St. Louis Blues po dogrywce 3:2, a w piątek wygrali z tą drużyną 4:1. To już 4. z rzędu porażka Blues. Decydującego gola w dogrywce strzelił Josh Manson, dla którego było to pierwsze trafienie w tym sezonie, pierwsze w dogrywce meczu NHL i pierwsze od prawie 3 lat na wagę zwycięstwa w tej lidze. Asystował mu bramkarz Ducks Anthony Stolarz. 27-letni Amerykanin obronił także 38 strzałów rywali. A zanim Manson zakończył mecz, gole dla drużyny z Kalifornii strzelili Cam Fowler i Adam Henrique, który wcześniej pięknym zwodem ograł Roberta Bortuzzo. Goście musieli najpierw odrobić dwubramkową stratę, bo pierwszą tercję przegrali 0:2. Zwycięstwo zostało okupione urazem najskuteczniejszego gracza drużyny w tym sezonie Rickarda Rakella. Nie wiadomo jeszcze jak poważny jest uraz Szweda, ale po meczu był on w stanie chodzić o własnych siłach. Ducks pozostają na ostatnim miejscu w dywizji zachodniej. Blues są w niej na 4. pozycji, ale przegrali już 7 meczów z rzędu u siebie. W całym sezonie dotąd we własnej hali ponieśli 12 porażek w 16 spotkaniach.
Gol Adama Henrique'a po pięknym zwodzie
Jeden gol rozstrzygnął mecz New Jersey Devils z Boston Bruins. Kyle Palmieri w 17. minucie dał "Diabłom" zwycięstwo 1:0. Broniąc 40 strzałów "czyste konto" po raz pierwszy w tym sezonie zachował bramkarz tej drużyny Mackenzie Blackwood, który na 8 sekund przed końcem popisał się nieprawdopodobną interwencją nogą na linii bramkowej i uratował zwycięstwo swojego zespołu. Sytuacja była długo analizowana na wideo, ale powtórki potwierdziły, że krążek nie przekroczył linii. Devils mają w tym sezonie sposób na Bruins. Punktowali we wszystkich 5 meczach z nimi, a wygrali 4, w tym wszystkie 3 na wyjeździe. Palmieri dwukrotnie w obecnych rozgrywkach strzelał gole zwycięskie i oba w Bostonie. Mimo to, drużyna Lindy'ego Ruffa jest przedostatnia w dywizji wschodniej. "Niedźwiedzie" zajmują w niej 4. miejsce.
Niesamowita interwencja Mackenzie'ego Blackwooda na linii bramkowej 8 sekund przed końcem meczu
Zespół Florida Panthers, podobnie jak w sobotę, pokonał w Dallas miejscowych Stars. W pierwszym meczu było 4:3 po dogrywce, a wczoraj 4:1. Jonathan Huberdeau strzelił 2 gole i zaliczył asystę, Anthony Duclair wykorzystał rzut karny, a wynik strzałem do pustej bramki ustalił w przedostatniej minucie Owen Tippett. Radość "Panter" ze zwycięstwa została jednak przyćmiona poważnie wyglądającą kontuzją ich lidera obrony Aarona Ekblada, który po starciu przy bandzie z Esą Lindellem upadł na lód w taki sposób, że nienaturalnie wygięła mu się noga w kolanie. Taflę opuścił na noszach, a trener Joel Quenneville po meczu powiedział, że zawodnika czeka długa przerwa. Ekblad jest ex aequo z Darnellem Nurse'em i Jeffem Petrym najlepszym strzelcem tego sezonu wśród obrońców. W sobotę to jego gol przesądził o zwycięstwie nad "Gwiazdami". Zespół z Sunrise pozostaje na 3. miejscu w dywizji centralnej. Stars są w niej przedostatni.
Kontuzja Aarona Ekblada
Pnie się w górę drużyna Nashville Predators. Po 5. zwycięstwie z rzędu "Drapieżnicy" wyprzedzili w dywizji centralnej Chicago Blackhawks i są już na 4. pozycji. Wczoraj po raz drugi w ciągu dwóch dni pokonali właśnie ekipę z Chicago. Po sobotniej wygranej 3:1, w niedzielę przyszedł wynik 3:2. Nie po raz pierwszy w tym sezonie gole dla zespołu Johna Hynesa strzelali tylko Europejczycy. Mecz rozstrzygnął na jego korzyść szwajcarski kapitan Roman Josi, a wcześniej do siatki trafiali Szwedzi Viktor Arvidsson i Calle Järnkrok. Stojący w bramce Fin Pekka Rinne obronił 27 z 29 strzałów. "Preds" wygrali, mimo że wcześniej stracili dwubramkowe prowadzenie. Straty dwoma golami odrobił Alex DeBrincat, który popisał się zwłaszcza kapitalnym rajdem przy trafieniu wyrównującym. Seria zwycięstw "Preds" jest najdłuższą trwającą w tej chwili w NHL. Obaj wczorajsi rywale mają po 35 punktów, ale zespół z Nashville jest w tabeli wyżej, bo odniósł więcej zwycięstw w regulaminowych 60 minutach.
Piękny gol wyrównujący Alexa DeBrincata
WYNIKI
TABELE
Czytaj także: