NHL: Dzień świstaka "Kojotów" (WIDEO)
To były dwa wielkie wieczory drużyny Arizona Coyotes. "Kojoty" dzień po dniu przerwały zwycięskie serie dwóch najlepszych jak dotąd drużyn tego sezonu NHL i zrobiły to dokładnie w taki sam sposób.
Zawodnicy drużyny z Glendale mogli się poczuć jak bohater filmu "Dzień świstaka", który po raz kolejny przeżywa ten sam dzień. W poniedziałek Coyotes w Waszyngtonie pokonali lidera ligi Washington Capitals, przerywając serię 6 zwycięstw "Stołecznych". A wczoraj w St. Louis wygrali z legitymującymi się drugim najlepszym dorobkiem w lidze Blues, kończąc ich serię 7 wygranych. Oba mecze zespół Ricka Toccheta wygrał po rzutach karnych i w obu karne wykorzystywali tylko Nick Schmaltz oraz Conor Garland. Schmaltz w tym sezonie zamienił na gole wszystkie 3 swoje karne i każdy z nich decydował o wygranej zespołu. Garland w decydujących seriach trafił 2 na 3 razy. Wczoraj zdobył także bramkę z gry, a asystował mu Clayton Keller, który wcześniej sam trafił do siatki. Goście w ciągu podstawowych 60 minut dwukrotnie doprowadzali do remisu. 33 strzały z gry i oba karne rywali obronił ich bramkarz Darcy Kuemper. Coyotes wygrali wszystkie 3 serie rzutów karnych w tym sezonie. Z 24 punktami awansowali na 2. miejsce w dywizji atlantyckiej. W odniesieniu kolejnego zwycięstwa nie przeszkodził im fakt, że z powodu problemów z lotem z Waszyngtonu do hotelu w St. Louis trafili dopiero o 3:30 w nocy. Ich wczorajsi rywale mają 28 punktów i wciąż prowadzą w konferencji zachodniej.
Także karne decydowały w Bostonie, gdzie doszło do fantastycznego pościgu Florida Panthers za miejscowymi Bruins. Po dwóch tercjach "Pantery" przegrywały 0:4, ale zdołały doprowadzić do remisu, a następnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę w rzutach karnych. Zwycięstwo 5:4 dał im w czwartej rundzie decydującej rozgrywki Mike Hoffman. Do dogrywki doprowadził w przedostatniej minucie trzeciej tercji Keith Yandle, który wcześniej zaliczył 2 asysty, Hoffman także trafił z gry, listę strzelców uzupełnili Aaron Ekblad i Frank Vatrano, a 3 asysty zaliczył Jonathan Huberdeau. Siergieja Bobrowskiego, który w drugiej tercji wpuścił 4 gole, od początku trzeciej zastąpił w bramce Sam Montembeault, który obronił 15 strzałów z gry i 2 rzuty karne. Dla Bruins 16. gola w sezonie strzelił najlepszy snajper NHL David Pastrňák. Panthers mają na koncie najwięcej serii karnych w historii NHL (164) i najwięcej w tym sezonie (6). W obecnych rozgrywkach wygrali 3 i przegrali 3. Historycznie mają niekorzystny bilans 70-94. 23 punkty dają im 3. miejsce w dywizji atlantyckiej. Bruins jako jedyny zespół w NHL jeszcze nie przegrali u siebie meczu w regulaminowych 60 minutach, ale ponieśli już czwartą porażkę z rzędu. Nadal jednak z dorobkiem 26 punktów przewodzą dywizji atlantyckiej.
Również w Montrealu rzuty karne rozstrzygały o wyniku. Jako jedyny do bramki trafił w nich Jonathan Drouin, który dał Canadiens zwycięstwo 3:2 nad grającymi bez swojego zawieszonego kapitana Nicka Foligno Columbus Blue Jackets. Wygranej nie byłoby jednak, gdyby nie gol na 2:2 strzelony przez Tomáša Tatara na 41 sekund przed końcem trzeciej tercji. Słowak odpowiedział w ten sposób na bramkę Zacha Werenskiego zdobytą nieco ponad minutę wcześniej, która mogła dać zwycięstwo gościom. Dla Canadiens z gry trafił także Brendan Gallagher, ale pierwszą gwiazdą meczu został wybrany ich bramkarz Carey Price, który zatrzymał 33 strzały podczas 65 minut gry oraz 2 karne. Canadiens punktowali w 7 z 8 ostatnich meczów, 6 z nich wygrali i są na drugim miejscu w dywizji atlantyckiej z 23 punktami. Z kolei Blue Jackets ponieśli 7 porażek w ostatnich 8 spotkaniach, a 16 punktów daje im przedostatnią pozycję w dywizji metropolitalnej.
Także nieco dłużej grać musiały w Madison Square Garden drużyny New York Rangers i Pittsburgh Penguins. Rangers po dogrywce ograli pozbawione kontuzjowanego Sidneya Crosby'ego "Pingwiny" 3:2. I to, mimo że wcześniej stracili dwubramkowe prowadzenie. Bohaterem wieczoru był numer 2 ostatniego draftu NHL Kaapo Kakko. 18-letni Fin po raz pierwszy w NHL strzelił 2 gole w jednym meczu i po raz pierwszy przesądził o zwycięstwie swojej drużyny. Bramkę i asystę przy zwycięskim golu Kakko zaliczył obrońca Adam Fox, a 30 strzałów obronił bramkarz gospodarzy Aleksandr Georgiew. Jego zespół wygrał 3 z ostatnich 4 meczów i 5 z ostatnich 7. 18 punktów daje mu 6. miejsce w dywizji metropolitalnej. Penguins z dorobkiem 22 "oczek" zajmują w niej 4. pozycję. Przy równej liczbie punktów przegrywają rywalizację o 3. miejsce z lokalnym rywalem ze stanu Pensylwania Philadelphia Flyers z powodu większej liczby rozegranych spotkań.
Colorado Avalanche bez problemów w 60 minut rozstrzygnęli swój mecz z Winnipeg Jets, wygrywając 4:0. 3 gole ekipa "Lawiny" strzeliła w trzeciej tercji. Przy wszystkich bramkach udział miał Nathan MacKinnon, który sam dwukrotnie trafił do siatki, a dodatkowo 2 razy asystował. Joonas Donskoi zaliczył gola i 2 asysty, a najskuteczniejszy debiutant tego sezonu Cale Makar zdobył bramkę zwycięską. 21-latek po 18 meczach ma na koncie już 18 punktów i jest trzeci w klasyfikacji punktowej obrońców w lidze. Wszystkich kolegów z pola przyćmił jednak wczoraj bramkarz Adam Werner, który w nietypowych okolicznościach zadebiutował w NHL. Już w 31. sekundzie meczu musiał zastąpić Pavla Francouza, który doznał kontuzji po zderzeniu z Markiem Scheifele. 22-latek wybrany przez Avalanche z numerem 131 draftu NHL 2016 był bezbłędny i obronił wszystkie 40 strzałów rywali. Jego drużyna wygrała już 3. mecz z rzędu po serii 5 porażek. Z 24 punktami jest druga w dywizji centralnej. Jets zdobyli dotąd o 3 "oczka" mniej i są w tej samej dywizji na 4. pozycji.
Kontuzja Pavla Francouza w 31. sekundzie meczu
Wymarzone urodziny miał Elias Pettersson. Kończący wczoraj 21 lat Szwed strzelił 2 gole, w tym zwycięskiego w meczu Vancouver Canucks z Nashville Predators i został wybrany pierwszą gwiazdą spotkania wygranego przez jego zespół 5:3. Także 2 bramki, a do tego asystę uzyskał Tanner Pearson, a z golem i asystą zakończył mecz Adam Gaudette. 34 strzały rywali obronił bramkarz Canucks Thatcher Demko. Drużyna z Vancouver tym samym przerwała serię 4 porażek. Pearson trafił wczoraj do siatki tyle samo razy, ile w 18 poprzednich spotkaniach tego sezonu łącznie. Jego zespół, który wykorzystał wszystkie 3 gry w przewadze, z 23 punktami awansował na 3. miejsce w dywizji Pacyfiku. Predators mają taki sam dorobek punktowy i też są trzeci, tyle że w dywizji centralnej.
Swoją dobrą serię kontynuuje zespół Detroit Red Wings. "Czerwone Skrzydła" odniosły już 3. zwycięstwo z rzędu, tym razem pokonując Anaheim Ducks 4:3 po dogrywce. Ich niespodziewanym bohaterem został obrońca Dennis Cholowski, który pierwszy raz w NHL strzelił gola w dodatkowej części meczu. Wcześniej bramki dla zwycięzców zdobyli: Filip Hronek, Andreas Athanasiou i Dylan Larkin. Goście wygrali, mimo że przegrywali 0:2 i 1:3, a Larkin do dogrywki doprowadził golem strzelonym na 37 sekund przed końcem trzeciej odsłony w sytuacji 6 na 3 w polu, bo rywale dostali dwie kary, a Red Wings wycofali bramkarza. Ducks pierwszy raz w tym sezonie przegrali w dogrywce mecz, w którym prowadzili po dwóch tercjach. Ponieśli jednak już 4. kolejną porażkę. 20 punktów daje im tylko 6. miejsce w dywizji Pacyfiku. Red Wings nie zajmują już ostatniego miejsca w całej lidze, w konferencji wschodniej ani nawet w dywizji atlantyckiej. Z 15 punktami wyprzedzili w tej ostatniej Ottawa Senators.
W meczu drużyn zajmujących dwa ostatnie miejsca w tabeli NHL Los Angeles Kings pokonali Minnesota Wild 3:1. Anže Kopitar i Sean Walker zaliczyli po bramce i asyście, Jeff Carter także raz trafił do siatki, ale najlepszym graczem spotkania wybrano bramkarza "Królów" Jonathana Quicka, który obronił 27 z 28 strzałów. Stojący w drugiej bramce Devan Dubnyk zatrzymał 32 z 34 uderzeń. Kings przerwali serię 3 porażek, a Quick wygrał po raz pierwszy od 6 meczów. Obie drużyny rywalizujące wczoraj w Los Angeles mają po 13 punktów. Kings, mimo sukcesu, nadal są ostatni w ligowej tabeli. Z przedostatnimi Wild przegrywają w niej mniejszą liczbą zwycięstw w regulaminowych 60 minutach. Wczorajsza wygrana była dopiero czwartą odniesioną w takich okolicznościach.
San Jose Sharks pokonali prowadzących w dywizji Pacyfiku Edmonton Oilers 6:3. "Rekiny" przed własną publicznością wygrały pierwszą tercję 3:0, w drugiej prowadziły już 4:0 i nie dały się dogonić. Barclay Goodrow zaliczył "hat trick Gordie'ego Howe'a" strzelając gola, asystując i bijąc się z Brandonem Manningiem, Timo Meier uzyskał bramkę i asystę dla zwycięzców, do siatki trafiali także: Brent Burns, Evander Kane, Patrick Marleau i Tomáš Hertl, a Erik Karlsson asystował 3 razy. Kane mógł strzelić drugiego gola, ale w trzeciej tercji nie wykorzystał rzutu karnego. Goodrow stoczył pięściarski pojedynek po ostrym ataku Tomáša Hertla na Connora McDavida, w obronie którego stanął Manning. Ten sam Brandon Manning, który 4 lata temu wbił McDavida w bandę łamiąc mu obojczyk, a później miał powiedzieć kapitanowi Oilers, że zrobił to celowo. Gola i asystę dla Oilers zaliczył wczoraj najlepiej punktujący gracz NHL (36 punktów) Leon Draisaitl. Sharks odnieśli 4 zwycięstwa z rzędu, a 17 punktów daje im 7. miejsce w dywizji Pacyfiku, której ich wczorajsi rywale wciąż przewodzą z 26 "oczkami".
Atak Tomáša Hertla na Connora McDavida i bójka Barclaya Goodrowa z Brandonem Manningiem
Komentarze