Jeszcze tylko swojego pierwszego bramkarza w najwyższej formie potrzebowała do kompletu najlepsza w NHL w tym sezonie drużyna Tampa Bay Lightning. Andriej Wasilewski po miesięcznej przerwie wrócił do gry na mecz na absolutnym szczycie i fantastycznymi interwencjami poprowadził kolegów do zwycięstwa.
Rosjanin z powodu pękniętej kości stopy nie grał od 10 listopada, a do zdrowia wrócił w samą porę na mecz dwóch drużyn mogących się pochwalić najlepszym dorobkiem punktowym w całej lidze. Wydawać się mogło, że wystawienie go od razu w spotkaniu z Toronto Maple Leafs jest ryzykowne, zwłaszcza że zastępujący go Louis Domingue spisywał się co najmniej przyzwoicie. Ale trener Jon Cooper wiedział co robi. Co prawda w 6. minucie goście z Toronto przywitali Wasilewskiego golem dającym im prowadzenie po fatalnym podaniu wszerz tafli we własnej tercji Nikity Kuczerowa, które przejął Kasperi Kapanen, ale później na Rosjanina nie było już mocnych.
Maple Leafs w całym meczu oddali aż 49 strzałów, podczas gdy Lightning uderzali tylko 21 razy, ale to gospodarze wygrali 4:1. Drużyna z Toronto w samej drugiej tercji oddała 23 celne strzały, czyli więcej niż lider ligi przez całe 60 minut, a jednak przegrała tę odsłonę aż 0:3. Kluczowa była cała seria interwencji Wasilewskiego podczas kary dla Alexa Killorna. Bramkarz gospodarzy niemal sam obronił to osłabienie, interweniując skutecznie 8 razy. Jego drużyna prowadziła już wtedy 2:1, bo na gola Kapanena jeszcze w pierwszej tercji odpowiedział po kontrze w osłabieniu znakomicie dysponowany ostatnio Anthony Cirelli, a w drugiej odsłonie w nietypowych okolicznościach prowadzenie dał gospodarzom Nikita Kuczerow.
W nietypowych, bo gole takie jak ten Rosjanina ogląda się na taflach rzadko. Kuczerow zrehabilitował się za swój fatalny błąd przy golu Kapanena i w 26. minucie w przewadze pokonał Frederika Andersena, choć początkowo nie miał o tym pojęcia. Wydawało się, że Duńczyk zatrzymał strzał Rosjanina, łapiąc krążek. Tyle tylko, że sędziowie wideo w pokoju sytuacyjnym w Toronto widzieli więcej. Owszem, Anderson złapał "gumę", ale ta w jego rękawicy przekroczyła linię bramkową. Arbitrzy wideo sami zainicjowali analizę i poinformowali sędziów na lodzie, że powinni zaliczyć gola. A fantastyczną trzecią tercję gospodarze przypieczętowali znakomitą ostatnią minutą.
Na 36 sekund przed końcem Killorn po akcji znakomicie dysponowanego trzeciego ataku z Cirellim i J.T. Millerem pokonał Andersena i podwyższył na 3:1, a po 34 kolejnych sekundach, gdy już goście czekali na syrenę kończącą drugą odsłonę, do ich siatki trafił Tyler Johnson i zrobiło się 4:1. Po takich dwóch ciosach na koniec zdominowanej przez siebie tercji "Klonowe Liście" już nie mogły się podnieść. W strzałach celnych w drugiej odsłonie było 23-12 dla gości. W golach 3-0 dla gospodarzy. Trener Lightning Jon Cooper po meczu powiedział, że Maple Leafs mieli w spotkaniu 59 minut, a jego drużyna jedną minutę. Tyle że "Błyskawica" miała Wasilewskiego.
Jeszcze w trzeciej tercji miała miejsce akcja, która najlepiej podsumowała jego występ w tym meczu. Rosjanin najpierw obronił jeden strzał Patricka Marleau, ale gdy już leżał na lodzie, po dobitce krążek toczył się za nim do bramki. Wtedy wyciągnął lewą nogę i kompletnie instynktownie zagarnął nią "gumę", by wybić ją w pole. - Tak naprawdę to wygrał im ten mecz. Czasem po prostu musisz zdjąć czapkę z głowy przed rywalem i przejść nad tym do porządku dziennego - powiedział po meczu o bezradności swojej drużyny Auston Matthews, którego zespół nie wykorzystał żadnej z 6 gier w przewadze.
Fantastyczna interwencja Wasilewskiego nogą
Mecz w Tampie, choć zaczął się od serii błędów, które nie przystoją najlepszym drużynom w NHL, później długimi fragmentami spełniał oczekiwania kibiców. Toczył się w niesamowitym tempie i jak przystało na spotkanie na szczycie miał naprawdę gorącą atmosferę. Lightning dzięki ósmemu z rzędu zwycięstwu uciekli rywalom z Toronto i mają nad nimi już 8 punktów przewagi w tabeli. Podopieczni Jona Coopera zgromadzili 51 "oczek". Sam trener przyznał po meczu, że nie byłoby takiego wyniku, gdyby nie 48 skutecznych interwencji bramkarza, który przy okazji wyrównał klubowy rekord liczby obron w jednym spotkaniu. - Wasilewski był niesamowity. Najlepszy zawodnik na lodzie o kilka długości przed innymi - powiedział Cooper.
Tampa Bay Lightning - Toronto Maple Leafs 4:1 (1:1, 3:0, 0:0)
0:1 Kapanen 05:26
1:1 Cirelli - Callahan 08:20 (w osłabieniu)
2:1 Kuczerow - Hedman - Miller 25:31 (w przewadze)
3:1 Killorn - Cirelli - Miller 39:24
4:1 Johnson - Kuczerow - Girardi 39:58
Strzały: 21-49.
Minuty kar: 14-8.
Widzów: 19 092.
Trzecie zwycięstwo z rzędu odniosła drużyna San Jose Sharks, która pokonała 3:2 Dallas Stars. Timo Meier strzelił dla "Rekinów" dwa gole, a zwycięstwo dał im swoim jedynym strzałem w meczu Joe Thornton. Co ciekawe, popularny "Jumbo Joe" w ostatnich 6 meczach strzelał celnie na bramkę tylko 2 razy. W 2 ostatnich oddał po jednym uderzeniu, w 4 wcześniejszych nie miał ani jednego. Meier już w drugim kolejnym spotkaniu dwukrotnie trafił do siatki. Szwajcar ma w tych rozgrywkach 18 bramek, podczas gdy w całych poprzednich zdobył 21. Gracze z San Jose przerwali serię trzech porażek z Dallas Stars i jednocześnie wygrali trzeci mecz z rzędu. Z 39 punktami wrócili na drugie miejsce w dywizji Pacyfiku. Ostatnio codziennie wymieniają się na nim z kalifornijskim rywalem Anaheim Ducks. Oba zespoły mają po 39 punktów, ale Sharks są w tabeli wyżej dzięki większej liczbie zwycięstw w regulaminowym czasie i po dogrywkach. Z kolei Stars przegrali trzeci raz z rzędu i z 35 punktami pozostają na piątej pozycji w dywizji centralnej.
Zespół Buffalo Sabres pokonał Arizona Coyotes 3:1. Jeff Skinner dał swojej drużynie zwycięstwo po raz drugi z rzędu i już piąty w tym sezonie, co jest wspólnie z trzema innymi graczami najlepszym wynikiem w całej NHL. Dla zwycięzców trafiali także: Casey Mittelstadt i Evan Rodrigues, a Carter Hutton obronił 25 strzałów. Sabres wygrali drugi kolejny mecz i z 42 punktami zajmują trzecie miejsce w dywizji atlantyckiej. Tracą tylko jedno "oczko" do drugich Toronto Maple Leafs. Tymczasem "Kojoty" z Glendale poniosły już czwartą kolejną porażkę. Ich 28 punktów oznacza przedostatnie, siódme miejsce w dywizji Pacyfiku.
Outsider zarówno tej dywizji, jak i całej ligi, czyli zespół Los Angeles Kings przegrał 1:4 z Columbus Blue Jackets. Drużynę ze stanu Ohio do zwycięstwa poprowadził Artiemij Panarin, który strzelił dwa gole. Lukáš Sedlák zdobył pierwszą bramkę w sezonie, a na listę strzelców wpisał się także Josh Anderson. Sedlák poprzednio trafił do siatki w meczu NHL 20 grudnia ubiegłego roku, a więc prawie rok temu. Asystujący przy drugim golu Panarina Seth Jones zdobył punkt nr 200 w najlepszej lidze świata. Ich zespół oddał 41 strzałów, czyli najwięcej w tym sezonie. 36 punktów daje mu drugie miejsce w dywizji metropolitalnej. Kings przegrali po raz trzeci z rzędu i ciągle mają 24 punkty.
W Montrealu miała miejsce wymiana ciosów, w której Canadiens pokonali Carolina Hurricanes 6:4. Obrońca "Habs" Jeff Petry strzelił dwa gole, a ponadto w zwycięskim zespole trafiali: Matthew Peca, Brendan Gallagher, Artturi Lehkonen i Andrew Shaw. Petry punktował w czterech ostatnich meczach, strzelając w tym czasie 4 gole. Drużyna z Montrealu wyprowadziła wczoraj 70 prób strzałów, z których 40 poleciało w światło bramki "Huraganów". Dopiero po raz piąty na 30 meczów w tym sezonie zdarzyło się, by to rywale strzelali częściej od Hurricanes. Drużyna Roda Brind'Amoura ma w tym sezonie najwyższą średnią strzałów na mecz w NHL (38,1). 30 punktów daje jej szóste miejsce w dywizji metropolitalnej. Canadiens wygrali 5 z ostatnich 7 spotkań i z 37 punktami są na piątej pozycji w dywizji atlantyckiej.
Nashville Predators utrzymali prowadzenie w konferencji zachodniej dzięki zwycięstwu 4:3 po dogrywce nad Vancouver Canucks. Colton Sissons przesądził o ich wygranej zdobywając decydującego gola w dodatkowej części meczu, a wcześniej zaliczył asystę przy golu partnera z trzeciej formacji Nicka Bonino, który zrewanżował mu się podając przy bramce zwycięskiej. Dla "Drapieżników" trafili także: Ryan Hartman i Calle Järnkrok. Ich zespół do 56. minuty prowadził 3:1, ale rywale strzelili wówczas dwa gole i doprowadzili do dogrywki. Bonino wygrał 9 z 14, a Järnkrok 10 z 15 wznowień. Na początku trzeciej tercji anulowany został gol Kevina Fiali dla zespołu z Nashville. Trener Canucks Travis Green zgłosił "challenge" i analiza wideo pokazała, że Szwajcar przed golem "spalił". Predators nadal grają bez kontuzjowanych: Filipa Forsberga, P.K.'a Subbana i Viktora Arvidssona, ale wygrali drugi kolejny mecz. Na koncie mają 43 punkty. Więcej w całej NHL zgromadził tylko zespół Tampa Bay Lightning. Canucks z 32 punktami są na szóstym miejscu w dywizji Pacyfiku.
Minnesota Wild co prawda jako pierwsi stracili gola w meczu z Florida Panthers, ale później trafiali już tylko oni i wygrali 5:1. Nino Niederreiter strzelił dwa gole i zaliczył asystę, Zach Parise raz trafił i raz asystował, na listę strzelców wpisali się także: Jonas Brodin i Eric Staal, a Ryan Suter asystował trzykrotnie. Najbardziej kuriozalny był gol Parise'ego. Po jego strzale najpierw krążek odbił się od kija obrońcy rywali Marka Pysyka, następnie bramkarz James Reimer odbijaczką zbił go na bandę za bramką, ale "guma" wróciła i od nogi Reimera wpadła do siatki. Asystujący przy golu Staala Mikael Granlund osiągnął granicę 300 punktów w NHL. Drużyna z St. Paul straciła w trakcie meczu z powodu urazu Jordana Greenwaya. 36 punktów pozwoliło jej awansować na czwarte miejsce w dywizji centralnej. Panthers przegrali po raz czwarty z rzędu i z 28 "oczkami" są nadal ostatni w dywizji atlantyckiej.
Kuriozalny "samobój" Jamesa Reimera
Winnipeg Jets przerwali czteromeczową zwycięską serię Edmonton Oilers po meczu, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. "Odrzutowce" przegrywały 0:1, prowadziły 3:1, znów przegrywały, tym razem 3:4, by ostatecznie wygrać 5:4 po dogrywce. Mark Scheifele doprowadził do remisu 4:4 w trzeciej tercji i zaliczył dwie asysty, a Josh Morrissey oprócz zdobycia zwycięskiego gola także raz asystował. W zwycięskiej drużynie trafiali także: Mathieu Perreault, Nikolaj Ehlers i Patrik Laine. Morrissey po raz pierwszy w NHL strzelił gola w dogrywce. Za to drugi raz w tym sezonie dał zwycięstwo swojej drużynie. Poprzednio zrobił to w ostatnią niedzielę w starciu z Philadelphia Flyers. W trzeciej tercji Jets mieli w strzałach przewagę 17-2, a licząc z uderzeniami spudłowanymi i zablokowanymi aż 41-5. W całym meczu podopieczni Paula Maurice'a próbowali strzelać 75 razy. W ekipie Oilers asystujący dwukrotnie Connor McDavid przekroczył granicę 300 punktów w NHL. Jets mają 42 punkty i zajmują drugie miejsce w dywizji centralnej. Ich wczorajsi rywale z dorobkiem 37 "oczek" awansowali na czwarte w dywizji Pacyfiku.
WYNIKI MECZÓW NHL
TABELE
Czytaj także: