NHL: Obrońcy poprowadzili Golden Knights (WIDEO)
Zespół Vegas Golden Knights nad ranem polskiego czasu stracił jedynego gola w ostatnich trzech meczach. Tym razem jednak obrońcy "Złotych Rycerzy" nie tylko bardzo dobrze bronili, ale jeszcze poprowadzili zespół do zwycięstwa golami.
Drużyna z Las Vegas w dwóch poprzednich spotkaniach nie straciła gola. Tym razem, w starciu przed własną publicznością z Calgary Flames, stojący w jej bramce Marc-André Fleury dał się wreszcie pokonać. Seria finalistów ubiegłego sezonu z "czystym kontem" trwała 168 minut i 16 sekund, ale przerwał ją w drugiej tercji obrońca Flames Travis Hamonic, który wpisał się na listę strzelców. Doprowadził wówczas do remisu 1:1 w tym meczu, w którym gole strzelali tylko obrońcy.
Gospodarze prowadzili wówczas po bramce w przewadze swojego najlepszego strzelca wśród defensorów, Shea Theodore'a. Był to jego 11. gol w tym sezonie. Przy remisie 1:1 długo trzeba było czekać na rozstrzygnięcie wyniku, a zapewnił je także obrońca, dobrze zresztą znany kibicom Calgary Flames. Deryk Engelland najwyraźniej czekał na mecz ze swoimi byłymi kolegami, by znów wpisać się na listę strzelców. I zrobił to w 50. minucie potężnym strzałem z dystansu.
Gracz, który reprezentował barwy Flames w latach 2014-17, w tym sezonie do wczoraj strzelił zaledwie jednego gola w 60 meczach. Na kolejnego czekał od 6 grudnia, czyli aż od 37 meczów. Gracz znany raczej z ostrej walki na bandach, a kiedyś także z bójek po raz ostatni dał swojej drużynie zwycięstwo 24 lutego 2017 roku w meczu z Florida Panthers. Wtedy był zawodnikiem Flames. Wczoraj jego strzał zapewnił zwycięstwo, bo już do końca gościom nie udało się zdobyć gola wyrównującego, mimo że w końcówce wycofali bramkarza. - Nie powiedziałbym, że jestem ofensywnym zawodnikiem - powiedział 36-latek, który w 609 meczach w NHL strzelił 29 goli. - Ale zawsze jest miło trafić do bramki. Niby nie ma to znaczenia, w jakim momencie, jednak szczególnie człowieka cieszy gol przeciwko swojej byłej drużynie.
Przy obu golach obrońców dla Golden Knights asystował William Karlsson, a Fleury obronił 33 strzały i odniósł już 33. zwycięstwo w tym sezonie. Pod tym względem jest liderem bramkarskiej klasyfikacji NHL. W czterech ostatnich meczach wpuścił tylko 2 gole i bronił z fantastyczną skutecznością 98,2 %. Jego osobista passa bez wpuszczenia gola zatrzymała się na 200 minutach i 41 sekundach. To najlepszy wynik w karierze. Co więcej, wygrał już 437. mecz w NHL i awansował na 8. miejsce w klasyfikacji wszech czasów ex aequo z legendarnym Jacquesem Plante'em. Do osiągnięcia tego wyniku Fleury'emu wystarczyło o 44 mecze mniej niż potrzebował Plante, ale obecny bramkarz Golden Knights tylko 2 mecze w NHL zremisował. Plante miał 145 takich spotkań, a przez całą jego karierę nie rozgrywano dogrywek.
Zawodnicy Golden Knights mówili przed meczem, że nie rezygnują jeszcze z walki o zwycięstwo w dywizji Pacyfiku. Wczoraj udowodnili to na lodzie, bo pokonali jej lidera. Nadal jednak, mimo piątego zwycięstwa z rzędu, ich strata do prowadzących Flames jest bardzo duża. Ekipa Gerarda Gallanta ma na koncie 79 punktów i zajmuje w dywizji trzecie miejsce, tracąc do "Płomieni" 10 "oczek". Flames wyraźnie są jednak w gorszej formie. Przegrali trzeci z rzędu mecz po serii siedmiu zwycięstw.
Ich trener Bill Peters o wypaczenie wyniku oskarżył sędziów, którzy jego zdaniem m.in. niesłusznie odesłali na ławkę kar Garneta Hathawaya w sytuacji, po której Theodore wykorzystał przewagę i otworzył wynik. - Myślę, że podjęliśmy walkę z przeciwnościami. Nie podoba mi się, że zmieniły się standardy sędziowania - mówił. - Rzekomy faul Hathawaya był dość delikatny, żeby to gwizdać, zwłaszcza na tym etapie sezonu. A w trzeciej tercji sędziowie nagle schowali swoje gwizdki i nic już według nich nie było faulem. Jestem rozczarowany tą zmianą, bo trudno się przy takim sędziowaniu goni wynik.
Vegas Golden Knights - Calgary Flames 2:1 (1:0, 0:1, 1:0)
1:0 Theodore - Stone - Karlsson 08:34 (w przewadze)
1:1 Hamonic - Monahan - Tkachuk 31:54
2:1 Engelland - Smith - Karlsson 49:30
Strzały: 38-34.
Minuty kar: 10-12.
Widzów: 18 422.
Piąte zwycięstwo z rzędu pozwoliło Washington Capitals wrócić na prowadzenie w dywizji metropolitalnej. Obrońcy Pucharu Stanleya pokonali Philadelphia Flyers 5:3. Najlepszy strzelec NHL Aleksandr Owieczkin zdobył 46. gola w sezonie i zaliczył asystę, identyczny dorobek punktowy zaliczył Nicklas Bäckström, a do bramki Flyers trafili także: Tom Wilson, Brett Connolly i André Burakovsky. Braden Holtby obronił 27 strzałów i w swoim 409. występie w NHL zaliczył 250. zwycięstwo. W historii ligi szybciej od niego 250 meczów wygrał tylko jeden bramkarz - sześciokrotny zdobywca Pucharu Stanleya Ken Dryden. Po drugiej stronie Brian Elliott zjechał z tafli w 25. minucie po wpuszczeniu 4 goli na 19 strzałów. Zastępujący go Cam Talbot obronił 15 z 16 uderzeń. Capitals mają 85 punktów i na 2 odskoczyli drugim w dywizji metropolitalnej New York Islanders, którzy jednak rozegrali o jedno spotkanie mniej. Flyers zgromadzili 72 "oczka" i w tej samej dywizji są na szóstej pozycji. Zajmują także czwarte miejsce w rywalizacji o dwie "dzikie karty" do play-offów w konferencji wschodniej. Od miejsca dającego awans dzieli ich w tej chwili 7 punktów.
Toronto Maple Leafs przegrali z Vancouver Canucks 2:3 po dogrywce, mimo że do 43. minuty prowadzili 2:0. Zespół z Vancouver odpowiedział jednak dwoma golami w ciągu niespełna 2 minut i rozstrzygnął mecz na swoją korzyść w dodatkowym czasie. Bramki w trzeciej tercji dla Canucks zdobyli: Loui Eriksson i oddany przez Maple Leafs do Vancouver na początku grudnia ubiegłego roku Josh Leivo, a zwycięskie trafienie było dziełem Alexandra Edlera. To jego pierwszy zwycięski gol w tym sezonie. Szwed 2 ze swoich ostatnich 3 bramek na wagę zwycięstw zdobył w meczach z Toronto Maple Leafs, a 3 z ostatnich 4 w dogrywkach. Jego rodak Jacob Markström nie tylko obronił 28 strzałów, ale też asystował przy decydującej bramce. Ich drużyna przerwała serię trzech porażek. Aktualnie ma 65 punktów i zajmuje szóste miejsce zarówno w dywizji Pacyfiku, jak i klasyfikacji "dzikiej karty" do play-offów w konferencji zachodniej. 7 punktów brakuje jej aktualnie do pozycji dającej awans do play-offów. Tymczasem Maple Leafs są z 87 "oczkami" na trzecim miejscu w dywizji atlantyckiej.
Niesamowitą końcówkę miał mecz Anaheim Ducks z St. Louis Blues. Jeszcze na 65 sekund przed jego zakończeniem "Kaczory" prowadziły 4:3, ale goście z St. Louis w odstępie zaledwie 12 sekund strzelili dwa gole i ostatecznie to oni wygrali 5:4. Do remisu doprowadził swoim drugim golem w meczu Robert Thomas, a zwycięską bramkę zdobył Alex Pietrangelo, który także wcześniej asystował. Po strzale Pietrangelo z dystansu krążek, który zmierzał raczej obok bramki, odbił się od łyżwy gracza Ducks Adama Henrique'a i wpadł do siatki. Po golu i asyście dla zwycięzców zaliczyli także: Brayden Schenn i Ryan O'Reilly. Ten ostatni stanął aż do 39 wznowień, z których wygrał 23 i wyrównał rekord sezonu. Wcześniej 23 wznowienia w jednym meczu wygrywał trzykrotnie środkowy Vancouver Canucks Bo Horvat. Blues mają 76 punktów i zajmują trzecie miejsce w dywizji centralnej. Ducks z dorobkiem 61 "oczek" pozostają na przedostatniej pozycji zarówno w dywizji Pacyfiku, jak i całej konferencji zachodniej.
Komentarze