NHL: Point rozstrzygnął najdłuższy mecz w XXI wieku (WIDEO)
6 godzin i 13 minut trwał tej nocy najdłuższy mecz NHL w XXI wieku. Drużyny Tampa Bay Lightning i Columbus Blue Jackets pobiły kilka rekordów play-offów, a liga była zmuszona przełożyć kolejny mecz o jeden dzień.
Po 10 minutach i 27 sekundach piątej dogrywki Brayden Point strzałem pod poprzeczkę dał Tampa Bay Lightning zwycięstwo 3:2 nad Blue Jackets w pierwszym meczu pierwszej rundy play-offów w konferencji wschodniej. Spotkanie w Toronto rozpoczęło się o 15:09 miejscowego czasu, a zakończyło o 21:22. To czwarty najdłuższy mecz w historii NHL i pierwszy tak długi w tym wieku. Poprzednio dłużej grano 4 maja 2000 roku w 4. meczu półfinału konferencji wschodniej, gdy Keith Primeau po 12:01 piątej dogrywki dał Pittsburgh Penguins zwycięstwo nad Philadelphia Flyers.
Drużyny Lightning i Blue Jackets oddały wczoraj łącznie 151 strzałów, a 88 z nich było dziełem ekipy z Tampy. Oba wyniki są rekordowe od 1959 roku, gdy zaczęto liczyć strzały jako oficjalną statystykę w NHL. Poprzednio największą liczbę uderzeń w meczu w historii NHL miała ekipa Dallas Stars, która w 2007 roku 76-krotnie strzelała w stronę bramki Vancouver Canucks. Bramkarz Blue Jackets Joonas Korpisalo broniąc 85 uderzeń także ustanowił wczoraj rekord ligi, choć zapamięta też pechową sytuację z 41. minuty, gdy w podbramkowym zamieszaniu nogą sam wepchnął krążek do swojej bramki, dając rywalom wyrównanie na 2:2. Gola na swoje konto zapisał Yanni Gourde.
Rekord pobił również obrońca ekipy z Columbus Seth Jones, który łącznie spędził na lodzie 65 minut i 6 sekund, wyjeżdżając na taflę aż 76 razy. Nikt w meczu najlepszej ligi świata nie grał dłużej od 1997 roku, gdy zaczęto notować tę statystykę. Jones o 1 minutę i 15 sekund poprawił wynik Siergieja Zubowa z meczu Dallas Stars z Mighty Ducks of Anaheim w 2003 roku.
Brayden Point strzelił wczoraj dwa gole. Pierwszego dość przypadkowo, bo zupełnie nieświadomie dla siebie samego został trafiony w nogę krążkiem po strzale Nikity Kuczerowa, co zmieniło tor lotu "gumy" na tyle, by wpaść do siatki między parkanami Korpisalo. Dla Blue Jackets bramki zdobyli Pierre-Luc Dubois i Oliver Bjorkstrand.
Z powodu przedłużenia się meczu Lightning z Blue Jackets NHL przełożyła mający się w Toronto odbyć później pierwszy mecz serii Boston Bruins z Carolina Hurricanes na godzinę 17 polskiego czasu dziś. Spotkanie Bruins - Hurricanes miało się rozpocząć ponad godzinę wcześniej niż skończył się mecz Lightning z Blue Jackets.
Ekipie z Tampy udało się już wczoraj zrobić w serii z "Kurtkami" więcej niż przed rokiem, gdy przystępując do play-offów jako najlepsza w sezonie zasadniczym przegrała z 8. zespołem konferencji wschodniej 0:4. Historyczne statystyki pokazują, że zespół wygrywający pierwszy mecz w serii play-off triumfuje w całej rywalizacji w 68,8 % przypadków. W pierwszej rundzie dzieje się tak w 66,3 %.
Najdłuższym meczem w historii NHL pozostaje pierwsze spotkanie Detroit Red Wings z Montréal Maroons w półfinale Pucharu Stanleya w 1936 roku. "Czerwone Skrzydła" wygrały wówczas 1:0 po 176 minutach i 30 sekundach gry.
Tampa Bay Lightning - Columbus Blue Jackets 3:2 (1:1, 0:1, 1:0, 0:0, 0:0, 0:0, 0:0, 1:0)
Point (7.), (151.), Gourde (41.) - Dubois (3.), Bjorkstrand (40.)
W konferencji zachodniej w Edmonton grano krócej, więc udało się rozegrać dwa mecze. Calgary Flames zaczęli rywalizację z Dallas Stars od zwycięstwa 3:2, choć w drugiej tercji w odstępie 9 sekund stracili dwubramkową przewagę. Ostatnie słowo należało jednak do ich obrońcy Rasmusa Anderssona, który przejechał dużą część tafli z krążkiem i trafił pod poprzeczkę. Wcześniej dwa gole strzelił Dillon Dubé, a ozdobą spotkania była jego bramka na 2:0 przy której na pełnej szybkości minął linię obrony Stars. 24 z 26 strzałów rywali obronił bramkarz "Płomieni" Cam Talbot, który w tych rozgrywkach postsezonowych broni na razie ze skutecznością 94,1 %. Pokonali go wczoraj Dienis Gurianow oraz Jamie Benn. Jutro w nocy polskiego czasu obie ekipy spotkają się w meczu numer 2 swojej serii.
Dallas Stars - Calgary Flames 2:3 (0:2, 2:1, 0:0)
Gurianow (31.), Benn (32.) - Dubé (11.), (19.), Andersson (37.)
Piękny gol na 2:0 Dillona Dubé
Trwa dobra seria Vegas Golden Knights. Zespół z Las Vegas wygrał wszystkie mecze rundy grupowej, w której walczył o rozstawienie w play-offach, a wczoraj zaczął od zwycięstwa 4:1 rywalizację z Chicago Blackhawks. Reilly Smith strzelił 2 gole i zaliczył asystę, wynik otworzył Shea Theodore, a William Carrier zdobył bramkę, która później okazała się być zwycięską. Znany z ostrej gry Carrier dał swojej drużynie zwycięstwa w 2 z 4 meczów obecnych rozszerzonych play-offów. W dwóch ostatnich sezonach zasadniczych łącznie zrobił to dwukrotnie, tyle że w 125 spotkaniach. Przy jego wczorajszym golu ławka Blackhawks zgłosiła "challenge", twierdząc, że wcześniej spalił Ryan Reaves, ale sędziowie po analizie wideo byli innego zdania. 19 strzałów obronił bramkarz Golden Knights Robin Lehner, którego Blackhawks oddali do tego klubu w wymianie 24 lutego.
Vegas Golden Knights - Chicago Blackhawks 4:1 (0:0, 2:1, 2:0)
Theodore (28.), Carrier (30.), Smith (44.), (49.) - Kämpf (31.)
Komentarze