Zespół Seattle Kraken przerwał serię 3 porażek i wrócił na pozycję wicelidera dywizji Pacyfiku NHL. Do wygranej poprowadził ekipę z Seattle Jaden Schwartz.
Oczy wszystkich kibiców sportu w Filadelfii zwrócone były ostatniej nocy na Glendale, gdzie drużyna Philadelphia Eagles grała z Kansas City Chiefs w SuperBowl, ale zanim do tego doszło Philadelphia Flyers w swoim mieście podejmowali Kraken. Goście okazali się lepsi i zwyciężyli 4:3.
Jaden Schwartz strzelił gola w końcówce drugiej tercji i dołożył kolejnego na początku trzeciej, co - jak się okazało - przesądziło o wygranej przyjezdnych, a Schwartzowi pozwoliło po meczu w szatni założyć kapelusz Davy'ego Jonesa, mrocznej postaci z serii "Piraci z Karaibów", bo właśnie taką nagrodę gracze z Seattle przyznają najlepszemu spośród siebie w danym spotkaniu.
Bramkę i asystę zanotował dla Kraken Jordan Eberle, a trafił też Eeli Tolvanen. Goście skomplikowali sobie nieco sytuację w końcówce, bo w 57. minucie stracili gola grając w przewadze i ostatnie sekundy były dla nich dość nerwowe.
Trafienie Patricka Browna w osłabieniu o tyle nie było jednak zaskoczeniem, że Flyers strzelili w mniej licznym składzie już 10 goli w tym sezonie. To ex aequo najlepszy wynik w lidze. Owen Tippett zanotował dla "Lotników" gola i asystę, a James van Riemsdyk zdobył piękną bramkę dobijając krążek z powietrza.
Efektowny gol Jamesa van Riemsdyka z powietrza:
Zespół Kraken zajmuje w dywizji 2. miejsce z dorobkiem 65 punktów. Wyprzedza Edmonton Oilers przy równym dorobku punktowym dzięki temu, że rozegrał o jedno spotkanie mniej.
Znacznie gorzej wygląda w tabeli sytuacja Flyers, którzy są na przedostatniej, 7. pozycji w dywizji metropolitalnej z 54 punktami. Zajmują też 7. miejsce w klasyfikacji "dzikiej karty" do play-off w konferencji wschodniej ze stratą 7 punktów do pozycji premiowanej na koniec sezonu zasadniczego awansem.
Skrót meczu:
Montréal Canadiens pokonali przed własną publicznością Edmonton Oilers 6:2. Gospodarzom udało się powstrzymać najlepiej punktującego gracza NHL Connora McDavida, który nie zdobył punktu po raz pierwszy od 16 meczów. Dla "Habs" 2 gole strzelił obrońca Jordan Harris, który miał także wynik +4 w statystyce +/-, w wieku 31 lat pierwszą bramkę w NHL zdobył Alex Belzile, a strzelali jeszcze: Josh Anderson, Christian Dvorak i Rafaël Harvey-Pinard. Belzile nigdy nie był draftowany, przez lata występował w niższych ligach ECHL i AHL, a w barwach Canadiens notował w ostatnich sezonach tylko epizody. Jego cierpliwość się jednak opłaciła, bo dziś został najstarszym zdobywcą debiutanckiego gola dla drużyny z Montrealu od grudnia 1926 roku. Canadiens, którzy są jednym z najsłabszych w lidze zespołów w przewagach i osłabieniach, tym razem zamienili na gole 2 z 3 okazji do gry w liczebniejszym składzie, a przeciwko najlepiej wykorzystującym przewagi w NHL rywalom obronili 5 z 6 osłabień i w jednym z nich zdobyli gola. Mimo 2 zwycięstw z rzędu pozostają jednak w dywizji atlantyckiej ostatni. Oilers, którzy nie punktowali po raz pierwszy od 12 meczów, spadli na 3. miejsce w dywizji Pacyfiku.
San Jose Sharks pokonali na wyjeździe Washington Capitals 4:1 mimo kontuzji bramkarza. Kaapo Kähkönen obronił 12 z 13 strzałów rywali, ale w 38. minucie musiał opuścić taflę z urazem po zderzeniu z Jewgienijem Kuzniecowem przy golu dla "Stołecznych". Zastępujący go Aaron Dell był jednak bezbłędny i obronił pozostałych 8 uderzeń. W ofensywie "Rekiny" prowadził obrońca Erik Karlsson, który strzelił gola i zaliczył 2 asysty. Szwed ma już w tym sezonie na koncie 73 punkty w 54 meczach i zajmuje 5. miejsce w ogólnej klasyfikacji punktowej ligi. O jego ofensywnych wyczynach dużo mówi fakt, że uzbierał 55 asyst, czyli tyle samo, co Connor McDavid. Gdyby Karlsson punktował w takim tempie jak dotąd i wystąpił w 82 spotkaniach tego sezonu, to łącznie miałby 111 punktów. Żaden obrońca w NHL nie uzyskał takiego wyniku od sezonu 1988-89, gdy Paul Coffey zdobył 113 "oczek" dla Pittsburgh Penguins. Dla Sharks wczoraj po golu i asyście zanotowali Aleksandr Barabanow i Tomáš Hertl, a trafił też Jewgienij Swiecznikow. Zespół z San Jose pozostaje jednak przedostatni w dywizji Pacyfiku bez realnej nadziei na play-off. Capitals są na 4. miejscu w dywizji metropolitalnej i nadal prowadzą w wyścigu po dwie "dzikie karty" w konferencji wschodniej.
Gorszy od "Rekinów" w dywizji Pacyfiku jest tylko zespół Anaheim Ducks, który wczoraj na wyjeździe uległ aż 2:7 liderowi tej grupy Vegas Golden Knights. Szczególnie efektowna w wykonaniu "Złotych Rycerzy" była trzecia tercja, wygrana przez nich 5:1. Gospodarze mieli 7 różnych strzelców, a punktowało ich 14 zawodników. Po bramce i asyście zanotowali: Michael Amadio, William Carrier, Jack Eichel, Phil Kessel i Shea Theodore, a strzelali też Paul Cotter i Brett Howden. Drużyna z Las Vegas wygrała wszystkie 3 mecze rozegrane dotąd po przerwie na Mecz Gwiazd NHL i umacnia się na prowadzeniu w dywizji. Ducks są przedostatni w tabeli konferencji zachodniej.
WYNIKI MECZÓW NHL
TABELE DYWIZJI
Czytaj także: