Nie żyje były menedżer generalny Colorado Avalanche
W niedzielę zmarł były menedżer generalny Colorado Avalanche, który był odpowiedzialny za podpisanie umów z tak legendarnymi dla „Lawiny” zawodnikami, jak chociażby Ray Bourque, Patrick Roy czy Rob Blake. Pierre Lacroix miał 72 lata. Pod jego wodzą Colorado wywalczyło dwa Puchary Stanleya.
– Colorado Avalanche z ogromnym żalem przyjęło informację o odejściu Pierre’a Lacroixa. Pierre był architektem dwóch triumfów w Pucharze Stanleya, w tym pierwszego mistrzostwa w czołowych ligach sportowych w mieście Denver w 1996 roku. Pierre miał swój kluczowy udział nie tylko w sportowym sukcesie na lodzie, ale odpowiadał też za zbudowanie marki Avalanche. Jego dziedzictwo wykracza daleko poza poziom NHL, a jego wpływ można wyczuć w całym juniorskim hokeju w regionie Gór Skalistych. W tym ciężkim czasie nasze myśli są z rodziną Lacroixa, jego żoną Colombe, synami Martinem i Erikiem, a także jego trzema wnukami – brzmi oficjalne stanowisko Colorado Avalanche.
Lacroix został zatrudniony przez Quebec Nordiques 24 maja 1994 roku, a następnie kontynuował swoją pracę w roli menedżera generalnego, kiedy przed sezonem 1995/1996 przeniesiono klub do Kolorado. W jego pierwszych 9 latach pracy drużyna za każdym razem kończyła sezon zasadniczy na pierwszym miejscu w swojej dywizji, a także kwalifikowała się do zmagań o Puchar Stanleya w każdym z jego 11 lat urzędowania, wygrywając je w 1996 i 2001 roku.
– To smutny dzień dla całej organizacji i jej fanów. Pierre był wizjonerem i prawdziwym liderem. W momencie, kiedy objął stanowisko, zaszczepił kulturę wygrywania, która rozciągnęła się na cały klub. Jako zawodnicy, doskonale wiedzieliśmy, że zrobi wszystko, by pomóc nam w podniesieniu Pucharu Stanleya. Pierre miał swój kluczowy udział nie tylko w budowaniu mistrzowskiej drużyny, ale też w rozwoju hokeja w Kolorado. Jego ślad tkwi wszędzie w miejscowej społeczności hokejowej – to natomiast słowa obecnego menedżera generalnego, Joego Sakica, który w czasach urzędowania Lacroixa był zawodnikiem Avalanche.
Okres pełnienia funkcji przez Lacroixa jest naznaczony także hitowymi transakcjami. Udało mu się bowiem pozyskać, jak się później okazało, późniejszych członków Hockey Hall of Fame. Byli to rzecz jasna Ray Bourque, Patrick Roy oraz Rob Blake. Roy dołączył do Avalanche 6 grudnia 1995 roku, przechodząc z Montreal Canadiens i strzegł bramki w każdym z mistrzowskim sezonów. Bourque przybył do Denver 6 marca 2000 roku z Boston Bruins, a Blake 21 lutego 2001 roku z Los Angeles Kings. Obydwaj obrońcy pomogli sięgnąć Avalanche po Puchar Stanleya w 2001 roku.
– Pierre był kimś, komu ufałem od naszego pierwszego spotkania. Zawsze będę go pamiętał nie tylko jako świetnego menedżera, ale jeszcze lepszego człowieka. Zawsze traktował każdego z nas jak członka rodziny i chciał, byśmy wykazywali się podobną mentalnością. Stanowił dla nas wszystkich świetnym przykładem. Pierre był dla mnie mentorem i kimś, od kogo nauczyłem się wiele o hokejowym biznesie. Jako organizacja, ale też osobiście, będziemy za nim naprawdę tęsknić. W imieniu Colorado Avalanche, przesyłam moje kondolencje Coco, Martinowi, Ericowi i całej rodzinie Lacroix– kontynuuje Sakic.
– Na naszych sercach spoczywa spory ciężar, kiedy musimy pożegnać się z naszym wielkim przyjacielem, mentorem i liderem. Pierre Lacroix dał mi szansę, by spełnić moje największe marzenie, jakim było zwycięstwo w Pucharze Stanleya. Będę mu zawsze wdzięczny za jego wiarę we mnie, jego przyjaźń, pomoc oraz wpływ – tak Lacroixa pożegnał Ray Bourqe.
Lacroix do 2013 roku pełnił funkcję prezesa zespołu. Przed objęciem stanowiska menedżerskiego był natomiast agentem zawodników NHL, w tym Patricka Roya.
– Jego oko do talentu, docenienie sportowców najwyższej klasy oraz brak strachu przed dokonywaniem wielkich transakcji uczyniły go jednym z najbardziej utytułowanych architektów zespołu w najnowszej historii NHL. Zawsze zaciekle rywalizował, ale był także osobiście ujmujący, co sprawiło, że był wysoce szanowany przez innych menedżerów, a jego głos był respektowany przez całą ligę – tak wspomina go Gary Bettman, komisarz ligi.
fot. nhl.com
Komentarze