Nie żyje Jean-Guy Talbot, legenda Montreal Canadiens
W wieku 91 lat zmarł Jean Guy-Talbot, legendarny obrońca Montreal Canadiens, który w klubie z Quebecu rozegrał 12 sezonów i zdobył w jego barwach siedem Pucharów Stanleya.
Talbot rozegrał w zawodowym hokeju 1066 spotkań, z czego 801 w koszulce montrealskiego klubu. Po odejściu z niego, przez jeden sezon grał najpierw w Minnesota North Stars, potem w Detroit Red Wings, następnie trzy sezony spędził w St. Louis a karierę zawodnika zakończył w Buffalo, w 1971 roku. Nie chcąc jeszcze definitywnie żegnać się z hokejem, przez kilka lat trenował Denver Spurs, St. Louis Blues i New York Rangers. W końcu, na początku lat osiemdziesiątych, wrócił do Kanady, gdzie osiedlił się w Trois-Rivières niedaleko Montrealu. Mieszkał tam do końca swoich dni. Talbot przez wiele lat pełnił funkcję ambasadora „Habs”. Był przedostatnim żyjącym zawodnikiem z niesamowitej drużyny Canadiens, która zdobyła pięć Pucharów Stanleya z rzędu w latach 1956-1960. Ostatnim żyjącym jeszcze hokeistą z tamtego składu jest, mający w tej chwili 91 lat, Don Marshall.
– Byliśmy dla siebie jak rodzina. Po każdym meczu szliśmy razem z naszymi żonami na kolację i na drinki, wracaliśmy do domu i rano znów widzieliśmy się na lodowisku. Była między nami niesamowita więź. Jeździliśmy pociągami na mecze i podczas tych podróży ciągle rozmawialiśmy o hokeju. Moja leżanka była zwykle naprzeciwko miejscówki Jeana Beliveau’a. Zdarzały się składy bez wagonów restauracyjnych, więc braliśmy ze sobą swoje jedzenie. Siedzieliśmy, jedliśmy kanapki, gadaliśmy, a potem gasiliśmy światło i rano budziliśmy się w innym mieście.
Okazuje się jednak, że pomimo takiej dominacji w lidze, jaka przypadła ówczesnej drużynie z Montrealu, Canadiens zawsze martwili się, że przegrają a przez to stracą w oczach kibiców i zawiodą klub i swoje rodziny. Ta obawa motywowała ich do możliwie najcięższej pracy.
– Tyraliśmy na te Puchary jak woły, nie myślcie sobie. Przed każdym wyjściem na lód baliśmy się porażki, ale ponieważ ciężko pracowaliśmy, a do tego byliśmy dla siebie jak bracia, trzymaliśmy się razem bez względu na wszystko, to szliśmy cały czas do przodu. Nie zarabialiśmy kokosów, ale i tak nasze pensje były znacznie wyższe niż przeciętna, więc chcieliśmy udowadniać, że jesteśmy warci tych pieniędzy. Zresztą, dla mnie najważniejsza była wygrana, nie apanaże. Tak wielu znakomitych zawodników, jak chociażby Gilbert Perreault, czy Rod Gilbert, nigdy nie zdobyło Pucharu, że trzeba było doceniać, że trafiło się we właściwe miejsce i we właściwy czas.
Cytaty z rozmowy z Jean-Guyem Talbotem pochodzą z ostatniego wywiadu, jaki były zawodni udzielił portalowi nhl.com. Rozmowa odbyła się w czasie pandemii. Talbot zostawił po sobie żonę, troje dzieci i pięć wnuczek.
Komentarze