Numer Jágra zastrzeżony! [WIDEO]
„68” - koszulka z tym numerem należąca do Jaromíra Jágra zawisła pod dachem PPG Paints Arena w Pittsburghu.
52-latek, który spędził w drużynie Pingwinów jedenaście sezonów i zdobył z nią dwa Puchary Stanleya, został przez swój dawny klub uhonorowany zastrzeżeniem numeru, z którym występował na koszulce. Była to dopiero trzecia taka sytuacja, po „66” Mario Lemieux i „21” Michela Brière, w historii klubu.
Gdy legendarny Czech stanął na podium, by wygłosić przemówienie, musiał czekać kilka minut zanim skandujące jego nazwisko trybuny dały mu dojść do głosu.
– Cóż to jest za niesamowity weekend! Dziękuję! – powiedział wzruszony Jágr, których chociaż grał w licznych klubach w NHL, zawsze uważał Pittsburgh za swój dom z oceanem.
– Jestem pewien, że jeżeli zapytacie kogokolwiek w Czechach, Europie, czy na całym świecie, o Jaromíra Jágra, usłyszycie automatyczną odpowiedź: „Pittsburgh Penguins”.
Po ceremonii podwieszenia koszulki z numerem „68” pod sufitem hali, Jágr wyjechał w pełnym ekwipunku z całą drużyną na rozgrzewkę. Każdy zawodnik pojawił się w tym momencie na lodzie w koszulce z numerem „68”, a wielu hokeistów, w tym kapitan Sidney Crosby, wyjechało na taflę w perukach nawiązujących do charakterystycznej fryzury Jágra z czasów, gdy grał w Pittsburghu. Przed rozpoczęciem meczu Czech długo żegnał się z kibicami.
– Było super. To był wspaniały dzień, w ogóle cały weekend był wyjątkowy. Wszystkim nam zależało, by pokazać mu jak ważny jest dla nas, ile znaczy dla klubu, dla całej organizacji. Każdy spisał się na medal – mówi Crosby.
Na uroczystości pojawiło się ponad trzydziestu gości specjalnych w tym byli koledzy z drużyny, trenerzy i działacze z czasów, gdy Jágr grał w Pittsburghu. W swoim przemówieniu, Czech wspomniał rozgrywane w Czechach mistrzostwa świata z 1985 roku, które oglądał w telewizji. W drużynie Kanady grał wtedy Mario Lemieux.
[YT=o9VBIBx4ctQ]
– Wypowiedziałem wówczas życzenie, że chcę kiedyś grać z tobą, ramię w ramię – powiedział wzruszony do siedzącego niedaleko niego Lemieux. – Ty i wszyscy moi koledzy, z którymi grałem w latach 90, pewnie nie zdajecie sobie sprawy z tego jak bardzo mnie ukształtowaliście, zarówno jako hokeistę jak i człowieka. Gdy dołączyłem do drużyny miałem zaledwie osiemnaście lat i spędzałem z wami mnóstwo czasu. Rodzice i przyjaciele byli daleko, w naturalny sposób staliście się najbliższymi mi ludźmi. Dziękuję również kibicom, którzy od samego początku ogromnie nie wspierali i sprawili, że szybko poczułem się tu jak w domu. W pełni rozumiem wasze buczenie, gdy wracałem tu jako zawodnik kolejnych drużyn, ale taki jest sport.
Jaromír Jágr odszedł z Pittsburgha po jedenastu sezonach. Decyzja o rozstaniu z genialnym zawodnikiem zapadła z powodów finansowych – w oczy klubu zaglądało widmo bankructwa, a sprzedaż swojego klejnotu koronnego znacząco podreperowała finanse organizacji. W 2001 roku Czech przeniósł się zatem do Waszyngtonu, by po trzech kolejnych latach przenieść się do New York Rangers, a potem do Filadeldii, Dallas, Bostonu, New Jersey, Florida Panthers i w końcu Calgary Flames. W międzyczasie spędził trzy lata w Rosji grając w KHL. W 2018 roku wrócił na stałe do Czech.
Ceremonia zawieszenia numeru „68” nad lodowiskiem w PPG Paints Arena była punktem kulminacyjnym trwających w sumie cztery dni uroczystości, które rozpoczęły się pod koniec tygodnia w urzędzie miasta wraz z burmistrzem Pittsburgha Edem Gaineyem. Jágr, który przyleciał do Stanów Zjednoczonych ze swoją matką i partnerką, wziął też udział w treningu drużyny, zjadł kolację i zjadł kolację z zawodnikami.
– Cieszę się, że miałem okazję wziąć w tym wszystkim udział, to jest naprawdę wyjątkowy człowiek, wszyscy ogromnie go szanujemy – mówi napastnik Pingwinów, Bryan Rust.
Komentarze