Krzysztof Oliwa dolewa już mniej... oliwy do ognia. Mimo konfliktu ze związkiem hokejowym przyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski. Udało nam się przetrzymać trzy tercje (60 minut) z Krzysztofem Oliwą. Na szczęście pojedynek ze słynnym hokeistą odbył się nie na lodzie, tylko w kawiarni hotelu "Hyatt". Byliśmy i tak w lepszym położeniu, niż selekcjoner kadry i działacze PZHL, którzy od tygodnia są atakowani przez napastnika New Jersey Devils.
Ko¶ci± niezgody jest jego spóĽnienie na zgrupowanie kadry przed arcyważnym turniejem eliminacyjnym do igrzysk olimpijskich w Turynie. Wła¶ciwie nie dojechał na nie do dnia dzisiejszego. Jak sam twierdzi, wie najlepiej, jak ma przygotowywać się zawodów.
Rozgonić PZHL Po ostrzeżeniach zwi±zku, że może zostać wykluczony z reprezentacji, posypały się oskarżenia, których zawodnik nie odwołuje. Jego zdaniem prezesa Zenona Hajdugę należałoby wywieĽć na taczkach. Podobnie jak szefa szkolenia Leszka Lejczyka. Tymczasem tak prężni menedżerowie, jak sponsor Podhala Nowy Targ Wiesław Wojas nie mog± rozwin±ć skrzydeł. - Naprawdę tak powiedział - dopytywał się prezes Hajduga. - Przecież pan Wojas jest członkiem zarz±du odpowiedzialnym za marketing zwi±zku. Wstyd powiedzieć, ale niewiele złotówek dzięki niemu zasiliło kasę PZHL - dodał.
Djurgarden czeka Do konfrontacji nie doszło, choć dzień wcze¶niej prezes i hokeista rozmawiali ze sob± telefonicznie. - Oliwa prosił, aby wydać mu na pi¶mie, że zwi±zek nie zdyskwalifikuje go, jeżeli podpisze kontrakt z Podhalem. Może obawiał się, że przyjeżdżaj±c do Polski za pieni±dze zwi±zku i nie wywi±zuj±c się z obowi±zków reprezentanta, będzie miał kłopoty z pozwoleniem na grę w Podhalu - stwierdził prezes.
- Po groĽbach Lejczyka, że mnie zdyskwalifikuj± za niestawienie się na kadrę, chciałem mieć jasn± sytuację - tłumaczy Oliwa. - Jeżeli mi nie pozwol± grać w Wojasie, wyjadę do Djurgarden. Klub, w którym występuje też Mariusz Czerkawski, już mnie do Szwecji zaprosił - ostrzega.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Oliwa jako hokeista z polsk± kart± zawodnicz± i tak musiałby zwrócić się do zwi±zku o zgodę na grę w szwedzkiej lidze. Zapewne nikt nie robiłby mu trudno¶ci, choć formalno¶ci mogłyby długo potrwać.
Drużyna bez kapitana Oliwa nie zamierza nikogo przepraszać, kajać się tym bardziej. - Z działaczami zwi±zku wszedłem na wojenn± ¶cieżkę, gdyż bronię zawodników kadry - mówi zawodnik. - Za grę w reprezentacji powinni otrzymywać godziwe wynagrodzenie. Tymczasem zdarza się, że sami musz± płacić za obiady w restauracji. Żaden z nich gło¶no tego nie powie, bo się boj±. Mnie Lejczyk nie zastraszy. Natomiast nie obraziłem trenera Sidorenki. Mam jedynie inne zadanie o systemie przygotowań. Miesięczne zgrupowania uważam za system z zamierzchłej epoki. Nigdy też nie powiedziałem, że przyjadę na zgrupowanie, kiedy będę chciał. Nikogo nie nazywałem frajerem. Zreszt± z selekcjonerem już się dogadałem. Wkrótce doł±czę do zespołu - to wszystko.
Oliwa czuje się liderem drużyny. Trudno mu jednak wyja¶nić, dlaczego kapitan reprezentacji w tak trudnym momencie nie jest z ekip±. Zapewne nie ma to żadnego zwi±zku z kontraktem reklamowym zawartym przez zawodnika z Wojasem. Choć można się zastanawiać, czy kampania reklamowa tej firmy z udziałem hokeisty jest lepszym, niż wspólnie z kolegami w kadrze, sposobem przygotowań do turnieju eliminacyjnego w Rydze.
Leszek ¦wider /Zycie Warszawy
|
Czytaj także: