Aleksandr Owieczkin oraz Auston Matthews chcą zapisać się w historii NHL i hokeja w ogóle. Poza walką w play-offach mają w głowach jeszcze inne priorytety.
W środę Toronto Maple Leafs pokonali na wyjeździe Washington Capitals 7:3, ale poza samym meczem, uwagę kibiców przykuwała też pogoń największych gwiazd oby drużyn ku biciu kolejnych rekordów.
Matthews strzelił dwie bramki i dzięki temu w tym sezonie ma na swoim koncie już 57 bramek i wiele wskazuje na to, że nie tylko strzeli ich sześćdziesiąt (po raz drugi w ciągu trzech sezonów), ale może niedługo trzecim zawodnikiem, który w jednym sezonie zdobył siedemdziesiąt i więcej bramek. Wcześniej podobnego wyczynu dokonali Alexander Mogilny i Teemu Selanne w sezonie 1992/93. Z kolei „Ovi” również dwukrotnie umieścił krążek w bramce rywala i już tylko 50 trafień brakuje mu do pobicia rekordu Wayne’a Gretzky’ego.
– To jest najlepszy obecnie snajper w lidze, więc to zawsze czysta przyjemność grać przeciwko niemu. Oczywiście, najlepiej by było, gdyby akurat nam nie strzelił żadnego gola, ale jak jest się tak wytrawnym napastnikiem, to korzysta się z każdej okazji – mówił po spotkaniu Austen Matthews.
Owieczkin z pewnością również nie chciałby, żeby Amerykanin tak skutecznie atakował ich siatkę, zwłaszcza, że są punkt za Detroit Red Wings i biją się o drugą dziką kartę dającą wejście do play-offów w Konferencji Wschodniej i bardzo potrzebują wygrywać.
– W innym przypadku niech sobie strzela do woli, szczerze mu życzę tych siedemdziesięciu bramek – zapewnia Rosjanin.
– Miło z jego strony, że tak powiedział – przyznał Matthews – Ale prawdę mówiąc mamy teraz jako drużyna inne rzeczy na głowie niż myślenie o indywidualnych rekordach. Zbliża się koniec rundy zasadniczej i to jest dla nas najważniejsze.
Czytaj także: