Hokeiści UHT Sabers Oświęcim zakończyli turniej "Małopolska Winter Cup" z kompletem zwycięstw. W niedzielę pokonali Sapientię U23 3:2 po dogrywce, a złotego gola zdobył dla nich Jahor Pankrat. Z 21-letnim napastnikiem podsumowaliśmy to spotkanie, jak i cały turniej.
HOKEJ.NET: – Jak ocenisz turniej “Małopolska Winter Cup”? Zrealizowaliście to, czego oczekiwał od Was trener?
Jahor Pankrat, napastnik UHT Sabers Oświęcim: – Turniej oceniam bardzo pozytywnie. Dobra organizacja i oby więcej takich wydarzeń w naszym mieście. Zrealizowaliśmy założenia trenera, lecz w ostatnim meczu szereg kontuzji w drużynie lekko pokrzyżował nam plany. Jednak daliśmy radę wyciągnąć wynik na remis w ostatnich minutach, a potem wygrać mecz.
Pierwszy mecz ze Spartacusem Koszyce był z gatunku tych do zapomnienia, ale spotkania z Sapientią wyglądały bardzo dobrze. Czy Rumunii Was czymś zaskoczyli?
– Drużyna z Koszyc miała bardzo okrojony skład. Szkoda, że nie udało im się przyjechać w pełnym składzie, bo mecz mógłby być bardziej wyrównany. Jeśli chodzi o Sapientię, to wiedzieliśmy, że drużyna z Rumunii jest bardzo waleczna i niczym szczególnym nas nie zaskoczyła. W pierwszym i drugim meczu walczyli do końca i to nie były łatwe konfrontacje.
Trener Witoszek po trzecim meczu narzekał na słabą grę w przewagach. Zgodzisz się ze stwierdzeniem, że gdyby ten element byłby w Waszym wykonaniu lepszy, to zapewne nie musielibyście czekać na gola do 55. minuty?
– Mieliśmy mnóstwo sytuacji bramkowych w trzecim meczu. Czy to w grze 5 na 5 czy to w przewagach. Niestety fakt, że nie wykorzystaliśmy swoich gier w przewagach się zemścił. Przegrywaliśmy 0:2 i na swojego pierwszego gola czekaliśmy do wspomnianej 55. minuty.
Zgodzę się, że mogliśmy ustawić wynik już w pierwszych dwóch tercjach. Wtedy rozgrywalibyśmy to spotkanie spokojnie, a tak to nerwy były do samego końca.
Pogoń za wynikiem utrudniały Wam zapewne też problemy zdrowotne, bo kilku zawodników wypadło z gry z powodu urazów...
– Brakowało nam kilku zawodników z powodu kontuzji przez co trener musiał rotować składem. To utrudniało nam grę. Ale udało się wyrównać i następnie strzelić decydującego gola.
Jak czujesz się jako zawodnik, który "złotym golem" przesądził o zwycięstwie?
– Miałem dużo sytuacji bramkowych, ale nic w ten dzień nie chciało wpaść. Na szczęście w odpowiednim momencie udało się strzałem “z pierwszego krążka” pokonać bramkarza rywali, który spisywał się w tym spotkaniu bardzo dobrze.
Jakie plany teraz przed zespołem?
– Zaraz zaczynają się play-offy w pierwszej lidze, więc na nich się będziemy skupiać. Wydaje mi się, że będą to niezwykle trudne i emocjonujące spotkania.
Rozmawiał: Mikołaj Hoder.
Czytaj także: