GKS Katowice pokonał na własnym lodzie Ciarko STS Sanok 4:2, a jedną z bramek zdobył Grzegorz Pasiut. Dla doświadczonego napastnika było to już 20. trafienie w tym sezonie i trzecie w osłabieniu!
Katowiczanie po dwóch tercjach przegrywali z sanoczanami 1:2. Mając w pamięci poprzedni mecz pomiędzy tymi drużynami zakończony zwycięstwem ekipy z Podkarpacia 2:1, podopieczni Jacka Płachty robili wszystko, by w ostatnich dwudziestu minutach odmienić losy spotkania.
– Przegrywaliśmy tylko na własne życzenie. W pierwszej tercji mieliśmy kilka dogodnych sytuacji i nie strzeliliśmy gola. Sam miałem trzy okazje można powiedzieć, że do pustej bramki i nie strzeliłem – relacjonował 34-letni środkowy.
– Udało mi się dopiero w 48. minucie, podczas gry w osłabieniu. To nie jest tak, że wcześniej nie chciałem. Czasem po prostu nie da się wszystkiego umieścić w siatce. Ale muszę przyznać, że rywale wykorzystali to, co im daliśmy i prowadzili. Chcieliśmy utrzymać pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym i takie było zadanie na trzecią tercję. Przed nią padło kilka motywujących słów – zaznaczył „Pasionek”.
Pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym jest o tyle cenne, bo gwarantuje udział w rozgrywkach Pucharu Kontynentalnego.
– Tym bardziej chcemy je zająć. Koncentrujemy się na niedzielnym meczu – zwrócił uwagę kapitan GieKSy.
Katowiczanie zmierzą się na wyjeździe z Zagłębiem Sosnowiec i istnieje prawdopodobieństwo, że z tym rywalem zagrają również w ćwierćfinale play-off.
– Jeśli chodzi o wybór przeciwnika, to należy on do naszych trenerów. Na pewno dokładnie przeanalizują każdego z rywali – zakończył Grzegorz Pasiut.
Czytaj także: