GKS Katowice powrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując na własnym lodzie 7:2 Comarch Cracovię. Zebrani kibice byli świadkami festiwalu bramek oraz sporej dawki emocji. Nie zabrakło również kontrowersji, które skutkowały przerwaniem pierwszej tercji spotkania.
Nie dali sobie szansy na dobre wejście w spotkanie podopieczni Rudolf Roháčka. Po zaledwie 79 sekundach byli zmuszeni bronić osłabienia, za sprawą wykluczenia nałożonego na
Lukáša Motlocha. Mistrzowie Polski w swoim stylu szybko grali krążkiem, z chirurgiczną precyzją przekładając go z kija na kij, jednak nie potrafili wykończyć akcji poprzez wypracowanie sobie dobrej pozycji strzeleckiej.
Po wyrównaniu formacji na lodzie, gra dalej toczyła się na warunkach stawianych przez drużynę Jacka Płachty. W 4. minucie krakowianie wykazali się brakiem dyscypliny taktycznej, otrzymując karę drużynową za nadmierną liczbę graczy na lodzie. Gościom udało się jednak z kolejnego osłabienia wyjść obronną ręką.
Wraz z upływem czasu, Cracovia coraz mocniej była zamykana we własnej tercji. Katowiczanie z oporem gości poradzili sobie w 9. minucie. Zimną krwią wykazał się Bartosz Fraszko, który poruszając się wzdłuż bramki położył na lodzie Filipa Krasnovskiego i wrzucił krążek do bramki. Zespół Rudolf Roháčka miał coraz większe problemy, aby nadążyć w defensywie za poczynaniami GieKSy. Kiedy w 14. minucie na ławce kar zasiadł Daniel Krenželok, gospodarze zdołali w końcu wykorzystać grę w przewadze. Autorem bramki został Olli Iisakka, który zmieścił gumę pomiędzy parkanami Krasanovskiego. Minutę później, na tablicy wyników widniał już wynik 3:0. Sam Marklund, w charakterystyczny dla siebie sposób powalczył pod bramką o krążek, który padł jego łupem.
Ledwie rozbłysły światła nad taflą „Satelity” i sędziowie rzucili krążek, a GKS prowadził już 4:0! Mateusz Michalski po wygranym wznowieniu pomknął na bramkę Cracovii i bez najmniejszych problemów wykończył akcję.
Bezpośrednio, po czwartym trafieniu, doszło do wydarzeń, jakich nie chcielibyśmy oglądać na polskich lodowiskach. Pomiędzy zawodnikami Cracovii a kibicami GKS-u zajmującymi miejsca przy ławce rezerwowych doszło do spięcia. Z perspektywy trybun, ciężko było o jednoznaczną ocenę sytuacji i wskazanie bezpośredniego powodu zajścia. Analizując materiały wideo, w oczy rzuciło się zachowanie szczególnie krewkiego fana GKS-u, który dążył do bezpośredniej konfrontacji z ławką gości. W związku z wydarzeniami, krakowscy zawodnicy opuścili taflę lodowiska, udając się do szatni. W tym momencie zegar wskazywał 3:37 do końca pierwszej tercji.
Zespół sędziowski podjął decyzję o zarządzeniu przerwy, po której wraz z drugą tercją, został dograny brakujący czas pierwszej odsłony. Zawodnicy Cracovii nie pojawili się na lodzie w regulaminowym czasie, w związku z czym, zespół został ukarany karą techniczną. Ostatecznie podopieczni Rudolfa Roháčka wyjechali ponownie na lód i podjęli dalszą grę. Od 17. minuty w bramce Cracovii Filipa Krasanovskiego zmienił Łukasz Hebda. Jeszcze w pierwszej tercji prowadzenie GKS-u chwilę po wznowieniu gry podwyższył Mateusz Bepierszcz.
W drugiej odsłonie gry, autorem jedynego trafienia został Aleksi Varttinen, który po wygranym wznowieniu mocno przymierzył spod niebieskiej linii.
W trzeciej części gry do głosu udało się dojść gościom z Krakowa. W 50. minucie „Pasy” wykorzystały swój okres gry w przewadze. Do krążka pomiędzy „wąsami” dopadł Daniel Krenželok, który znalazł wolną przestrzeń aby ulokować gumę w bramce Murraya. W 56. minucie Cracovia, kolejny raz zrobiła użytek z gry w przewadze. Będący głównym motorem napędowym poczynań ofensywnych gości Daniel Krenželok, wrzucił krążek na bramkę Murraya. Po interwencji katowickiego golkipera, do bezpańskiej gumy dopadł Johan Lundgren, który nie miał większych problemów z ukierunkowaniem krążka do bramki.
Wynik spotkania ustalił Bartosz Fraszko, który na 9 sekund przed końcem, wykończył atak gospodarzy.
GKS Katowice - Comarch Cracovia 7:2 (5:0, 1:0, 1:2)
1:0 Bartosz Fraszko - Maciej Kruczek, Mateusz Bepierszcz (08:42),
2:0 Olli Iisakka - Joona Monto (15:12, 5/4),
3:0 Sam Marklund - Hampus Olsson, Ben Sokay (16:16),
4:0 Mateusz Michalski (16:23),
5:0 Mateusz Bepierszcz - Bartosz Fraszko, Grzegorz Pasiut (16:53),
6:0 Aleksi Varttinen - Joona Monto (29:07),
6:1 Daniel Krenželok (49:49, 5/4),
6:2 Johan Lundgren (55:26, 5/4),
7:2 Bartosz Fraszko - Mateusz Michalski, Igor Smal (59:51).
Sędziowali: Michał Baca, Paweł Pomorzewski (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 8-14.
Strzały: 36-24.
Widzów: 1300.
GKS Katowice: J. Murray - N. Delmas, M. Kruczek; B. Fraszko, G. Pasiut, M. Bepierszcz - A. Varttinen, S. Koponen; O. Iisakka, J. Monto, S. Hitosato - R. Cook, J. Wanacki; S. Marklund (2), B. Sokay (2), H. Olsson - K. Maciaś (4); M. Kowalczuk, I. Smal, M. Michalski oraz D. Lebek.
Trener: Jacek Płachta
Cracovia: F. Krasanovský (od 16:24 Ł. Hebda) - S. Bieniek, J. Žůrek; M. Látal, A. Ježek, R. Sawicki - A. Younan, L. Motloch (2); M. Kasperlík, J. Lundgren, K. Mocarski - M. Jaracz, D. Krenželok (2); S. Brynkus, M. Bezwiński, T. Vildumetz - V. Kunst; A. Dziurdzia, F. Kapica (2), K. Wróbel, K. Sterbenz.
Trener: Rudolf Roháček
Czytaj także: