Polscy hokeiści ulegli w swoim czwartym meczu Mistrzostw Świata Elity, ulegli reprezentacji Słowacji 0:4. Długo biało-czerwoni przegrywali 0:2 i walczyli o powrót do spotkania, ale dwie bramki w końcówce zadecydowały o zwycięstwie rywali. O komentarz na temat starcia z naszymi południowymi sąsiadami poprosiliśmy Patryka Krężołka, napastnika polskiej reprezentacji.
HOKEJ.NET: – To chyba kolejny mecz na tych mistrzostwach, w którym zagraliście dobrze, ale te dwie bramki na koniec nieco zamazują ten obraz.
Patryk Krężołek, napastnik reprezentacji Polski: – Zdecydowanie. Były po prostu głupio stracone. Mieliśmy praktycznie fajny wynik, ułożony, bo jeszcze mogliśmy to „złapać” i powalczyć do samego końca. Dostajemy dwie bramki, no i przegrywamy 4:0.
Chyba naszym największym mankamentem na tym turnieju są te przewagi.
– Zgadza się. Te przewagi na tym turnieju są słabe. Nie strzeliliśmy jeszcze w nich bramki, mimo że tych przewag trochę mamy. Myślę, że nie ma w nich dużo zagrożenia tak, że nad tym musimy popracować. bo Tym elementem wygrywa się też spotkania i bardzo dużo drużyn pokazuje to na tych mistrzostwach.
Z czego może wynikać ta słabość w przewagach. To klasa przeciwnika, czy inne ustawienie defensywy, niż w tych niższych dywizjach?
– Trudno powiedzieć, to już zostawiamy trenerom do analizy i to oni muszą coś wymyślić. My jedynie możemy między sobą porozmawiać. Jeżeli będziemy zdobywać te bramki w przewagach, jest szansa gdzieś urwać punkt, a nawet wygrać mecz.
No właśnie, to jeszcze nie koniec mistrzostw świata. Przed Wami kolejne spotkania. Co oprócz tych przewag jest do poprawy Twoim zdaniem?
– Ciężko mi teraz powiedzieć. Myślę, że na pewno musimy trochę agresywniej grać i stwarzać więcej zagrożenia pod bramką przeciwnika, bo mamy dużo tych strzałów. Trochę ich mamy, ale nie są tak groźne, jak byśmy chcieli.
Do tej pory grasz z tymi najsilniejszymi rywalami, czyli Szwecją i Słowacją, więc można powiedzieć, że to chyba spełnienie marzeń
– Spełnienie marzeń na pewno, ale też myślę, że każdy zawodnik chce zagrać każdy mecz z tymi drużynami, z którymi mamy walczyć i też bym chciał grać te mecze. Trener decyduje, jaki skład wychodzi, a ja nie mam na to wpływu. Każdy ma robić to, co trener od niego wymaga i na tym musimy się skupiać.
Wspaniała atmosfera tych mistrzostw, którą też na pewno odczuwacie. Ale jak się przeżywa takie spotkania jak to, czy to z Francją?
– Ciężko mi powiedzieć o Francji, bo byłem na trybunach, więc nie wiem jak to chłopaki odczuli. Z doświadczenia - z naszego podwórka - wiem, że kibice zawsze dodają mocy, żeby gdzieś wrócić i gra się wtedy lepiej. Także na pewno to buduje, a atmosfera na tych mistrzostwach uważam, że w każdym meczu każdej jest bardzo fajna i super coś takiego przeżyć.
A jak to wygląda z perspektywy lodu?
– Bardzo się cieszymy, że możemy zagrać przy swoich kibicach i możemy się im pokazać. Cieszy nas to i musimy zrobić swoją pracę na lodzie.
Rozmawiał: Kamil Przegendza
Czytaj także: