Pięć minut Sabres
Znakomita końcówka sprawiła, że Buffalo Sabres wygrali z Minnesota Wild - jak się wydawało - przegrany już mecz.
Jeszcze w 56. minucie spotkania w Xcel Energy Center Wild prowadzili 3:1 i mało kto spodziewał się, że mogą przegrać z Buffalo Sabres. W ciągu niespełna minuty jednak najpierw Adam Mair, a później Thomas Vanek pokonali Niklasa Bäckströma, co doprowadziło do dogrywki. Już w jej pierwszej minucie czwartego gola dla zespołu z Buffalo zdobył Derek Roy, który w ten sposób zakończył mecz. Bramki Maira i Roya dzieliło dokładnie 4 minuty i 44 sekundy czasu gry. Dla Sabres to już kolejne spotkanie, w którym z powodzeniem odrabiają dwubramkową stratę. We wtorek przegrywali 0:2 z Boston Bruins, by po rzutach karnych wygrać 3:2. - Pokazujemy to od początku sezonu - skomentował Thomas Vanek. - Oczywiście przegrywanie w trakcie meczu to nie jest to, czego chcemy, ale sposób w jaki wygrywamy pokazuje charakter drużyny, która nigdy nie przestaje walczyć.
Podopieczni Lindy`ego Ruffa, którzy w ubiegłym sezonie nie zdołali awansować do play-offs nowe rozgrywki rozpoczęli znakomicie - po siedmiu meczach mają na koncie sześć zwycięstw i 13 punktów. We wczorajszym meczu po golu i asyście zanotowali Roy, Vanek i Drew Stafford. Swój sezon znakomicie rozpoczęli także Wild, dla których wczorajsza porażka była dopiero pierwszą w obecnych rozgrywkach. Po pięciu meczach wciąż prowadzą jednak w tabeli Northwest Division. Po wczorajszym meczu trener drużyny z St. Paul, Jacques Lemaire narzekał na brak agresji jego zespołu we własnej tercji w ostatnich minutach gry. - Było kilka takich sytuacji, w których mogliśmy przejąć krążek, ale po chwili on lądował w naszej bramce, bo zostawiliśmy im za dużo miejsca. Mimo wszystko trener gospodarzy powiedział, że Wild grali wystarczająco dobrze, by wygrać spotkanie. Bramki dla jego zespołu zdobyli Benoit Pouliot, Stephane Veilleux i Brent Burns. W składzie Sabres zabrakło w czwartek kontuzjowanych Tima Connolly`ego, Jochena Hechta i Craiga Riveta, a w zespole Wild Mariána Gáboríka i Owena Nolana.
Toronto Maple Leafs pomimo słabej pierwszej tercji pokonali 4:2 Boston Bruins. Klonowe Liście w pierwszych 20 minutach straciły dwa gole, ale w obu kolejnych tercjach po tyle samo udało im się zdobyć. Gola (do pustej bramki) i asystę zaliczył Niklas Hagman, a zwycięskie trafienie było dziełem 22-letniego Szweda, Antona Strålmana. Bramkę dla Bruins strzelił Patrice Bergeron, który prawie cały poprzedni sezon stracił z powodu wstrząśnienia mózgu. Ostatniego gola udało mu się zdobyć 13 października 2007r.
Dallas Stars pokonali na wyjeździe New York Islanders 5:3. Fantastyczne spotkanie rozegrał rozbity wcześniej przez trenera Dave`a Tippetta atak złożony z Brendena Morrow, Mike`a Ribeiro i Loui Erikssona. Bohaterem meczu był ten drugi, który miał udział przy wszystkich golach, raz trafiając do bramki i czterokrotnie asystując. To jego pierwszy "pięciopunktowy" mecz w karierze. Dwa gole zdobył Eriksson, a Morrow strzelił bramkę i dwa razy asystował. W bramce Wyspiarzy po raz drugi w tym sezonie stał Rick DiPietro, a z powodu kontuzji kolana w pierwszej tercji lód opuścił Brendan Witt. Mecz w Nassau Coliseum obserwowało zaledwie 10 183 widzów.
Dzięki świetnej trzeciej tercji Pittsburgh Penguins pokonali 4:1 Carolina Hurricanes. Do 49. minuty zespół Huraganów prowadził 1:0, ale bramki Sidneya Crosby`ego i Ruslana Fedotenko zdobyte w odstępie 32 sekund wyprowadziły Penguins na prowadzenie. Później trafili jeszcze Maxime Talbot i Jewgienij Małkin. Crosby i Małkin zanotowali w spotkaniu po bramce i asyście, a Rosjanin z trzynastoma punktami prowadzi w klasyfikacji punktowej całej ligi. Jedyną bramkę Hurricanes strzelił Brandon Sutter, dla którego był to pierwszy gol w NHL. 19-letni syn trenera New Jersey Devils, Brenta jest dziewiątym członkiem najsłynniejszej rodziny w historii hokeja, który występuje w NHL.
Dziwny przebieg miał mecz w Nashville, gdzie miejscowi Predators przegrali z Calgary Flames 3:5. W drugiej tercji gospodarze w ciągu niespełna trzech minut zdobyli trzy gole i spokojnie odskoczyli rywalom. W tej samej części gry Flames strzelili pierwszą bramkę, a w ostatnich 20 minutach trafili czterokrotnie, co dało im wygraną. Płomienie do zwycięstwa poprowadził ich kapitan, Jarome Iginla, który zaliczył hat-trick i zdobył zarówno pierwszego, jak i ostatniego gola dla swojej drużyny trafiając w końcówce do pustej bramki. Gola i asystę dla Predators zaliczył wracający po kontuzji Jason Arnott.
Po świetnym starcie sezonu zatrzymali się Edmonton Oilers. Nafciarze przegrali 1:4 z Colorado Avalanche, co oznacza że w ciągu dwóch dni zanotowali dwie porażki i zdobyli tylko jednego gola. Bohaterem wczorajszego meczu był Ian Laperriere, który zaliczył tzw. "hat-trick Gordiego Howe`a" notując gola, asystę i bójkę. Po meczu Laperriere miał pretensje do trenera Oilers, Craiga MacTavisha o to, że ten mimo już ustalonego wyniku posłał na lód swoich najtwardszych graczy, by ci wywołali bójkę. Skrzydłowy Avalanche zmierzył się na pięści z Zackiem Stortinim. Oprócz Laperriere`a bramki dla Lawiny zdobyli Paul Stastny, Cody McLeod i Joe Sakic. Jedynego gola Oilers strzelił Shawn Horcoff, a Aleš Hemský zaliczył przy tym trafieniu asystę numer 200 w NHL.
Młodzi gracze Phoenix Coyotes w trzeciej tercji odmienili losy rywalizacji z Washington Capitals, dzięki czemu zespół Wayne` Gretzky`ego wygrał 2:1. Prowadzenie Stołecznym dał w drugiej tercji Brooks Laich, ale w ostatnich 20 minutach najpierw 18-letni Duńczyk, Mikkel Boedker wyrównał, a później urodzony w 1988 roku Peter Mueller przechylił szalę zwycięstwa na korzyść gospodarzy. Bardzo dobry mecz w bramce Kojotów rozegrał Szwed Mikael Tellqvist, który zajął miejsce pierwszego bramkarza, Ilji Bryzgałowa. Po zderzeniu z Mike`em Greenem w pierwszej tercji lód opuścił kolejny z młodych podopiecznych Gretzky`ego, Wiktor Tichonow.
Jarosław Grabowski
Hokej.Net
Komentarze