Zespół Tampa Bay Lightning zupełnie odwrócił losy finału konferencji wschodniej NHL. Po trzecim zwycięstwie z rzędu nad New York Rangers potrzebuje już tylko jednej wygranej, by ponownie zagrać w finale Pucharu Stanleya.
Drużyna z Florydy tej nocy na wyjeździe pokonała Rangers 3:1 i objęła prowadzenie 3-2 w całej serii, w której przegrywała już 0-2.
Co prawda to gospodarze pierwsi strzelili gola, gdy w 28. minucie do bramki przyjezdnych trafił Ryan Lindgren. Jeszcze w drugiej tercji jednak Michaił Siergaczow wyrównał swoją pierwszą bramką zdobytą w tegorocznej fazie play-off. A na niespełna 2 minuty przed końcem spotkania rosyjski obrońca oddał strzał, po którym kij do krążka dołożył przed bramką Ondřej Palát. "Guma" wpadła do siatki, dając Lightning prowadzenie 2:1. Zwycięstwo przypieczętował 51 sekund później strzałem do opuszczonej już przez Igora Szestiorkina bramki Brandon Hagel.
Szestiorkin obronił 24 strzały. Tyle samo skutecznych interwencji miał po drugiej stronie tafli Andriej Wasilewski i to on cieszył się z kolegami z wygranej.
Po raz pierwszy w tej serii zwycięstwo odnieśli goście. Rangers w całej rywalizacji prowadzili 2-0 po otwierających ją dwóch meczach w Madison Square Garden, a później także 2:0 w trzecim meczu, rozgrywanym w Tampie. "Błyskawica" wyszła jednak wówczas z tego wyniku na 3:2, a teraz to samo zrobiła w całej serii.
W końcówkach wszystkich 3 zwycięskich meczów gole dla obrońców Pucharu Stanleya strzelał Palát. Czech dał Lightning zwycięstwo w ostatniej minucie spotkania numer 3 i w przedostatniej spotkania numer 5, a w meczu numer 4 w ostatniej minucie przypieczętował wygraną strzałem do pustej bramki. Został pierwszym w historii play-off NHL graczem, który w jednych rozgrywkach dwukrotnie przesądzał o wygranej w ostatnich 120 sekundach trzeciej tercji.
Od 2014 roku, gdy wychowanek HC Frydek-Mistek debiutował w play-off, strzelił w nich 11 zwycięskich goli. To najlepszy wynik ze wszystkich zawodników NHL w tym okresie.
Zespół Lightning w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu rozegra u siebie szósty mecz tej serii i stanie przed szansą wywalczenia awansu do trzeciego z rzędu finału Pucharu Stanleya. Ostatnim zespołem, który tego dokonał byli w latach 1983-85 Edmonton Oilers z Wayne'em Gretzkym w składzie.
Gdyby podopiecznym Jona Coopera się to udało, zostaliby 8. w historii NHL zespołem, który na poziomie półfinału play-off w serii do 4 zwycięstw wyszedł z wyniku 0-2 i wygrał całą rywalizację. A próbowały dotąd to zrobić aż 84 ekipy. Przy stanie 0-2 historyczne prawdopodobieństwo awansu Lightning wynosiło 9,5 %. Teraz wzrosło do 80,5 %.
New York Rangers to jednak zespół, który pokazał już w tej fazie play-off, że bardzo trudno go "dobić". Co prawda ostatniej nocy zakończyła się jego najdłuższa w klubowej historii seria 8 zwycięstw u siebie w rywalizacji o Puchar Stanleya, ale zespół Gerarda Gallanta w poprzednich rundach przegrywał już 1-3 z Pittsburgh Penguins i 2-3 z Carolina Hurricanes, a mimo to wychodził z tych serii obronną ręką. Rangers wygrali w obecnych rozgrywkach wszystkie 5 dotychczasowych meczów, które mogły zakończyć ich sezon.
Zapowiedzią tego, że jeszcze może być w tej serii gorąco było zakończenie spotkania numer 5. Między obiema drużynami doszło na lodzie do awantury, a gracz gospodarzy Alexis Lafrenière i kapitan gości Steven Stamkos stoczyli regularną bójkę.
Drużynowa awantura po meczu:
New York Rangers - Tampa Bay Lightning 1:3 (0:0 1:1, 0:2)
1:0 Lindgren 30:29
1:1 Siergaczow 37:34
1:2 Palát - Siergaczow - Hedman 58:10
1:3 Hagel - Kuczerow 59:01 (pusta bramka)
Strzały: 25-27.
Minuty kar: 13-9.
Widzów: 18 006.
Stan rywalizacji: 2-3. Szósty mecz w nocy z soboty na niedzielę w Tampie.
Skrót meczu:
Czytaj także: