Hokej.net Logo
SIE
31

Po meczu hokejowym Polska - Białoruś 2:3

Po meczu hokejowym Polska - Białoruś 2:3

Po pierwszym meczu finałowych eliminacji olimpijskich w Rydze nasza sytuacja wygląda jak dawniej: w zasadzie nie mamy już szans na wygranie turnieju. Można się tylko pocieszać, że zrobiliśmy niezłe wrażenie.

- Nie chce mi się nawet gadać. Byliśmy tak blisko. Gdy strzeliliśmy gola na 2:2, Białorusinom zaglądnął strach w oczy, koncentrowali się głównie na wybijaniu nas z uderzenia, a tu przytrafił nam się tak prosty błąd - nie chciał się pogodzić z porażką napastnik drugiej "piątki" Waldemar Klisiak. Właśnie po jego rajdzie z początku trzeciej tercji nawet łotewska publiczność domagała się odgwizdania przewinienia białoruskiego obrońcy, który podciął wychodzącego na czystą pozycję Klisiaka. Ręka szwedzkiego arbitra Christera Larkinga nie powędrowała jednak w górę (tak w hokeju sygnalizuje się przewinienie).

Kompletnie zawiedli teoretycznie nasi najlepsi obrońcy. Jacek Zamojski grał na stojąco, koncentrował się tylko na destrukcji. Gdy przyszło zagrać celnie do któregoś z napastników, uderzał niedokładnie i za mocno. Jego próby kończyły się uwolnieniem. Liderem naszej defensywy miał być Oskar Szczepaniec, który występuje przecież w silnej lidze szwajcarskiej. Tymczasem występ Oskara to kompletny niewypał. Żadnych groźnych strzałów w przewagach, pełno strat we własnej tercji (takich jak ta z 55. min, po której Oleg Antonienko strzelił nam decydującego gola).

Lepiej stawiać na młodych. Łukaszowi Sokołowi w drugiej tercji zdarzyła się też gafa, ale ambitnie ją naprawił i przerwał akcję duetu kontratakujących Białorusinów. Momenty przebłysków miał też doświadczony Sebastian Gonera, ale to za mało. Słowa trenera Andrieja Sidorenki sprzed turnieju ("Nie mamy obrońców") potwierdziły się. Szkoda tylko, że w domach zostali Sebastian Łabuz i Rafał Sroka.

Pozostaje niedosyt, że w trzeciej tercji trener Sidorenko zbyt rzadko wpuszczał na lód Krzysztofa Oliwę, który jako jedyny wygrywał z Białorusinami wznowienia (wygrał wszystkie!). Pozostali środkowi byli górą raz na trzy próby i trzeba było gonić za krążkiem.

Zdaniem polskich hokeistów

Mariusz Czerkawski: W pierwszej tercji graliśmy na sztywnych nogach. Gorzej, że popełnialiśmy proste błędy. Po głupich faulach musieliśmy się bronić w trzech na pięciu. Wcześniej nasi obrońcy przyglądali się i pozwalali rywalowi na dwie dobitki. Czego nam brakuje? Od małego trzeba uczyć hokeistów techniki i taktyki. Może wtedy dochowamy się dobrych graczy.

Tomasz Jaworski: Szkoda, byliśmy tak blisko remisu. Początek mieliśmy słaby, ale po strzeleniu pierwszej bramki uwierzyliśmy. Mam nadzieję, że przynajmniej pokazaliśmy dobry hokej, kibice mieli emocje. Nie ma co wieszać psów na Oskarze Szczepańcu za błąd przy ostatnim golu. Wygrywa cały zespół. I cały przegrywa. Obiecuję, że pozbieramy się na mecz z Łotwą. Jeszcze nie wszystko stracone.

Marcin Jaros: Białorusini byli do ogrania. Mieliśmy przecież dobry wynik 2:2 i sytuację do strzelenia trzeciego gola, gdy kontrowaliśmy dwóch na jednego [Czerkawski z Michałem Garboczem, ale sędzia dopatrzył się spalonego - przyp. red.]. W pierwszej tercji zagraliśmy bojaźliwie. Już się to nie powtórzy.

Michał Białoński, Ryga - Gazeta Wyborcza



Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe