Rozmowa z Marcinem Koluszem, nowotarżaninem i kapitanem reprezentacji Polski, który podczas turnieju EIHC w Budapeszcie zaliczył setny mecz w biało-czerwonych barwach.
Powiało optymizmem po turnieju na Węgrzech. Spodziewaliście się tak dobrego wyniku?
- Jadąc na turniej jakoś specjalnie nie zakładaliśmy sobie jakiś konkretnych celów. Chcieliśmy po prostu przećwiczyć pewne warianty, nad którymi pracujemy na treningach. Wiadomo, w każdym meczu gramy o zwycięstwo. Tak było i tym razem. Wreszcie można powiedzieć, że realizowaliśmy w stu procentach założenia taktyczne i to dało wymierne efekty.
Złośliwi zapewne wypomną wam, że to drugorzędny turniej i przypomną, że chociażby przed rokiem także wygraliście na turnieju z EIHC z Ukrainą, by kilka miesięcy potem w Mistrzostwach Świata już przegrać.
- Pewnie pojawią się takie opinie. My sami jakoś specjalnie też nie przywiązujemy wagi do tego wyniku. Przed nami zdecydowanie ważniejsze mecze i w pełni jesteśmy tego świadomi. Z drugiej strony trzeba zaznaczyć, że kiedy przed rokiem wygrywaliśmy na turnieju w Rumunii z Ukraińcami, to wówczas oni grali krajowym składem. Tym razem już byli w ich szeregach praktycznie wszyscy najlepsi, łącznie z tymi, którzy na co dzień grają w lidze KHL.
Dla Ciebie mecz otwarcia turnieju, przeciwko gospodarzom, był wyjątkowy bo po raz setny wystąpiłeś w oficjalnym meczu reprezentacji Polski...
- Nigdy nie przywiązywałem jakoś szczególnie wagi do statystyk. Na pewno jednak mam sporą satysfakcję z tego powodu, bo nie każdemu dane jest zagrać tyle meczów w kadrze. Z tego co mi wiadomo, to na dziś z czynnych reprezentantów Polski jestem trzeci pod względem ilości rozegranych meczów. Więcej ode mnie mają tylko Leszek Laszkiewicz i Adam Bagiński.
Pamiętasz swój debiut w biało-czerwonych barwach ?
- Szczerze, to nie jestem pewny. Wiem, że to było za czasów kiedy reprezentacje prowadził Rudolf Rohaczek. Jak mnie pamięć nie myli to chyba mój debiut przypadł na towarzyskie spotkanie przeciwko Francji, ale ręki uciąć sobie nie dam.
W reprezentacji Polski występujesz od 2006 roku. Od tamtego momentu brałeś udział w każdym turnieju Mistrzostw Świata. Nie zawsze w kadrze było jednak „różowo". Wielu zawodników rezygnowało z kadry. Czy kiedykolwiek myślałeś o tym aby odmówić selekcjonerowi?
- Raz. Po tych wydarzeniach z Krzysztofem Oliwą po mistrzostwach świata w Toruniu w 2009 roku. Przyznam, że wówczas poczułem, że nie do końca zostałem potraktowany sprawiedliwie. Nie uciekam od odpowiedzialności, bo w sprawę zamieszany byłem, ale tylko wobec mnie i Krystiana (Dziubińskiego – przyp. mz) wyciągnięto konsekwencje. Druga strona ich nie poniosła. To było nie fair. Ukarano gówniarzy, a „gwiazdę" uniewinniono. Wtedy pewne myśli o rezygnacji z gry w kadrze się pojawiły w mojej głowie, ale jakoś szybko minęły.
Masz 28 lat, więc grania przed Tobą jeszcze sporo. Myślisz np. o tym aby przegonić rekordzistę jeżeli chodzi o występy w reprezentacji Polski Henryka Grutha. Jego wynik to 240 spotkań...
- Nie ma na to raczej szans. Ostatnio nawet rozmawialiśmy o tym z Leszkiem Laszkiewiczem, który ma w kadrze już ponad 200 meczów. On sam wyliczył, żeby się zbliżyć do tego rekordu, musiałby jeszcze przez co najmniej 5 lat jeździć na każde zgrupowanie reprezentacji. Trudno więc sobie wyobrazić aby ktokolwiek pobił ten rekord. To też były inne czasy. Wtedy tych zgrupowań i spotkań międzypaństwowych było zdecydowanie więcej. A co do mnie. To w żadnym wypadku nie nakręcam się na żadne rekordy. Nie będę robił nic na siłę. W reprezentacji będę grał do momentu kiedy swoją grą będę przynosił reprezentacji korzyści.
Wróćmy na krajowe podwórko. Zostajesz w KTH Krynica? Czy w trakcie zgrupowania coś wyjaśniło się na temat waszej przyszłości w tym klubie?
- Nie rozmawialiśmy na ten temat. Na dzisiaj zostaje w Krynicy. Czekamy dalej na rozwój sytuacji. Prezes Kaszowski złożył nam kolejne obietnice.
Rozważałeś bądź rozważasz powrót do Podhala? Prezes Agata Michalska poinformowała, że złożyła propozycje wszystkim wychowankom „Szarotek", którzy grają obecnie w Krynicy...
- Tak. Jestem po rozmowie z prezes Michalską. Dostałem propozycję powrotu. Nie mówię nie. Jeszcze jest trochę czasu do zamknięcia „okienka" transferowego. Jeżeli nie będę grał w Krynicy, to wrócę do Nowego Targ. Innej opcji raczej pod uwagę nie biorę
Rozmawiał Maciej Zubek
Czytaj także: