Hokej.net Logo

Podwójna przewaga Rekinów

2008-12-21 09:54 NHL
Podwójna przewaga Rekinów

Dzięki perfekcyjnie wykorzystanej podwójnej przewadze z 5. minuty meczu przeciwko New York Rangers San Jose Sharks uniknęli trzeciej porażki z rzędu, choć w końcowych minutach wyraźnie brakowało im sił.

Najlepszy zespół NHL walczył z czołową drużyną Konferencji Wschodniej po dwóch kolejnych porażkach, w tym bardzo bolesnej 0:6 z Detroit Red Wings. W obecnych rozgrywkach Rekiny jeszcze nie przegrały trzech meczów z rzędu. Mecz ułożył się im znakomicie, bowiem kiedy na ławce kar przebywali Paul Mara i Blair Betts najskuteczniejszy obrońca NHL, Dan Boyle zdobył pierwszego gola. Jako że zdarzyło się to cztery sekundy przed końcem wykluczenia Mary, to na ławce kar pozostał Betts, który jednak wrócił na lód 25 sekund później po drugim golu Sharks, zdobytym przez Ryana Clowe`a. Tak fatalny początek meczu podłamał gości i mimo, że sześć minut później Nikołaj Żerdiew wykorzystał błąd Clowe`a i zdobył gola podczas gry drużyny gości w osłabieniu to Rangers nie udało się ani na moment wyrównać. Bramka Żerdiewa była golem w osłabieniu tylko z nazwy, bowiem kontrę wyprowadził on kiedy obie drużyny grały w czteroosobowych składach, a trafił do bramki tuż po wejściu na lód wykluczonego Jonathana Cheechoo.

W drugiej tercji wykorzystując niezbyt pewną postawę w bramce "Strażników" Henrika Lundqvista na 3:1 podwyższył Patrick Marleau, a straty zmniejszył później Ryan Callahan. Jego zespół w ostatniej odsłonie miał zdecydowaną przewagę, ale nie zdołał strzelić więcej bramek. Z każdą upływającą minutą zespół San Jose Sharks prezentował się na lodzie gorzej, a sam jego trener przyznał, że po drużynie było widać zmęczenie czterema meczami rozegranymi w ciągu sześciu ostatnich dni i ciągłymi podróżami. Także jeden z bohaterów meczu, Jewgienij Nabokow, który obronił 32 strzały i powstrzymał Rangers w trzeciej tercji wspominał o tym po spotkaniu. - Nie było u nas dzisiaj odpowiedniej świeżości, ale walczyliśmy do końca i tak powinno to wyglądać - mówił Nabokow, a jego kolega, Ryan Clowe dodawał: - Nasz kalendarz nie jest zbyt przyjazny, ale nigdy nie można takiej sprawy używać jako wymówki. To dla nas dobra lekcja przed play-offami i końcówką sezonu. Wszyscy wiemy, że dostanie się tam, gdzie chcemy być za kilka miesięcy nie będzie łatwe.

Sharks mimo ostatnich problemów nie mogą jednak narzekać na swoją sytuację, bowiem mają na koncie 55 punktów i prowadzą w tabeli całej NHL. Drudzy w klasyfikacji Pacific Division Anaheim Ducks tracą do nich obecnie aż 16 punktów. Kolejny mecz Rekiny rozegrają we wtorek przeciwko Vancouver Canucks. Swoich rywali komplementował wczoraj obrońca Rangers, Wade Redden. - Niezwykle trudno gra sie z nimi, kiedy obejmą prowadzenie - mówił Redden. - Bardzo źle się stało, że straciliśmy te gole na początku. Wydaje mi się, że wykonaliśmy sporo dobrej pracy, kiedy oni zaczęli bronić wyniku, ale niestety nie udało nam się strzelić.



Boston Bruins wygrywając z Carolina Hurricanes 4:2 odnieśli czwarte z rzędu zwycięstwo, ale okupili je kontuzją głowy Patrice`a Bergerona, który prawie cały poprzedni sezon stracił z powodu wstrząśnienia mózgu. Zwycięskie trafienie uzyskał Shawn Thornton, a przy bramce Marca Savarda asystował Phil Kessel. Amerykanin punktuje nieprzerwanie od siedemnastu spotkań, co jest najdłuższa serią obecnego sezonu w NHL. Jego zespół odniósł trzynaste z rzędu zwycięstwo przed własną publicznością. Po raz ostatni w TD Banknorth Garden zespół Claude`a Juliena przegrał 23 października.

Philadelphia Flyers rozbili Washington Capitals 7:1. Trzy gole w ciągu niespełna dwunastu minut i asystę zaliczył Scott Hartnell, a po dwie bramki i asysty Jeff Carter oraz Joffrey Lupul. Trzeci gol Hartnella nie został jednak nagrodzony jak to zwykle bywa w przypadku hat tricka "deszczem" czapek spadających na lód. Kibicom zabrakło bowiem nakryć głowy po tym, jak rzucili je po drugim golu Hartnella, myśląc, że było to trzecie trafienie Jeffa Cartera. Ten ostatni zdobywając dwa gole zrównał się na pierwszym miejscu w ligowej klasyfikacji strzelców z Thomasem Vankiem z Buffalo Sabres. Obaj mają na koncie po 24 bramki.

Bramka Aleksieja Kowaliowa na 25 sekund przed końcem dogrywki dała Montréal Canadiens zwycięstwo 4:3 nad Buffalo Sabres. Sytuację ułatwili "Habs" rywale, którzy w dogrywce dwukrotnie lądowali na ławce kar. Dwa gole dla Canadiens strzelił Siergiej Kosticyn, a gola i asystę zanotował Alex Tanguay. Mecz prowadził sędzia Dave Jackson, dla którego było to tysięczne spotkanie w NHL. Mimo, że mecz odbywał się w jego rodzinnym Montréalu nie było wątpliwości co do stronniczości arbitra, który w dogrywce nie uznał potencjalnie zwycięskiego dla gospodarzy gola Roberta Langa.

Również dogrywka przesądziła o zwycięstwie Ottawa Senators nad Dallas Stars. Zwycięskiego gola na 5:4 strzelił Jason Smith, dla którego było to pierwsze trafienie w barwach Senators. Jego zespół w samym tym spotkaniu strzelił tyle samo goli, ile w poprzednich pięciu meczach. Dla pokonanych po bramce i asyście zaliczyli Matt Niskanen i Brad Richards.

Kompromitującej porażki przed własną publicznością doznali Pittsburgh Penguins, którzy ulegli Toronto Maple Leafs 3:7. Wszystkie bramki Klonowych Liści strzelali inni gracze. Gola i dwie asysty zanotował Nikołaj Antropow, a trzykrotnie asystował Tomáš Kaberle. Dwie bramki Penguins strzelił Petr Sýkora, a gola i asystę zaliczył Jewgienij Małkin, który z 55 punktami i 40 asystami przewodzi obu klasyfikacjom w NHL. Penguins po raz pierwszy w tym sezonie stracili siedem goli w jednym meczu.

Atlanta Thrashers pokonali Tampa Bay Lightning 4:3 w meczu dwóch najsłabszych drużyn Southeast Division. Po siedmiu tygodniach przerwy spowodowanej kontuzją do składu Thrashers wrócił Kari Lehtonen i choć wpuścił dwa pierwsze strzały Lightning to broniąc 36 strzałów zrehabilitował się na tyle, że został wybrany graczem meczu. O zwycięstwie jego zespołu zdecydował gol debiutanta, Joeya Crabba. Dwa gole dla Błyskawicy strzelił Martin St. Louis.

Kolejne zwycięstwo odnieśli Detroit Red Wings, ale ich trener, Mike Babcock znów może narzekać na postawę defensywy. Red Wings jeszcze na cztery minuty przed końcem meczu przegrywali 3:4, ale trzy gole pozwoliły im odnieść zwycięstwo. Zwycięskiego gola strzelił Dan Cleary, po golu i asyście zaliczyli Paweł Dacjuk i Jiří Hudler, a trzykrotnie asystował Nicklas Lidström, co dało mu awans na ósmą pozycję w klasyfikacji punktowej wszech czasów wśród obrońców. "Lidas" ma na koncie 959 punktów. Po golu i asyście dla Królów zaliczyli Dustin Brown i Kyle Calder, który przed dwoma sezonami występował w Red Wings.

Podobnie jak w czwartkowym meczu przeciwko Phoenix Coyotes także w spotkaniu z New York Islanders jedynego gola dla Nashville Predators strzelił Vernon Fiddler, ale tym razem wystarczyło to do zwycięstwa. Fiński bramkarz Pekka Rinne obronił 23 strzały i zanotował trzeci "shutout" w grudniu, a Jason Arnott rozegrał tysięczny mecz w NHL. Ich zespół tylko raz w ostatnich pięciu meczach zdobył więcej niż jednego gola. Dla Islanders, którzy zajmują ostatnie miejsce w lidze była to dziewiąta porażka z rzędu.

Po piątkowym zwycięstwie nad Islanders do przegrywania wrócili Minnesota Wild. Tym razem ulegli oni St. Louis Blues 2:4. Bohaterem meczu był Czech Roman Polák, który strzelił swojego pierwszego gola w NHL - który okazał się być zwycięskim - a także zaliczył asystę. Dla przetrzebionych kontuzjami Blues trafili także: Patrik Berglund, David Backes i Jay McClement. Dla Berglunda był to jedenasty gol w sezonie - razem z Białorusinem Michaiłem Grabowskim przewodzi pod tym względem klasyfikacji debiutantów w NHL.

Phoenix Coyotes pokonali 2:0 Columbus Blue Jackets, a bohaterem meczu był znajdujący się ostatnio w dobrej formie Ilja Bryzgałow, który broniąc 31 strzałów wywalczył pierwsze "czyste konto" w rozgrywkach. Bramki zdobyli Steven Reinprecht i Duńczyk Mikkel Bødker, którego rodacy dziś bez swojej największej gwiazdy będą walczyli o powrót do Mistrzostw Świata elity do lat 20.

Trwa zwycięska passa Chicago Blackhawks. Zespół Joela Quenneville`a pokonał 3:1 Vancouver Canucks 3:1, wygrywając po raz siódmy z rzędu. Blackhawks taką serię notowali po raz ostatni w styczniu 1981 roku. Aż piętnastu graczy z obecnego składu nie było wtedy jeszcze na świecie. Wczoraj bramki strzelali Patrick Kane, Patrick Sharp i Jonathan Toews, a 30 strzałów obronił Cristobal Huet.

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe