Hokej w Sanoku od lat stanowił powód do dumy dla mieszkańców regionu podkarpackiego, jednak obecnie klub STS Sanok zmaga się z poważnymi problemami, które stawiają pod znakiem zapytania jego dalsze funkcjonowanie. W niedawnym wywiadzie dla korsosanockie.pl prezes klubu Marta Przybysz otwarcie przedstawiła trudną sytuację, w jakiej znalazła się drużyna.
– Sytuacja klubu jest trudna, co niestety nie jest żadną tajemnicą, bo od kilku sezonów pojawia się to pytanie: czy wystartujemy czy nie? – przyznaje bez ogródek prezes Przybysz.
Problemy finansowe STS Sanok nie są nowością, jednak skala wyzwań, przed którymi stoi obecnie klub, wydaje się bezprecedensowa.
Według prezes klubu, jednym z głównych czynników komplikujących sytuację jest brak odpowiedniego wsparcia ze strony miasta oraz napięcia polityczne w regionie.
– Jako spółka miejska jesteśmy niejako wplątani w lokalne napięcia polityczne, co skutecznie zniechęca potencjalnych inwestorów, którzy nie chcą uczestniczyć w żadnej 'wojence' politycznej – wyjaśnia Przybysz.
Niepewny start
Na pytanie o możliwość startu drużyny w nadchodzącym sezonie, prezes klubu nie ukrywa powagi sytuacji.
– Nie ukrywam, że ryzyko istnieje. Zrobię wszystko, co w naszej mocy, by drużyna mogła wystartować w rozgrywkach Ekstraligi, ale potrzebujemy realnego wsparcia – podkreśla Przybysz, wskazując na konieczność zaangażowania zarówno władz miejskich, jak i okolicznych gmin oraz prywatnych sponsorów.
Zmiany kadrowe i budżetowe
W ostatnich miesiącach klub rozstał się z kilkoma kluczowymi zawodnikami, w tym Biłasem i Florczakiem. Jak wyjaśnia prezes, odejścia te nie były bezpośrednio związane z decyzjami kierownictwa STS, ponieważ wspomniani zawodnicy formalnie należeli do UKS Niedźwiadki MOSiR Sanok, a w STS-ie występowali na zasadzie porozumienia między klubami.
Jeśli chodzi o budżet na nadchodzący sezon, Przybysz przewiduje, że będzie on zbliżony do ubiegłorocznego, choć nie jest to jeszcze kwota ostateczna.
– Nasza sytuacja należy jednak do najtrudniejszych w całej lidze – wszystkie inne drużyny, niezależnie od wielkości miasta, mogą liczyć na mniejsze lub większe wsparcie ze strony swojego miasta – zaznacza z goryczą.
W obecnej sytuacji trudno mówić o ambitnych celach sportowych. Priorytetem dla klubu jest przetrwanie i stabilizacja sytuacji finansowej.
– Na tę chwilę naszym podstawowym celem będzie przetrwanie i stabilizacja klubu. Jeśli uda się zbudować choćby minimalne zaplecze finansowe, będziemy chcieli powalczyć o utrzymanie i godnie reprezentować Sanok na tafli – wyjaśnia prezes Przybysz.
W poszukiwaniu sponsorów
Kluczowe dla przyszłości klubu będzie pozyskanie sponsorów, jednak jak przyznaje prezes, nie jest to łatwe zadanie w obecnych okolicznościach. Wielu potencjalnych partnerów biznesowych obawia się angażować w inicjatywy powiązane z miejską spółką, szczególnie w kontekście napiętej sytuacji politycznej w Sanoku.
Trwają rozmowy z kilkoma podmiotami na temat możliwości objęcia roli sponsora tytularnego, jednak żadna z nich nie została jeszcze sfinalizowana.
– Jestem przekonana, że STS Sanok zasługuje na wsparcie - hokej w Sanoku to nie tylko sport, to wizytówka całego Podkarpacia – podkreśla Przybysz.
Potencjalne rozwiązania
Jednym z potencjalnych rozwiązań, które mogłoby zapewnić klubowi dodatkowe środki finansowe, jest sprzedaż nazwy Areny Sanok komercyjnemu partnerowi. Tego typu rozwiązanie wymagałoby jednak zgody władz miasta, które są właścicielem obiektu.
– To bardzo dobre i zasadne pytanie, ale odpowiedź na nie leży po stronie burmistrza oraz rady miasta Sanoka, ponieważ to miasto jest właścicielem obiektu – wyjaśnia prezes Przybysz, dodając, że osobiście uważa takie rozwiązanie za potencjalnie korzystne dla całego środowiska sportowego w Sanoku.
Klub potrzebuje teraz zjednoczenia sił wszystkich zainteresowanych stron – władz miejskich, okolicznych samorządów, biznesu i kibiców – by przetrwać ten trudny okres i kontynuować hokejowe tradycje na Podkarpaciu.
Czytaj także: