Reprezentacja Polski poniosła trzecią porażkę w Mistrzostwach Świata Elity. Biało-czerwoni ulegli Francji 2:4, czyli jednemu z dwóch zespołów, z którymi mieliśmy walczyć o utrzymanie w najlepszej szesnastce globu. Nasza sytuacja w tabeli mocno się skomplikowała, ale wciąż mamy szansę na to, aby utrzymać się na najwyższym szczeblu światowego hokeja. Warunkiem jest jednak zwycięstwo z Kazachstanem i szereg korzystnych wyników.
Przed meczem było jasne, że zwycięzca tego starcia zrobi milowy krok w kierunku utrzymania się w Elicie. Ciężar tego spotkania był zatem ogromny. Oba zespoły miały swoje plany taktyczne na mecz, ale od początku konkretniejsi w swoich poczynaniach byli podopieczni Phillippa Bozona. W pierwszej odsłonie wykazali się większą kulturą gry. Prezentowali dokładniejszy hokej, który został oparty na prostych schematach. Każdą akcję starali się kończyć oddaniem strzału i ten fakt miał ogromny wpływ na wynik pierwszej odsłony.
Nasz zespół został dwukrotnie skarcony przez Justina Addamo. Dobrze zbudowany napastnik (198 cm, 113 kg), występujący na co dzień Wheeling Nailers (ECHL) w 9. minucie wykorzystał złe ustawienie Johna Murraya i zaskoczył go uderzeniem z bekhendu.
Trzy minuty później Addamo zmienił tor lotu krążka po uderzeniu Yohanna Auvitu i „Les Bleus” prowadzili 2:0.
A jak radził sobie nasz zespół? Z wysokości trybun wyglądało to tak, jakby podeszli do rywala ze zbyt dużym respektem. Nie zmuszali Francuzów do popełniania błędów, grając zbyt subtelnym forecheckingiem i bardzo pasywnie w ataku. Zresztą dobrze podsumowała to statystyka strzałów 10-3 na korzyść hokeistów znad Loary i Sekwany. Warto jednak dodać, że to my dwukrotnie graliśmy w przewagach. Ze słabym skutkiem.
Tymczasem na początku drugiej odsłony odsłony Francuzi wykorzystali swój power play i mieli już trzybramkową zaliczkę. Z lewego bulika przymierzył Stéphane Da Costa, a John Murray nie zdążył w porę zareagować.
Trener Róbert Kaláber starał się ratować sytuację i zdecydował się na zmianę bramkarza. „Jaśka Murarza” zastąpił Tomáš Fučík, ale czyste konto zachował przez niecałe dwie minuty. Podczas gry w osłabieniu zaskoczył go Pierre-Edouard Bellemare, który przekierował do siatki dogranie Da Costy.
Powrót do ustawień fabrycznych
Nasz selekcjoner gruntownie przebudował formację. W zasadzie wrócił do ustawień z Nottingham, które przyniosły sukces naszemu zespołowi. W pierwszej formacji u boku Grzegorza Pasiuta i Patryka Wronki zagrał Bartosz Fraszko, a w drugim ataku znaleźli się Paweł Zygmunt, Dominik Paś i Kamil Wałęga.
Ta zmiana dała impuls zespołowi. W 37. minucie pierwsze poważne potknięcie Francuzów wykorzystała druga z formacji ofensywnych. Gumę przejął Wałęga i zagrał ją zza bramki do Zygmunta. Uderzenie „Zigiego” obronił Sebastian Ylönen, ale przy dobitce Pasia nie miał już żadnych szans.
Ten gol napędził biało-czerwonych i w końcu zaczęli grać z zębem. Na drużynę pozytywnie wpłynęła też znakomita interwencja Fučíka, który dosłownie okradł z gola Stéphane’a Da Costę.
Chwilę później sytuację sam na sam z francuskim bramkarzem wykorzystał Bartosz Fraszko, popisując się przepięknym uderzeniem z nadgarstka. Sześciotysięczna polska publika ryknęła ze szczęścia, domagając się kolejnych trafień.
Później bez bramek
W ostatniej części gry zaprezentowaliśmy się z dobrej strony, ale nie pomogliśmy szczęściu. Znów mieliśmy okazję grać w przewadze, ale nie zdołaliśmy jej wykorzystać. „Orłom” braku ambicji nie można było zarzucić.
W końcówce Róbert Kaláber zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza, ale nie przyniósł on zamierzonego efektu. Pełna pula trafiła na ich konto, dzięki czemu są blisko utrzymania się w hokejowej Elicie.
– Bardzo źle weszliśmy w mecz, późno reagowaliśmy na wydarzenia na lodzie. Na początku to Francuzi byli szybsi, zawsze byli pierwsi na krążku, co ułatwiło im złapanie wiatru w żagle – zaznaczył na gorąco po meczu Krystian Dziubiński, kapitan reprezentacji Polski.
Tymczasem jutro o 20:20 nasz zespół zmierzy się ze Słowacją.
Polska - Francja 2:4 (0:2, 2:2, 0:0)
0:1 Justin Addamo - Sacha Treille, Hugo Gallet (08:47),
0:2 Justin Addamo - Yohann Auvitu, Kevin Bozon (11:32),
0:3 Stéphane Da Costa - Florian Chakiachvili (24:21, 5/4),
0:4 Pierre-Édouard Bellemare - Stéphane Da Costa, Yohann Auvitu (27:46, 5/4),
1:4 Dominik Paś - Paweł Zygmunt, Kamil Wałęga (36:08),
2:4 Bartosz Fraszko - Patryk Wronka (37:39)
Sędziowali: Riku Brander, Martin Frano (główni) - Dario Fuchs, Lauri Nikulainen (liniowi)
Minuty karne: 8-8
Strzały: 25-32
Widzów: 6797
Polska: J. Murray (od 26:08 T. Fučík) - J. Wanacki (2), M. Kolusz, P. Wronka, G. Pasiut, P. Zygmunt (2) - P. Wajda, M. Kruczek, M. Michalski, K. Dziubiński, K. Maciaś - K. Górny, M. Bryk (2), B. Fraszko, D. Paś, A. Łyszczarczyk (2) - A. Kostek, P. Dronia, M. Urbanowicz, F. Komorski, K. Wałęga.
Trener: Róbert Kaláber
Francja: S. Ylönen - H. Gallet, Y. Auvitu, P. Bellemare, S. Da Costa, T. Bozon - E. Cantagallo, F. Chakiachvili, L. Boudon, T. Simonsen, A. Rech - V. Llorca, P. Crinon, C. Bertrand (2), V. Claireaux, J. Perret - T. Thiry, J. Addamo (2), S. Treille (2), A. Dair (2), K. Bozon.
Trener: Philippe Bozon
Czytaj także: