Od porażki etap meczów sparingowych rozpoczęli hokeiści GKS-u Tychy. Podopieczni Pekki Tirkkonena przegrali na wyjeździe z VHK Robe Vsetín 3:4 po rzutach karnych. Dwie bramki dla trójkolorowych zdobył Filip Komorski, a Mateusz Bryk zaprezentował postawę zgodną z zasadami fair play.
Tyszanie w premierowym meczu kontrolnym zmierzyli się z najlepszą ekipą czeskiej Chance Ligi. Do meczu przystąpili bez Bartłomieja Jeziorskiego, dochodzącego do siebie po kontuzji oraz Dominika Pasia i Wiktora Turkina.
Na tempo spotkania nie można było narzekać. W pierwszych fazach meczu to Czesi wykazali się większą kulturą gry. Byli dokładniejsi, bardziej pomysłowi i co najważniejsze skuteczniejsi.
Szybka kontra i ładny gol
Jako pierwsi groźną okazję wypracowali sobie tyszanie. W 5. minucie na listę strzelców mógł wpisał się Mateusz Ubowski, który z bliskiej odległości zamykał akcję swojego zespołu. Santeri Lipiäinen błysnął jednak dobrym refleksem i zatrzymał próbę środkowego GKS-u.
Dwie minuty później hokeiści VHK Robe Vsetín wyprowadzili dynamiczny kontratak. Szybkimi podaniami rozmontowali tyską defensywę, a Pavel Klhůfek w sytuacji sam na sam zaskoczył Tomáša Fučíka.
Zresztą kontrataki były poważną bronią w rękach czeskiego pierwszoligowca. W 14. minucie tyskim obrońcom urwał się Luboš Rob, ale w ostatniej chwili został zatrzymany przez golkipera tyszan.
Podopieczni Jiříego Weintritta w 30. minucie podwyższyli prowadzenie po uderzeniu Štěpána Bláhy z lewego bulika.
Przetrzymane osłabienie, gol i gest fair play
Potem trójkolorowi przez cztery minuty bronili się w osłabieniu, bo podwójną karę mniejszą za uderzanie otrzymał Rasmus Heljanko. Trójkolorowi dobrze się spisali w tym elemencie, a chwilę po powrocie Fina na lód zdobyli kontaktowego gola. W zamieszaniu podbramkowym najsprytniejszy okazał się Filip Komorski.
Pod koniec drugiej tercji miały miejsce jeszcze dwa istotne wydarzenia. W 38. minucie pod bandą upadł Mateusz Bryk, a na ławkę kar został odesłany Pavel Klhůfek. Reprezentant Polski podjechał do sędziów i przekazał im, że nie był faulowany. Wykluczenie anulowano, a Bryk za swoją postawę fair play otrzymał od kibiców porcję braw.
Na 19 sekund przed zejściem na przerwę gospodarze podwyższyli na 3:1. Tomáša Fučíka "na raty" pokonał Luboš Rob i z pewnością przez głowy wielu miejscowych fanów przemknęła myśl, że mecz jest już wygrany.
Straty odrobione
Ale tyszanie pokazali charakter i w samej końcówce doprowadzili do wyrównania. Sytuację sam na sam z Santerim Lipiäinenem wykorzystał Filip Komorski, a 55 sekund później kąśliwym uderzeniem bez przyjęcia z przestrzeni międzybulikowej popisał się Rasmus Heljanko.
Byliśmy więc świadkami dogrywki, ale rozstrzygnięcie w niej nie zapadło. Sędziowie zarządzili więc serię rzutów karnych, które lepiej wykonywali zawodnicy czeskiego pierwszoligowca.
VHK Robe Vsetín – GKS Tychy 4:3 k. (1:0, 2:1, 0:2, d. 0:0, k. 2:0)
1:0 - Klhůfek - Jonák, Rob (06:19),
2:0 - Bláha - Dědek (29:30),
2:1 - Komorski - Larionovs, Łyszczarczyk (35:26),
3:1 - Rob - Jonák (39:41),
3:2 - Komorski - Łyszczarczyk (57:58),
3:3 - Heljanko - Lehtonen (58:53),
4:3 - Jandus (65:00, decydujący rzut karny)
Minuty karne: 4-10
VHK Robe Vsetín: Lipiäinen – Zahradníček, Stříteský; Jonák, Klhůfek, Rob – Ondračka, Ďurkáč; Bláha, Dědek, Hořanský (2) – Herman (2), Teper; Koláček, Pospíšil, Jandus oraz Hamřík
Trener: Jiří Weintritt
GKS Tychy: Fučík – Kaskinen, Ahola; Lehtonen, Monto (2), Heljanko (4) – Viinikainen, Bryk; Łyszczarczyk, Komorski, Viitanen – Pociecha, Ciura; Larionovs, Ubowski, Gościński – Bizacki (2), Sobecki; Krzyżek, Kucharski (2), Drabik.
Trener: Pekka Tirkkonen
Czytaj także:
