Team Kanada nie obroni Pucharu Spenglera, ponieważ po wczorajszej ćwierćfinałowej przegranej 1:3 ze szwedzkim klubem Örebro HK odpadła z turnieju. Co więcej, drużyna spod znaku "Klonowego Liścia" nie odniosła w Davos ani jednego zwycięstwa i był to jej najsłabszy występ w Szwajcarii od wielu lat.
We wczorajszym spotkaniu dla Örebro bramki zdobyli Filip Berglund i Linus Oberg oraz Mathias Brome, z czego ostatni z nich trafił pod koniec meczu do pustej już bramki, na niecałe pół minuty przed końcowym gwizdkiem. Sześć minut wcześniej kontaktowego gola dla Kanady strzelił Chris DiDomenico. I chociaż Hutchinson obronił 27 strzałów na swoją bramkę a Jonas Arntzen aż 34, nie zmienia to faktu, że Team Canada jeszcze nigdy nie pożegnała się z Pucharem Spenglera w tak kiepskim stylu. Wcześniej przegrała ze Spartą Praga 3:2 i z HC Davos 2:1.
– Chłopaki dzielnie dziś walczyli, w drugiej i trzeciej tercji na pewno byliśmy drużyną dominującą, ale nie strzeliliśmy dość bramek, by wygrać, co zresztą było naszym ciągłym problemem w Davos. To przygnębiające, co mogę powiedzieć? Zaczynając turniej, patrząc na nasz skład, do głowy by mi nie przyszło, że naszą największą bolączką będzie tak fatalna skuteczność przy zdobywaniu goli – przyznał gorzko Travis Green, trener Kanady, cytowany przez portal cbc.ca. W trzech spotkania Team Canada strzeliła tylko cztery bramki, z czego trzy z nich były autorstwem grającego na co dzień w szwajcarskim HC Lugano Bretta Connolly’ego.
– Po raz pierwszy miałem okazję grać w reprezentacji Kanady a w moim wieku niekoniecznie dostaje się taką szansę. Ogromna szkoda, że nie udało nam się osiągnąć lepszego rezultatu, bo drużyna dawała z siebie wszystko a ja cieszę się, że mogłem im pomóc – powiedział Michael Hutchinson, 32-letni bramkarz, serwisowi hockeycanada.ca
W drugim rozegranym wczoraj spotkaniu, HC Davos wrócił do żywych po sromotnej porażce z Pragą sprzed dwóch dni i wygrali z IFK Helsinki 3-2. Wynik spotkania otworzył Kristian Vesalainen, który w ósmej minucie meczu strzelił bramkę na 1:0 dla Helsinek. Na odpowiedź Davos trzeba było poczekać cztery minuty i w końcu, wykorzystując grę w przewadze, Matej Stransky posłał krążek między helsińskie słupki. W drugiej tercji na prowadzenie wysunął się szwajcarski klub pokonując Roope Taponena po dobitce i aż do drugiej minuty trzeciej tercji wynik ten nie uległ zmianie. Dopiero wtedy Eetu Koivistoinen doprowadził do remisu, ale kropkę na „i” postawił Marc Wieser, który wykorzystał przewagę Szwajcarów i na siedem minut przed końcem spotkania zdobył dla Davos trzecią bramkę, która okazała się tą zwycięską. Stołeczny fiński klub pożegnał się z marzeniami o zdobyciu Pucharu Spenglera a Davos zmierzy się w szwajcarskim półfinale z Ambi-Piottą. Drugą półfinałową parą będzie Spatra Praga i Orebro.
Czytaj także: