Reprezentacja Polski z kompletem zwycięstw wygrała EIHC Sosnowiec Cup. W swoim ostatnim meczu biało-czerwoni pokonali Węgrów 3:1.
To był typowy mecz walki, w którym nie zabrakło twardej i ofiarnej gry. Na lodzie pojawiła się też kałuża krwi, a moment wcześniej Olaf Bizacki w ferworze walki łokciem potraktował Bencego Horvátha. Sędziowie w tej sytuacji nie dopatrzyli się przewinienia. Obaj zawodnicy zostali wyróżnieni przez trenerów i tuż po odebraniu nagród zbili ze sobą piątkę, wyjaśniając całą sprawę,
W przekroju całego meczu biało-czerwoni zaprezentowali więcej konkretów. Wykreowali sobie więcej okazji i oddali więcej strzałów, choć można przyczepić się do gier w przewadze. Warto odnotować, że w tym spotkaniu, jak i całym turnieju nie stracili gola w liczebnym osłabieniu.
O losach spotkania definitywnie przesądził Krystian Dziubiński, który dziś rozegrał swój 192 oficjalny mecz w reprezentacji Polski i w klasyfikacji wszech czasów przeskoczył Jerzego Potza, czterokrotnego olimpijczyka, legendarnego obrońcę i wychowanka ŁKS-u Łódź. Z kolei swojego pierwszego gola w ekipie "Orłów" zdobył Łukasz Kamiński, powołany do kadry z listy rezerwowej.
Przed starciem z Madziarami trener Róbert Kaláber zdecydował się na kilka zmian. Swoją szansę w bramce dostał Maciej Miarka, a Bizacki i Kamil Wałęga zastąpili Oskara Jaśkiewicza i Pawła Zygmunta.
Początek dla Bratanków
W mecz lepiej weszli Węgrzy, którzy w pierwszej odsłonie mieli więcej z gry.
W 11. minucie wykorzystali błąd naszego zespołu i wyszli na prowadzenie. Gumę z własnej tercji niedokładnie wystrzelił Szymon Kiełbicki. Gumę przejął Tamás Ortenszky i od razu uderzył z nadgarstka, a czający się przed bramką Bence Horváth sprytnie zmienił tor lotu krążka. Maciej Miarka nie miał żadnych szans.
Trzy minuty później biało-czerwoni mieli znakomitą okazję na doprowadzenie do wyrównania. Przez minutę grali w podwójnej przewadze, ale nie zrobili z niej użytku. Najbliżej szczęścia był Alan Łyszczarczyk, bo uderzony przez niego krążek ostemplował słupek.
Gol - palce lizać!
W drugiej odsłonie nasz zespół zagrał już znacznie lepiej. Wydarzeniem przełomowym okazała się niezwykle efektowna bramka Kamila Wałęgi z 25. minuty. Nasz środkowy występujący na co dzień w słowackiej Tipos Extralidze popisał się kapitalnym rajdem i wykorzystał sytuację sam na sam z Dominikiem Horváthem, którego pokonał sprytnym uderzeniem w "piątą dziurę".
Biało-czerwoni chcieli pójść za ciosem, ale w drugiej odsłonie nie zdołali już trafić do siatki. Ale za to w trzeciej przejęli kontrolę nad wydarzeniami na lodzie i sięgnęli po zwycięstwo. W 43. minucie prowadzenie "Orłom" dał im Łukasz Kamiński, który zmieścił krążek między parkanami węgierskiego golkipera. Był to jego pierwszy gol w reprezentacji.
Wynik spotkania ustalił Krystian Dziubiński, popisując się precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę.
W końcówce Madziarzy zagrali w przewadze, a ich trener Gergely Majoross zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. Ale biało-czerwoni skutecznie się bronili.
Polska - Węgry 3:1 (0:1, 1:0, 2:0)
0:1 Bence Horváth - Tamás Ortenszky (10:31),
1:1 Kamil Wałęga - Dominik Paś, Olaf Bizacki (24:09),
2:1 Łukasz Kamiński - Alan Łyszczarczyk (42:06),
3:1 Krystian Dziubiński - Damian Kapica, Jakub Wanacki (49:27).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Krisztián Dósa (główni) - Michał Gerne, Igor Dzięciołowski (liniowi).
Minuty karne: 8-10.
Strzały: 24-17.
Widzów: 2545.
Polska: M. Miarka - O. Bizacki (2), M. Bryk, S. Kiełbicki, K. Wałęga (2), D. Paś - K. Górny, M. Naróg, A. Łyszczarczyk, M. Syty, K. Sadłocha - J. Wanacki, K. Biłas, D. Kapica (2), D. Tyczyński (2), K. Dziubiński - B. Florczak, M. Zieliński, M. Gościński, Ł. Krzemień, Ł. Kamiński.
Trener: Róbert Kaláber
Węgry: D. Horvath - B. Haranghy, Á. Falus, B. Varga, K. Nemeth (2), C. Ambrus (2) - O. Farkas, S. Szathmáry, M. Schlekmann, K. Nagy (2), K. Csányi (2) - D. Szongoth, T. Ortenszky (2), G. Ambrus, D. Szongoth, I. Sofron - B. Szabó, D. Horváth, G. Mihalik, B. Horváth, A. Mihaly.
Trener: Gergely Majoross
Czytaj także: