Comarch Cracovia, która w najbliższym sezonie będzie występowała w Hokejowej Lidze Mistrzów, aktywnie działa na rynku transferowym. Trener Rudolf Roháček dopina ostatnie transfery i odnosi się do informacji o tym, że „Pasy” kuszą zawodników wielkimi – jak na polskie realia – pieniędzmi.
Obecnie „Pasy” mają w swojej kadrze 19 zawodników. Trener Rudolf Roháček przekonuje, że chce uzupełnić kadrę jeszcze przynajmniej pięcioma zawodnikami z pola. Priorytetem jest też pozyskanie bramkarza dającego taką jakość jak Dienis Pieriewozczikow.
– Chcemy mieć dwójkę wyrównanych bramkarzy, na pewno będzie to zagraniczny golkiper – przyznał na łamach „Gazety Krakowskiej” 59-letni czeski szkoleniowiec.
W kuluarach sporo mówi się o tym, że szefostwo Comarch Cracovii kusi zawodników lukratywnymi ofertami finansowymi. Są to propozycje z gatunku tych „nie do odrzucenia”. Inne zdanie na ten temat ma trener Roháček.
– To nie są jakieś wielkie pieniądze. Ci zawodnicy mieli według mnie większe w tych klubach, gdzie grali. Nie chodziło więc o pieniądze. Pokazaliśmy im jednak perspektywy, możliwości rozwoju, dobry team, dobra atmosfera. Inni im proponowali więcej – zaznaczył szkoleniowiec urodzony w Ostrawie.
Opiekun Comarch Cracovii potwierdził także nasze doniesienia o zainteresowaniu Patrykiem Wajdą i Macieju Kruczku z GKS-u Katowice. – Był taki temat – przyznał trener Roháček.
Czeski trener chciałby skompletować całą kadrę do 11 lipca, bo wtedy zespół ma rozpocząć treningi na lodzie. Na początku „Pasy” będą trenować w Popradzie.
Nie da się ukryć, że w tym roku schemat budowania zespołu jest znacznie inny. Szefostwo Cracovii w ostatnim czasie wzmacniało się głównie przed rozpoczęciem fazy play-off, jednak gra w Hokejowej Lidze Mistrzów zmusiła działaczy do zmiany strategii i znacznie szybszego budowania zespołu.
Rudolf Roháček odniósł się też do najnowszych zmian w przepisach, które będą obowiązywały przez najbliższe trzy lata. Ta najważniejsza zmiana obliguje kluby do tego, aby posiadały polskiego bramkarza oraz sześciu rodzimych zawodników w składzie meczowym.
Warto podkreślić, że do grona sześciu Polaków w polu będą wliczani zawodnicy mający polski paszport jak Teddy Da Costa lub posiadający Kartę Polaka. Szefostwo hokejowej centrali liczy, że w ten sposób kluby zaczną częściej sięgać po graczy mających polskie pochodzenie, którzy w przyszłości mogliby podnieść poziom reprezentacji.
– W lidze może grać i dwudziestu (Polaków – przyp. red.), ale jaki będzie poziom? Jeśli PZHL nie zrobi tak, by juniorskie kategorie grały po 50-60 meczów w sezonie, to nie będzie nic z tego. Nie ma żadnych planów. Polskie reprezentacje do lat 20, 18 spadły ze swoich grup. To o czymś świadczy. Jak nie ma tylu zawodników, to trzeba połączyć roczniki. Brakuje też tafli, nie nowych lodowisk, ale właśnie drugich tafli przy już istniejących. Muszą być, bo dzisiaj już bez tego się nie ruszy. Bez tego udajemy, że rozwijamy hokej – zakończył szkoleniowiec „Pasów”.
Czytaj także: