Kamil Sadłocha był jednym z architektów piątkowego zwycięstwa nad Podhalem Nowy Targ 6:0. Dynamiczny skrzydłowy dwukrotnie wpisał się na listę strzelców i zaliczył też asystę przy trafieniu Daniela Olssona Trkulji. – Jeśli uderzasz na bramkę, to zawsze dzieją się dobre rzeczy – zaznaczył 25-letni napastnik.
HOKEJ.NET: – Wróciliście na zwycięską ścieżkę, pokonując Podhale Nowy Targ 6:0. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, to nie pomylę się jeśli powiem, że bardzo potrzebowaliście tego zwycięstwa?
Kamil Sadłocha, napastnik Re-Plast Unii: – Pewnie, że potrzebowaliśmy tej wygranej. Myślę, że po nieudanym występie w Pucharze Polski musieliśmy wrócić na właściwą drogę. Pierwsze zwycięstwo zawsze pomaga, ale myślę, że nie był to nasz najlepszy mecz. Musimy dawać z siebie jeszcze więcej i codziennie dążyć do tego, żeby prezentować się jeszcze lepiej.
Dobrze wyglądała wasza gra w przewagach, bo zdobyliście aż cztery gole na pięć takich szans. 80 procent skuteczności to bardzo dobry wynik.
– Faktycznie, to nie zdarza się zbyt często i jest to bardzo dobry procent. Przewagi i osłabienia są niezwykle ważne. Dobrą postawą w tych elementach dajesz sobie najlepszą szansę do tego, aby wygrać spotkanie.
A taktycznie coś w tym elemencie zmienialiście, czy po prostu zaskoczyło?
– Co do taktyki to nie. Mówiąc szczerze, to próbowaliśmy po prostu więcej strzelać na bramkę. Jeśli uderzasz na bramkę, to zawsze dzieją się dobre rzeczy.
Ty też dołożyłeś cegiełkę do zwycięstwa z "Szarotkami" i pokazałeś, że dobrze się czujesz podczas gier w przewadze. Dwa gole i oba w przewagach.
– Rzeczywiście, bardzo dobrze się czuję na przewadze, zwłaszcza na tej prawej stronie. Z takimi zawodnikami jak Daniel Olsson Trkulja, Krystian Dziubiński, Carl Ackered czy Christopher Liljewall zawsze jest łatwiej. Myślę, że rozumiemy coraz lepiej. Wiesz, jeśli rozmawiasz z kimś, masz pozytywne nastawienie i chodzą ci po głowie podobne pomysły, jak twoim kolegom, to wtedy może wydarzyć się coś ciekawego.
Z perspektywy trybun widać było, że dobrze rozumiałeś się z Danielem Olssonem Trkulją. Graliście już razem i widać było, że się szukacie na lodzie.
– To prawda. Naprawdę dobrze współpracuje mi się z Danielem. Gramy w podobnym stylu, rozumiemy się dobrze, naprawdę dużo ze sobą rozmawiamy i wspieramy się. Wydaje mi się, że podobnie patrzymy na hokejowe aspekty. Gram z nim i nawet nie muszę zbytnio myśleć, bo wiem, co on chce zrobić. W drugą stronę wygląda to podobnie - wiem jak się porusza i gdzie mam mu dograć.
Kibice, którzy przyszli na mecz, po końcowej syrenie nagrodzili was brawami. Widać było uśmiechy na waszych twarzach. Potem podziękowaliście im za wsparcie, robiąc rundę honorową...
– To było naprawdę bardzo miłe. Zawsze, gdy nasi fani wspierają nas swoim dopingiem, to dodają nam w ten sposób mocy. Duży szacunek dla kibiców, którzy wczoraj przyszli na mecz. Jako drużyna widzimy takie gesty i takie wsparcie jest dla nas bardzo ważne. Wiadomo, że chcemy wygrać każdy mecz i te ostatnie parę spotkań po prostu nam nie wyszło. Jednak wydaje mi się, że będzie dobrze. Najlepszy czas jeszcze przed nami.
W niedzielę zagracie na wyjeździe z EC Będzin Zagłębiem Sosnowiec. Ostatniej wizyty na Stadionie Zimowym nie wspominacie najlepiej, bo przegraliście 3:4. Jak trzeba zagrać, by odnieść tam zwycięstwo?
– Z każdą drużyną w tej lidze trzeba grać jak najlepiej. Myślę, że najważniejsze jest to, aby dać "effort", czyli stuprocentowe zaangażowanie. Mocno pracować na lodzie, nie poddawać się i wspierać jako zespół i zagrać drużynowo. Pokazaliśmy w tym sezonie, że to potrafimy.
Rozmawiał: Radosław Kozłowski
Czytaj także: