Hokej.net Logo

Sensacje na finiszu sezonu zasadniczego

Sensacje na finiszu sezonu zasadniczego

Już dawno bytomianie nie zdobyli siedmiu goli z tak renomowanym rywalem. Górale nawet tego nie pamiętają i stracili aż siedem goli. Poloniści liczą na przełamanie i czwarte miejsce w tabeli. Mistrz kraju z Krakowa przegrał w Jastrzębiu. Z kolei tyszanie po wygranej w Opolu powoli odzyskują równowagę i ciągle liczą na pierwsze miejsce po sezonie zasadniczym.

Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ich zespół poniósł tak sromotną porażkę w Bytomiu. - W końcu się przełamaliśmy - krzyczał po meczu Marcin Słodczyk. - Doczekaliśmy się takiego meczu, że nam wpadało, a nie rywalom - dodał Mateusz Danieluk, który rozegrał dobre spotkanie i zdobył dwa gole. - Wszystko świetnie funkcjonowało i, mam nadzieję, że tak będzie do końca sezonu zasadniczego oraz w play offie.

- Trudno zmobilizować drużynę, gdy już jest pewna trzeciego miejsca. Mieliśmy wiele sytuacji, ale nic nie chciało wpaść. O takim meczu trzeba zapomnieć – powiedział trener „Szarotek”.

- Zawsze apeluję o koncentrację do samego końca i mam pretensje za straconego gola w takich okolicznościach. Początek w naszym wykonaniu był niezły i potem już poszło po naszej myśli. Mieliśmy trochę potknięć, ale wyszliśmy z nich obronną ręką – dodał trener Polonii, Tomasz Demkowicz .

Po piątkowym zwycięstwie na GKS-em Tychy mało kto spodziewał się, że jastrzębianie powtórzą tak dobrą grę w meczu z Cracovią. Tymczasem młoda drużyna Roberta Kalabera grała z polotem i ogromnym zaangażowaniem. A krakowscy bramkarze wyraźnie na mecz nie dojechali. W pierwszej tercji bardzo słabo bronił Robert Kowalówka, a w później jego zmiennik, Michael Łuba. Stąd tak wysoka porażka zespołu prowadzonego przez Rudolfa Rohaczka. Większość bramek dla jastrzębskiego zespołu zdobyła młodzież. Dwa razy do siatki trafił Kamil Wróbel, a po golu dołożyli Jakub Michałowski i Dominik Paś. Żaden z nich nie skończył jeszcze 20 lat.

Tyszanie przełamali fatalną passę czterech kolejnych porażek, chociaż w ich barwach nie zadebiutował pozyskany ostatnio Estończyk, Andrei Makrov. Wicemistrzowie Polski narzucili rywalowi własny styl gry od pierwszych chwil meczu. Niezwykłej urody był drugi gol dla przyjezdnych. Mateusz Bepierszcz popisał się znakomitym podaniem, którego Marcinowi Koluszowi nie wypadało zmarnować. Najbardziej wyrównana była trzecia odsłona, ale gospodarzom tylko raz udało się pokonać Stefana Żigardego. Tyskiemu bramkarzowi zabrakło 50. sekund do tego, aby zachować czyste konto.

WS/JK - Dziennik Sport

Czytaj także:

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
© Copyright 2003 - 2025 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe