Sikora: Przegraliśmy jak frajerzy
Zagłębie Sosnowiec było o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki i pokonania na wyjeździe Re-Plast Unii Oświęcim. Podopieczni Grzegorza Klicha do 45. minuty prowadzili 4:0, ale ostatecznie przegrali ten mecz 4:5 po dogrywce.
– Nie ma co owijać w bawełnę, bo przegraliśmy jak frajerzy. Mimo, że wywalczyliśmy ten punkt to jest on dla nas jak porażka – wyjaśnił Kamil Sikora, który na początku trzeciej tercji zdobył właśnie czwartego gola dla sosnowiczan.
Momentem zwrotnym było trafienie Aleksandra Strielcowa z 46. minuty. Rosyjski napastnik przełożył sobie gumę na bekhend i zaskoczył Andrieja Fiłonienkę, który do tej pory bronił dosłownie wszystko i kilka razy zaprezentował świetny refleks.
– Zaczęliśmy grać antyhokej. Był to efekt braku doświadczenia i pojawiły się juniorskie błędy. Unia zaczęła nas napierać i zamiast wybijać te krążki po bandzie, to próbowaliśmy jeszcze tworzyć jakieś akcje i próbowaliśmy strzelać mimo wysokiego prowadzenia – dodał Sikora.
Koniec końców oświęcimianie doprowadzili do wyrównania, a w końcówce regulaminowego czasu gry mogli nawet sięgnąć po pełną pulę, bo sosnowiczanie złapali wykluczenie. Kara Daniela Klinecký'ego przeszła na dogrywkę i ułatwiła zadanie biało-niebieskim. Aż w końcu w 22. sekundzie dodatkowego czasu gry Wasilij Strielcow zdobył gola na wagę dwóch punktów.
Mimo porażki podopieczni Grzegorza Klicha pokazali, że potrafią stawić czoła silniejszym kadrowo rywalom.
– Pokazaliśmy, że możemy grać z najlepszymi czy to Unia Oświęcim, GKS Katowice czy JKH Jastrzębie. Nawiązujemy walkę i potrafimy udowodnić, że jesteśmy w stanie walczyć z każdą drużyną w lidze. Szkoda tylko, że tak głupio trwonimy wypracowane przewagi – zakończył Kamil Sikora.
W niedzielę o 18:30 sosnowiczanie zmierzą się na własnym lodzie z GKS-em Katowice. Niewykluczone, że oba zespoły zmierzą się ze sobą również w ćwierćfinale play-off.
Komentarze