Ślusarczyk o zwycięstwie z Rumunią i postawie sędziów. "Niektóre kary były słuszne, ale większość niestety nie"
Za nami faza grupowa World Cup of University Hockey 2023. W niedzielnym meczu reprezentacja Polski pokonała Rumunów 5:4, a ze znakomitej strony zaprezentował się Jakub Ślusarczyk, który miał udział przy każdej bramce zdobytej przez nasz zespół!
Najpierw asystował przy golu Wasilija Jerasowa, a potem strzelił gola podczas gry w przewadze, popisując się skuteczną dobitką.
W drugiej odsłonie Rumunii odrobili straty, ale w trzeciej biało-czerwoni przedstawili więcej hokejowych konkretów. "Ślusar" "maczał palce" przy bramkach Mateusza Bezwińskiego i Michała Proczka. Zdobył też gola na 5:2, gdy nasz zespół grał w podwójnym osłabieniu. Chwilę później za ekspresyjną "cieszynkę" otrzymał dwuminutową karę!
– Według mnie kara była w połowie słuszna, ponieważ ciesząc się przejechałem obok boksu rumuńskiego. Jednak sędzia za główny powód podał… zachowanie wobec kibiców, do których pokazałem gest, którym chciałem zakomunikować, że ich nie słychać. W innych ligach jest on dozwolony i na porządku dziennym – wyjaśnił napastnik, który w poprzednim sezonie występował w ekipie HC Vitkovice, rywalizującej na co dzień w czeskiej ekstralidze juniorów.
– Sędziowie nam nie pomagali i widać to było od początku meczu. Nie ma się co dziwić, bo przed meczem sprawdzając, kto będzie nam sędziował, było chyba dostępnych trzech Węgrów i jeden Rumun, więc od początku wiedzieliśmy, że może być ciekawie. W drużynie Rumunii występowało bowiem kilkunastu zawodników z dwoma obywatelstwami, czyli węgierskim i rumuńskim. Od rozpoczęcia spodziewaliśmy się, że będzie to czysty pojedynek pomiędzy drużynami – dodał.
Rumunii rozpoczęli pogoń za wynikiem i udało im się strzelić dwie bramki. Kontaktowa bramka padła w iście kontrowersyjnych okolicznościach. Sędziowie nie odgwizdali ewidentnego spalonego w polu bramkowym i nie dostrzegli, że Gabriel Kaczkowski interweniował, nie mając na głowie kasku. Finalnie gumę do siatki skierował Koppány Márton.
– Czwarta bramka Rumunii wpadła, gdy nasz bramkarz nie miał kasku na głowie, a dwóch zawodników Rumunii leżało w naszym polu bramkowym. Sędzia czekał tylko, gdy krążek jakoś wtoczy się do bramki mimo tych przeciwności, żeby tylko uznać bramkę. Niektóre kary były słuszne, ale większość niestety nie – wyjaśnił "Ślusar".
– W boksie kar sędziowie stolikowi nie wiedzieli kogo wypuścić i nie chcieli wypuścić kogoś, kogo kara dobiegała końca, a gra się toczyła. Najważniejsze jednak, że wygraliśmy i pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony – dodał.
Ostatecznie "Orły" wygrały z Rumunią 5:4, a we wtorek o 8:30 rozpoczną rywalizację o piątą lokatę. Ich rywalem będą Węgrzy.
Komentarze