„Szału nie ma”. Trener i ekspert TV ocenia drugą rundę sezonu zasadniczego PHL

- Byłoby sensacją, gdyby GKS Tychy i Cracovia nie przewodziłyby w tabeli - przekonuje Gabriel Samolej, były reprezentacyjny bramkarz, obecnie trener i komentator TV.
Zero punktów, 18 strzelonych goli i 156 straconych - to bilans zespołu Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Katowicach, który po II rundzie sezonu zasadniczego kończy rywalizację w ekstralidze. Ten „dorobek” sprawia, że w przyszłości warto się chyba zastanowić nad sensem gry młodzieży w tym gronie, chociażby ze względów psychologicznych. W kolejnych dwóch rundach rywalizacja będzie się toczyła o bezpośredni awans do play offu. 6 pierwszych drużyn ma na to gwarancję z urzędu, pozostałe będą rywalizować w preplay offach o dwa miejsca.
Jeszcze 18 meczów
- Tabela doskonale ilustruje możliwości poszczególnych zespołów - przekonuje były reprezentant kraju, olimpijczyk, a teraz trener oraz komentator TV, Gabriel Samolej. - Byłoby wręcz sensacją, gdyby GKS Tychy oraz Cracovia nie były na czele. A różnica sześciu punktów między nimi to raptem dwie wygrane i nie należy do tego przywiązywać wagi, bo przecież przed nami jeszcze 18 meczów sezonu zasadniczego i play off, który z założenia niesie sporo niewiadomych.
Andrej Gusow, trener GKS-u Tychy, ma w tym sezonie komfort pracy, bo dysponuje szerokim składem i może w poszczególnych meczach pozwolić sobie na rotacje w poszczególnych formacjach. Rudolf Rohaczek, szkoleniowiec Cracovii, ma nieco mniejsze możliwości, ale również zgromadził wartościowych zawodników. Ale i tak o powodzeniu jednych czy drugich nie będą decydowali potencjalni liderzy, lecz drużyna.
Tercet z możliwościami
Niewątpliwie największą niespodziankę sprawił JKH GKS Jastrzębia, który w przedsezonowych prognozach nie był typowany do grona finalistów Pucharu Polski. A jednak trener Robert Kalaber potrafił umiejętnie połączyć rutynę starszych zawodników z entuzjazmem młodych. Wprawdzie pod koniec tej rundy jastrzębianie dostali zadyszki, ale to nie może wpływać na ogólną ocenę ich postawy.
- Gra zespołu z Jastrzębia to efekt odpowiedniej polityki działaczy klubowych oraz mądrości trenera - dodaje nasz ekspert. - Ciekawy jestem, jak zespół będzie się prezentował w drugiej części sezonu zasadniczego, ale jestem przekonany, że stać go na mocną rywalizację z najlepszymi. A zespół z Katowic? Zyskał możnego sponsora, więc trudno się dziwić, że dokonał znaczących transferów; i jeszcze zmiany na trenerskiej ławce. Pod kierunkiem nowych szkoleniowców katowiczanie zaczęli słabo, ale w miarę upływu czasu prezentowali się coraz lepiej. I nie są bez szans w finale Pucharu Polski, bo tacy zawodnicy, jak Rohtla, Themar, Malasiński czy Wronka potrafią rozmontować najszczelniejszy blok defensywny. Martwi mnie trochę nierówna forma w bramce Kamila Kosowskiego, ale w kluczowych momentach powinien pomóc zespołowi.
Gra Podhala zaowocowała rezygnacją trenera Marka Ziętary, który doszedł do wniosku, że musi się tak stać - dla dobra drużyny.
- Nie byłem zaskoczony decyzją Marka, bo po 5,5 roku pracy miał prawo poczuć się zmęczony - przekonuje Samolej, również wychowanek „Szarotek”. - Podhale grało mało stabilnie i stąd nieoczekiwane straty punktów, również na własnym lodzie. Ale w niedzielnym meczu z Katowicami nowotarżanie zaprezentowali się już okazale i chciałoby się, by tak prezentowali się przez cały czas.
Wiele niewiadomych
Kolejnej grupie zespołów przewodzi Automatyka Gdańsk, ale równą ochotę na miejsce w czołowej „6” mają zarówno Orlik Opole, Polonia Bytom, jak i Unia Oświęcim.
- Najwyżej stawiam akcje Orlika, bo jest to dobrze ułożony zespół. Ale wszystkie wymienione powyżej stać na zrobienie niespodzianki w meczach z wyżej notowanymi rywalami. Ale zakładam, że o kolejności na mecie fazy zasadniczej zadecydują bezpośrednie potyczki pomiędzy tymi „średniakami”.
Grupę tę – z dużą stratą - zamyka Naprzód Janów. Ale nie skazywałbym go na degradację. Przed drużynami jeszcze wiele meczów i pewnie jeszcze wiele się wydarzy. Jedno jest pewne jeśli chodzi o poziom rywalizacji: szału nie ma – kończy Gabriel Samolej.
Przed ligowcami teraz jeszcze dwie kolejki, a potem nastąpi 2-tygodniowa przerwa z powodu wyjazdu kadry do Kanady. Ta eskapada ma jej pomóc w odzyskaniu miejsca w elicie - tak przynajmniej twierdzi (i zakłada) selekcjoner, Ted Nolan.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sport
Komentarze