W trzecim meczu fazy play-off walczącej o miejsca 5-8 TKH ThyssenKrupp Energostal Toruń pokonał KH Sanok 7:0. Łupem bramkowym podzielili się Aleksander Myszka, Milan Furo, Tomasz Proszkiewicz strzelcy dwóch goli oraz raz trafił Daniel Laszkiewicz. Było to trzecie zwycięstwo torunian co oznacza koniec rywalizacji. TKH walczyć będzie o piąte miejsce, zaś sanoczan czeka walka o utrzymanie.
Spotkanie rozpoczęło się od dwóch przestrzelonych Myszki oraz Proszkiewicza. Ten pierwszy poprawił się już jednak w 5 minucie i z bliska zaskoczył Mykolę Voroshnova. Gospodarze szybko uzyskali drugą bramkę. W 7 minucie grając w przewadze jednego gracza strzelają bramkę. Strzelił Milan Furo podawał Bartosz Dąbkowski. Pierwszą szansę dla gości miał Robert Kostecki, ale jego mocny strzał minął prawy słupek bramki Wawrzkiewicza. W odpowiedzi Arkadiusza Marmurowicza zatrzymuje golkiper sanocki. W 11 minucie Adrian Maciejko przestrzelił z pięciu metrów. Nie udała się również próba Marcin Niemca - "Waha" obronił. Przed kolejnymi szansami stanęli gracze TKH. Daniel Laszkiewicz nie trafił do pustej bramki, zaś dwa strzały Dołęgi zatrzymał Voroshnov. Pierwsza tercja zakończyła się zasłużonym prowadzeniem torunian 2:0, przed wyższą porażką gości uchronił dobrze spisujący się między słupkami Mykola Voroshnov.
O drugiej tercji niedzielnej potyczki zarówno hokeiści jak i nielicznie zgromadzona publiczność powinni zapomnieć jak najszybciej. Z tafli wiało nudą, brakowało sytuacji strzeleckich, składnej gry. Sanoczanie grający w podwójnej przewadze założyli co prawda hokejowy zamek, ale z oddaniem strzału było już gorzej, a jeśli już strzelali to w toruńskich obrońców. Gracze miejscowego klubu chcieli jak najmniejszym nakładem sił dokończyć zwycięsko spotkanie. Strzały torunian były zbyt słabe aby zaskoczyć Voroshnova. Niestety dla widowiska zawodnicy oby dwu drużyn często wędrowali na ławkę kar.
Trzecia tercja miała zupełnie inny przebieg niż odsłona druga. Torunianie ruszyli z zapałem i werwą do gry. Przyniosło to natychmiastowe efekty. W przeciągu 110 sekund aż trzykrotnie zaskoczyli sanockiego golkipera. Trzeciego gola zdobył Tomasz Proszkiewicz, asystowali Przemysław Bomastek oraz Jarosław Dołęga. Czwarte trafienie to efekt współpracy Furo z Mravcem. Pierwszy strzelił drugi podawał. Piąty gol to zasługa trzeciego ataku. Myszka zdobywa swoją drugą bramkę tego popołudnia, asystowali Laszkiewicz i Suchomski. Torunianie nie zaprzestali na pięciu golach. W 49 minucie jest już 6:0. Ponownie autorami bramki trzeci atak. Laszkiewicz dobija strzał Myszki, Voroshnov bez szans. Strzelanie ekipa trenera Morawieckiego zakończyła w 50 minucie. Bramkę strzelił środkowy pierwszej formacji Proszkiewicz podający Dołęga. Gol ten został zdobyty w osłabieniu. Goście mogli zmniejszyć rozmiary porażki, ale strzały Mermera i Radwańskiego obronił Wawrzkiewicz. W 58 minucie toruński obrońca Piotr Korczak znalazł się sam na sam z Voroshnovem, ale tym razem nie potrafił pokonać golkipera KH. Trzecie spotkanie wygrane przez TKH, kończy rywalizację wynikiem 3:0 na korzyść faworyzowanego zespołu z Torunia. Zespół TKH czeka walka o piąte miejsce, zaś KH Sanok będzie walczył o zachowanie ligowego bytu na przyszły sezon.
TKH TKE Toruń - KH Sanok7:0 (2:0, 0:0, 5:0)
1:0 04.51 Myszka
2:0 06.05 Furo - Dąbkowski ( w przewadze)
3:0 40.33 Proszkiewicz – Bomastek - Dołęga
4:0 41.32 Furo -Mravec
5:0 41.50 Myszka – Laszkiewicz - Suchomski
6:0 48.23 Laszkiewicz - Myszka
7:0 49.11 Proszkiewicz - Dołęga( w osłabieniu)
Kary: 18-20
Stan rywalizacji: 3:0 dla TKH
Dopełnili formalności.
Zgodnie z oczekiwaniami zaledwie trzech spotkań potrzebowali zawodnicy TKH TKE Toruń, aby zapewnić sobie ligowy byt i ze spokojem oczekiwać rywalizacji o zajęcie piątego miejsca w PLH. W ostatnim meczu serii play-off gładko pokonali zespół KH Sanok 7:0 (2:0, 0:0, 5:0).
Mecz stał na słabiutkim poziomie. Obie drużyny sprawiały wrażenie jakby dzisiejsza potyczka była tylko przykrą formalnością, którą zwyczajnie trzeba było „odbębnić”.
Praktycznie już po sześciu minutach gry mecz można byłoby zakończyć. Tyle właśnie czasu potrzebowali toruńscy napastnicy, aby pokonać bramkarza gości Mykole Voroshnova. Jako pierwszy dokonał tego Olek Myszka zaś niespełna dwie minuty później w jego ślady poszedł słowacki snajper TKH Milan Furo (Torunianie grali wówczas w liczebnej przewadze 5/4). Kolejne minuty pierwszej tercji upłynęły pod dyktando gospodarzy, którzy gdyby potrafili wykorzystać choćby połowę swoich szans prowadziliby minimum czterema bramkami....
Ale trzeba przyznać, że swoje szanse zmarnowali także przyjezdni. Najpierw niezłą akcję Sanoczan strzałem zakończył Robert Kostecki (krążek minął bramkę Wawrzkiewicza), a następnie Maciejko pomylił się stojąc kilka metrów przed nierozgrzanym Wahą.
Druga tercja to czas, o którym wszyscy zgromadzeni na Tor-Torze chcieliby jak najszybciej zapomnieć! Zawodnicy grali tak jakby chcieli w ten sposób ukarać najwierniejszych fanów za to, że Ci pofatygowali się dziś na mecz. Podopieczni trenera Morawieckiego skupili się na indywidualnych popisach, które z rzadka tylko przynosiły korzyść dla zespołu. Za to goście potwierdzili, że nie jest przypadkiem to, iż w tym sezonie mają zdecydowanie najsłabszą ofensywę w PLH. Mimo tego, że przez blisko 1,5 minuty grali w podwójnej przewadze na toruńską bramkę oddali raptem...1 strzał! Jego autorem był Arkadiusz Brunat, a krążek trafił prosto w dobrze ustawionego Wawrzkiewicza.
Przed ostatnią odsłoną rywalizacji toruńsko- sanockiej kibice mieli nadzieję, że nie powtórzy się scenariusz z drugiej tercji. Na szczęście ich obawy okazały się nieuzasadnione. Zawodnicy Morawieckiego starali się zatrzeć niekorzystne wrażenie z poprzedniej odsłony i z impetem ruszyli na bramkę popularnego w Sanoku Bubu. Ten mimo dużej ambicji i, co udowodnił w niejednej sytuacji, sporych umiejętności nie był w stanie ustrzec swego zespołu przed stratą kolejnych bramek. W zasadzie wystarczyły trzy minuty szybkiej, składnej i agresywnej gry gospodarzy, aby Voroshnov trzykrotnie musiał wyciągać gumę z bramki. Gole dla TKH zdobywali kolejno zawodnicy pierwszego (Proszkiewicz), drugiego ( Furo) i trzeciego ataku (Myszka). Dzieła zniszczenia sanockiego KH dopełnili Daniel Laszkiewicz ( dobił strzał Myszki) i ponownie Proszkiewicz. Ten ostatni gol padł w okresie, gdy to goście grali w przewadze, co tylko uwypukla niemoc tej drużyny. Kiedy do końca meczu pozostało około 10 minut Torunianie ponownie spasowali i do głosu doszli walczący o honorowego gola goście. Sztuka ta jednak im się nie udała mimo kilku groźnych strzałów na bramkę Wawrzkiewicza.
Po ostatnim gwizdku sędziego Krzysztofa Rzerzychy zawodnicy obu drużyn po raz ostatni w sezonie 2005/2006 podali sobie ręce i w zgoła odmiennych nastrojach udali do szatni. Podopiecznym trenera Adama Worwy pozostała walka o „życie”, czyli o zajęcie premiowanego utrzymanie w PLH siódmego miejsca, zaś Torunianie ze spokojem mogą szykować się do meczy o miejsce piąte, które mimo wszystko w Toruniu przyjmowane jest jako porażka...
Składy:
TKH TKE Toruń Wawrzkiewicz; Sokół – Koseda; Bomastek – Proszkiewicz – Dołęga; R. Fraszko – Dąbkowski; Furo – Mravec – Romanovskis; Korczak – Cinalski; Myszka – Suchomski – Laszkiewicz; Piotrowski – Chrzanowski; Marmurowicz – Dzięgiel – Kiedewicz.
KH Sanok Voroshnov; Ciepły – Rąpała; Radwański – A. Fraszko – Niemiec; Ryabenko – Burnat; Milan – Mermer – T. Demkowicz; Smyczyński, D. Demkowicz; Dżoń- Kostecki – Maciejko.
Czytaj także: