Droga do zdobycia 10. Pucharu Polski nie była dla tyszan usłana różami. Podopieczni Pekki Tirkkonena mierzyli się podczas finałowego turnieju z wieloma wyzwaniami. W półfinałowym pojedynku zmuszeni byli odrabiać dwubramkową stratę, w wielkim finale z kolei pozwolili taką samą zaliczkę sobie odebrać. Turniej w Krynicy Zdroju podsumowaliśmy wspólnie z Tomášem Fučíkiem, golkiperem GKS-u Tychy.
Radość z obrony Pucharu Polski była wręcz wypisana na twarzy Tomáša Fučíka. Mimo to tyski bramkarz po zakończonym spotkaniu finałowym na chłodno wspomniał wydarzenia z meczu półfinałowego. 29-latek zwrócił uwagę, że granica pomiędzy końcowym sukcesem, a zakończeniem rywalizacji na piątkowym półfinale, była w tym roku wyjątkowo cienka.
– Co będziemy sobie mówić? Sport to przede wszystkim psychika, nastawienie. Gdyby w piątek padła trzecia bramka, to myślę, że w ogóle byśmy nie stali z tym pucharem. A było naprawdę blisko, aby to wszystko się nie wydarzyło. Szanuje strasznie chłopaków z szatni, bo pokazaliśmy doświadczenie. Pokazaliśmy, że nie jesteśmy już takimi młodymi chłopakami – zauważył czeski golkiper, który stara się o polski paszport.
Obecności naszego rozmówcy w szatni domagali się koledzy z drużyny, którzy wspólnie ze swoim bramkarzem chcieli dzielić radość z sięgnięcia po 10. Puchar Polski. Zapytaliśmy na zwieńczenie rozmowy Tomáša, o to czego sobie w nadchodzącym roku ?
– Tylko zdrowia, nic innego! To jest najważniejsze – Tomáš Fučík z uśmiechem na ustach zakończył rozmowę.
PEŁEN ZAPIS ROZMOWY, W PONIŻSZYM MATERIALE WIDEO
Czytaj także: