Do niemałej awantury doszło podczas meczu Philadelphia Flyers - Tampa Bay Lightning. W jej wyniku, John Tortorella, trener „Lotników”, został wyrzucony z boksu. Jak długie zawieszenie otrzymał doświadczony szkoleniowiec?
Niedzielny mecz będzie się trenerowi Tortorelli śnił po nocach. Nie dość, że jego drużyna dostała od Tampy Bay Lightning srogie cięgi przegrywając aż 0:7, to jeszcze w pierwszej tercji wdał się w awanturę z sędziami, w wyniku której został odesłany do szatni.
Już w drugiej minucie meczu Tampa wyszła na prowadzenie golem zdobytym przez Victora Hedmana. Około trzech minut później drużyna gospodarzy grała w przewadze po faulu Ronniego Attarda i wykorzystała ten moment na podwyższenie swojego wyniku - bramkę zdobył Nick Paul. W połowie pierwszej tercji drużyna z Florydy objęła już trzybramkowe prowadzenie za sprawą trafienia Conora Sheary’ego.
W dyskusję w sprawie uznania tego gola wszedł z sędziami John Tortorella, trener „Lotników”. Swoimi nerwowymi i wulgarnymi komentarzami zaszedł za skórę szczególnie Wesowi McCauleyowi, którego w dodatku chwilę później niewybrednie zbeształ za odgwizdanie dziesięciominutowej kary Garnetowi Hathawayowi za niesportowe zachowanie - teraz ekipa z Filadelfii miała grać z trzema zawodnikami na lodzie, bo swoją drugą dwuminutową karę odsiadywał właśnie Ronnie Attard. Gdy Brayden Point podwyższył wynik na 4:0 dla Tampy, rozsierdzony trener stracił panowanie nad sobą. Po tym jak nawrzeszczał na sędziów, McCauley nałożył na niego karę za niesportowe zachowanie i nakazał mu opuszczenie boksu swojej drużyny oraz udanie się do szatni.
65-letni szkoleniowiec jednak ani myślał posłuchać.
Kamery uchwyciły trenera kłócącego się z sędzią, rzucającego inwektywy w jego kierunku i zapewniającego go, że nigdzie się nie wybiera. Niewzruszony McCauley czekał jednak ze wznowieniem spotkania tak długo, aż Tortorella uspokoi się w końcu na tyle, by w końcu zejść do szatni. Co więcej, w telewizji pokazano też dawnych zawodników Tampy Bay Lightning oglądających mecz w jednej z lóż. Byli hokeiści grali pod wodzą Johna Tortorella w 2004 roku, zdobyli wtedy Puchar Stanleya, a tego wieczora śmiali się do rozpuku widząc dawnego trenera w akcji. Komentatorzy meczu odczytali tę sytuację tak, że byłym zawodnikom przypomina się jak sami doświadczali krewkiego charakteru doświadczoego szkoleniowca.
Zanim trener zszedł do szatni zmienił bramkarza. Za Samuela Erssona między słupki wszedł Felix Sandstrom, ale na niewiele to się zdało, ponieważ pod koniec drugiej tercji tablica z wynikami pokazywała już pięciobramkową przewagę gospodarzy (po bramce Anthony’ego Duclaira). Mecz, pełen kar, przepychanek i pojedynków pięściarskich zakończył się w końcu wynikiem 7:0 dla Tampy - w trzeciej odsłonie spotkania Sandstroma pokonali też Hedman i Brandon Hagel.
Na drugi dzień liga ogłosiła, że na Johna Tortorellę nałożono 50 000 dolarów kary za obrażanie sędziego oraz przymusową pauzę na dwa spotkania za to, że odmówił opuszczenia boksu.
– Cóż, moim zdaniem, on po prostu chciał zwrócić uwagę na to, że być może nie do końca sprawiedliwie nas w tym meczu traktowano – powiedział mediom Brad Shaw, asystent szkoleniowca, który teraz poprowadzi zespół w najbliższych dwóch kolejkach. – Wiecie, ta gra wyzwala w ludziach masę emocji, każdemu z nas zdarza się, że skoczy mu ciśnienie.
Czytaj także: