Międzynarodowa Federacja Hokeja na Lodzie (IIHF) w najbliższych dniach ma podjąć decyzję czy przywrócić Rosję i Białoruś do rozgrywek międzynarodowych. Do dyskusji w tej sprawie włączyły się władze ukraińskiego sportu i hokeja, które wystosowały apel do prezydenta IIHF.
IIHF co roku podejmuje decyzję w sprawie tego czy przedłużyć na kolejny sezon zawieszenie Rosji i Białorusi w Mistrzostwach Świata, które trwa od rozpoczęcia w lutym 2022 roku rosyjskiej agresji militarnej na Ukrainę, dokonywanej także z terytorium Białorusi. W tym roku ma o tym zdecydować posiedzenie zarządu federacji, które potrwa do najbliższego wtorku.
Tym razem sytuacja jest szczególna, bo do podjęcia pozostaje także decyzja czy dopuścić Rosję do udziału w zimowych igrzyskach olimpijskich w Mediolanie i Cortinie d'Ampezzo w 2026 roku.
Tuż przed podjęciem decyzji przez zarząd, do jego członków i prezydenta IIHF zwrócili się we wspólnym liście: minister młodzieży i sportu Ukrainy Matwij Bidny oraz prezydent Federacji Hokeja Ukrainy (FHU) Serhij Mazur. Wzywają oni, by Rosji do gry nie dopuszczać.
- Uczestnictwo zawodników z państw-agresorów w oficjalnych międzynarodowych rozgrywkach może być wykorzystane jako narzędzie propagandy i podważa nasze wartości. To będzie nie tylko wydarzenie sportowe, ale część propagandowej kampanii Kremla, na którą nie ma miejsca w uczciwym i otwartym sportowym środowisku. W czasie, gdy nasza ziemia przeżywa rozlew krwi, każdy dzień tej wojny przynosi śmierć, ból oraz zniszczenie milionom Ukraińców i nie można tego ignorować - piszą.
Ukraińcy przypominają, że w wyniku rosyjskiej agresji zbrojnej zginęło ponad 500 ukraińskich sportowców i trenerów, w tym ponad 90 osób związanych ze środowiskiem hokejowym. Bidny i Mazur w swoim liście zwracają się bezpośrednio do władz IIHF, prosząc, by te podtrzymały swoje wcześniejsze decyzje.
- Jesteśmy mocno przekonani, że odsunięcie przedstawicieli Rosji i Białorusi od wszystkich międzynarodowych rozgrywek powinno zostać podtrzymane i wzmocnione. Wasze wsparcie w tej kwestii jest kluczowe dla sportu międzynarodowego, jego uczciwości i nieprzekupności. Wzywamy Międzynarodową Federację Hokeja na Lodzie do przedłużenia zakazu udziału rosyjskich i białoruskich zawodników oraz trenerów w oficjalnych rozgrywkach, by powstrzymać agresję tych państw i wojnę przeciwko Ukrainie - czytamy w liście.
Jak można się było spodziewać, list wywołał negatywne reakcje w Rosji.
- Ukraińcy mogą sobie pisać, ile chcą, to im nie pomoże. Nie powstrzyma naszego przywrócenia do gry, jeśli taka decyzja zapadnie. Teraz to Amerykanie decydują. Co powiedzą Tardifowi, taka będzie decyzja - mówi były trener reprezentacji Białorusi i Rosji Władimir Krikunow w rozmowie z portalem vseprosport.ru.
Wielu rosyjskich ekspertów liczy bowiem ostatnio, że po zmianie prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump może przyczynić się do zniesienia sankcji nałożonych na Rosję, w tym także tych sportowych.
Z kolei była mistrzyni olimpijska w łyżwiarstwie szybkim i deputowana do rosyjskiego parlamentu z ramienia putinowskiej partii Jedna Rosja Swietłana Żurowa przekonuje, że w IIHF nikt nie będzie słuchał Ukraińców, bo federacja będzie chciała jak najwyższego poziomu rozgrywek, a ten zagwarantuje występ Rosji.
- Wielu kibiców na Zachodzie nie zrozumie, jeśli Rosja nie zagra na olimpiadzie. Oni nawet nie wiedzą, co się dzieje w Ukrainie - powiedziała.
Głos w sprawie dopuszczenia Rosji do gry zabrali także dwaj członkowie zarządu IIHF, którzy będą brali udział w podejmowaniu tej decyzji - Łotysz Viesturs Koziols i Szwed Anders Larsson.
- To kwestia polityczna. Na razie, jak wiecie, stanowisko łotewskiego rządu nie jest w tej sytuacji zbyt optymistyczne [dla Rosji]. Wydaje mi się jasne, dlaczego tak jest. Czego jeszcze oczekujecie? Że coś innego może powiedzieć przedstawiciel Łotwy? Tak wam powie każdy łotewski polityk - stwierdził Koziols, cytowany przez rosyjską gazetę "Sport-Ekspries".
I dodał, że jego zdaniem Rosjanie nie powinni liczyć na to, że pomoże im prezydent Trump.
- Wydaje mi się, że Donald Trump jest trochę zajęty. A nie wydaje mi się, że będzie się zajmował Mistrzostwami Świata - mówi wiceprezydent Łotewskiej Federacji Hokejowej. - W tej chwili nie widzę, żeby wiele się zmieniło. Wojna na terytorium Ukrainy trwa. Jeśli ktoś pokaże mi inne argumenty, to chętnie ich wysłucham. I wtedy będziemy decydować.
Za bardziej optymistycznie brzmiące dla siebie Rosjanie wzięli słowa Larssona. Media w tym kraju na potęgę cytują jego wypowiedź dla szwedzkiego dziennika "Dagens Nyheter", w której stwierdził, że Szwecja nie zbojkotuje igrzysk w Mediolanie, jeśli Rosjanie zostaną do nich dopuszczeni.
Hokejowi eksperci w Rosji i dziennikarze sugerują, że to zmiana szwedzkiego stanowiska. Tyle że w tej samej wypowiedzi prezydent Szwedzkiego Związku Hokeja na Lodzie powiedział również inne słowa, które w rosyjskich mediach niemal w ogóle się nie przebijają.
- Tendencja przywracania Rosjan jest dość jasna, jeśli spojrzy się na inne sporty. Ja mogę się wypowiadać tylko za hokej, a stanowisko szwedzkiego hokeja, żeby nie dopuszczać Rosji i Białorusi, nie zmienia się i jest ważne, żebyśmy jasno swoje stanowisko wyrażali. W obecnej sytuacji jest nie do pomyślenia, żeby Rosja i Białoruś grały - powiedział Larsson.
Czytaj także: