Wałęga po wygranej z Estonią. "Najważniejsze jest zwycięstwo"
– Zrobiliśmy pierwszy krok. Mieliśmy dużo okazji, ale musimy popracować nad skutecznością i powinno być tylko lepiej – tak spotkanie z Estonią podsumował Kamil Wałęga. Polacy wygrali je 3:0, a pierwszego gola w tym meczu zdobył 21-letni środkowy.
– Najważniejsze jest zwycięstwo, dlatego nieważne jest to, ile bramek strzelimy – powiedział Kamil Wałęga, który dołączył do reprezentacji niemal w ostatniej chwili. Tuż po tym jak jego zespół MHK 32 Liptowski Mikułasz utrzymał się w słowackiej Tipos Extralidze.
Biało-czerwoni na prowadzenie wyszli w 13. minucie, a na listę strzelców wpisał się właśnie Wałęga. Wychowanek JKH świetnie przechwycił krążek, obrócił się i oddał strzał. Ta bramka na pewno nie co uspokoiła ekipę Róberta Kalábera po szarpanym początku spotkania.
– Czuje się dobrze, jestem w rytmie meczowym i mam nadzieje, że do końca turnieju będzie tylko lepiej – zaznaczył młody polski napastnik. – Dobrze mi się współpracuje z "Dziubkiem" i "Łyżką" – dodał.
Nasz zespół nie musiał w tym meczu gonić wyniku. Na dodatek świetnie w naszej bramce zaprezentował się John Murray, który perfekcyjnie "zamurował" swoją bramkę i nie przepuścił żadnego krążka.
– Myślę, że od samego początku mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Nie wypuściliśmy go z rąk – stwierdził środkowy drugiej formacji. Dodał też, że jego zespół mógł nieco lepiej zaprezentować się podczas gier w formacjach specjalnych. – Jak wpadną gole w przewagach będzie się nam łatwiej grało. Ogółnie nad skutecznością możemy jeszcze popracować.
Na Stadionie Zimowym zameldowało się nieco ponad 800 kibiców. Nie brakowało opinii, że przy takiej publice trudno poczuć atmosferę czempionatu.
– Wiadomo, że lepiej by nam się grało przy większej liczbie fanów, ale doceniamy to, co mamy. Czułem dziś mistrzostwa świata – powiedział Kamil Wałęga.
Kolejny mecz biało-czerwoni rozegrają w czwartek o 20:00. Zmierzą się wtedy z Ukrainą.
– Teraz musimy się zregenerować i jak najlepiej przygotować się do kolejnego meczu – zakończył.
Komentarze