Własny obiekt atutem GieKSy! Jastrzębianie pokonani [WIDEO, GALERIA]
W rozgrywanym awansem meczu 32. kolejki TAURON Hokej Ligi GKS Katowice pokonał na własnym lodzie JKH GKS Jastrzębie 4:1. „Satelita” jest prawdziwą twierdzą mistrzów Polski, gdyż w tym sezonie jeszcze w niej nie przegrali.
Bez Bartosza Fraszki oraz Sama Marklunda zmuszeni byli przystąpić do dzisiejszego meczu mistrzowie Polski. W kadrze JKH GKS-u Jastrzębie zabrakło jedynie dochodzącego do siebie po złamaniu palca u ręki Marcina Kolusza.
Od samego początku spotkania, rywalizacja przebiegała w charakterystycznym dla katowicko-jastrzębskich konfrontacji tempie. Obie strony skupiały się przede wszystkim na odpowiedzialnej grze w defensywie. Krążek szybko przechodził z posiadania jednej drużyny do drugiej. Dążąc do jego przejęcia, zawodnicy nie odmawiali sobie fizycznych pojedynków. Pierwsi próby rozegrania podjęli się gospodarze, jednak schowani za podwójną gardą jastrzębianie, sprawnie oddalali ataki od własnej bramki, cierpliwie czekając na swoje momenty w pierwszej tercji.
W 10. minucie zespół Jacka Płachty popełnił błąd w wyprowadzaniu krążka z własnej tercji. Podanie bez adresata, padło łupem Rastislava Špirko, który otworzył drogę do bramki Filipowi Starzyńskiemu. Ten, ze stoickim spokojem pokonał Johna Murraya i bramką dla gości otworzył wynik spotkania. Po inauguracyjnym golu, obraz spotkania nie uległ zmianie. W 14. minucie z krążkiem do jastrzębskiej tercji wdarł się Shigeki Hitosato. Szybko podwojony przez defensywę gości japoński skrzydłowy nie zdołał zagrozić jednak bramce rywala. Skupieni na wyłuskaniu gumy spod bandy jastrzębianie, pozostawili bez opieki Joonę Monto, który stając oko w oko z Maciejem Miarką doprowadził do wyrównania. Próżno było szukać emocji do końca pierwszej tercji. Niewiele przyszło gospodarzom również z gry w przewadze, po karze nałożonej na Jakuba Martiška w 18. minucie.
Początek drugiej tercji należał do GieKSy. Mistrzowie Polski wrzucili wyższy bieg, pierwszy raz zamykając jastrzębian głębiej we własnej tercji. W 23. minucie swoją profesurę zaprezentował Grzegorz Pasiut. Kapitan GKS-u nadał z prawego skrzydła świetne podanie do Mateusza Michalskiego. Wychowanek Podhala wyjściem na pozycję uprzedził Macieja Miarkę, czym wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.
W 26. minucie zaiskrzyło pod katowicką bramką. Kacper Maciaś i Filip Starzyński mieli wobec siebie wzajemnie roszczenia. Do akcji szybko wkroczyli arbitrzy, którzy nie pozwolili na konfrontacje pomiędzy zawodnikami. Skończyło się na obustronnych karach za nadmierną ostrość w grze, zdaniem arbitrów Kacper Maciaś dopuścił się niesportowego zachowania, które zostało ukarane dodatkową karą mniejszą.
Wydarzenia z początku drugiej tercji dobrze wpłynęły na tempo spotkania. Do twardej walki na bandach, zespoły dołożyły więcej konkretów pod bramkami. W 33. minucie raz jeszcze za skórę katowickim defensorom zaszedł Filip Starzyński. Tym razem napastnik wdał się w konfrontację z Aleksim Varttinenem. Efektem były kolejne obustronne wykluczenia, a Starzyński został dodatkowo wykluczony karą dwóch minut za trzymanie kija przeciwnika. Do końca drugiej odsłony żadnej z drużyn nie udało się już stworzyć zagrożenia pod bramką rywali.
Z przytupem rozpoczęli również trzecią tercję katowiczanie. W 43. minucie Jakub Wanacki długim podaniem przez dwie tercje obsłużył Hampusa Olssona. Szwedzki napastnik w bardzo mądry sposób przytrzymał krążek, a następnie w tempo wypuścił Bena Sokaya który podwyższył prowadzenie GKS-u.
W 47. minucie blisko zdobycia kontaktowej bramki byli jastrzębianie. W dogodnej pozycji strzeleckiej znalazł się Maciej Urbanowicz. Doświadczony napastnik posłał uderzenie wprost w maskę Murraya, który interweniując głową zdołał zbić krążek. Zapewne jeszcze mocniej goście żałowali swojej niewykorzystanej szansy w 49. minucie. Maciej Kruczek spod niebieskiej linii wrzucił krążek na bramkę. Maciej Miarka zdołał obronić jego próbę, jednak odbity krążek wpadł wprost na Grzegorza Pasiuta, który zadbał o to, aby guma znalazła drogę do siatki.
Katowiczanie do końca spotkania w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na lodzie. Podopieczni Jacka Płachty mądrze utrzymywali grę w tercji przeciwnika. W 59. minucie Joona Monto zasiadł na ławce kar, jednak gościom niewiele przyszło z gry w przewadze. Niespełna 20 sekund później do drugiego boksu przez arbitrów został skierowany Filip Starzyński, który swoją nadmierną ostrością kolejny raz wykroczył poza przepisy.
GKS Katowice - JKH GKS Jastrzębie 4:1 (1:1, 1:0, 2:0)
0:1 Filip Starzyński - Rastislav Špirko (09:58),
1:1 Joona Monto (13:24),
2:1 Mateusz Michalski - Grzegorz Pasiut (22:55),
3:1 Ben Sokay - Hampus Olsson, Jakub Wanacki (42:50),
4:1 Grzegorz Pasiut - Maciej Kruczek, Mateusz Michalski (48:35).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Marcin Polak (główny) - Sebastian Iwaniak, Michał Żak (liniowi).
Minuty karne: 8-10.
Strzały: 32-24.
Widzów: 700.
GKS Katowice: J. Murray - N. Delmas, M. Kruczek; M. Michalski, G. Pasiut, M. Bepierszcz - A. Varttinen (2), S. Koponen; O. Iisakka, J. Monto (2), S. Hitosato - R. Cook, J. Wanacki; I. Smal, B. Sokay, H. Olsson oraz D. Lebek, K. Maciaś (4).
Trener: Jacek Płachta.
JKH GKS: M. Miarka - A. Kostek, P. Wajda, M. Urbanowicz, D. Paś, T. Rajamäki - K. Górny, E. Bagin, J. Ižacký, F. Starzyński (8), R. Špirko - O. Viinikainen, J. Martiška (2), R. Bernhards, D. Jarosz, R. Arrak - J. Kamienieu, R. Nalewajka, S. Kiełbicki, Ł. Nalewajka, M. Zając.
Trener: Róbert Kaláber.
Komentarze
Lista komentarzy
operatorSJZ
Czyli poprzednia wygrana z Kato to był tylko „wypadek przy pracy”. Nadal brak stabilnej formy. Szkoda…
JtiokJ
No raczej
Karol1964
Było by wyżej gdyby nie sędzia Kaczmarek i jego bardzo dziwne decyzje wskazujące ewidentne sędziowanie pod Kalabera, przy okazji wyszło że wystrzelenie krążka przez zawodnika JKH w kierunku własnej bramki powoduje uwolnienie na korzyść JKH. To już drugi taki zespół sędziów którzy poprostu nie znają przepisów zaś rzucanie na bandę kijem trzymanym oburącz to normalnie dopuszczalne zagranie tylko dla zawodników JKH kiedy wreszcie ktoś tych ludzi rozliczy.
WitekKH
Spotkanie ekip, którym w ostatnim czasie nie idzie najlepiej.
Goście rozpoczęli z dużym animuszem, jednak im dalej w las, tym przewaga mistrzów Polski widoczniejsza.
Może na przełamanie?
Niezłe zawody Monto i Michalskiego.