Nowy napastnik Torpedo Niżny Nowogród Wojtek Wolski opowiedział o trudnych treningach pod wodzą Peterisa Skudry, o tym, kto jest najlepiej wyszkolony technicznie w jego nowym zespole oraz o tym, dlaczego nie może występować w reprezentacji Polski.
Mecz towarzyski ze Slovanem 8 sierpnia był dla ciebie pierwszym w barwach Torpedo. Odbył się on o bardzo nietypowej porze.
- Rzeczywiście, tak wcześnie jeszcze nie grałem. Jednak mecz ułożył się po naszej myśli, mieliśmy sporo okazji, gorzej było już z wykończeniem akcji. Musimy jeszcze nad tym popracować. Muszę częściej strzelać na bramkę, bo jak dotąd oddawałem za dużo niepotrzebnych podań. Warto też dodać, że mieliśmy ciężki obóz przygotowawczy…
Trener zespołu Peteris Skudra powiedział, że był wręcz morderczy…
- Tak… Bardzo trudny, byłem w wielu drużynach i powiem szczerze, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Czasami mieliśmy po trzy treningi dziennie, bieganie około godziny... Bardzo poważne obciążenia.
Skudra niegdyś był bramkarzem, jak się pracuje z takim trenerem?
- Spędził dużo czasu w Ameryce Północnej, zna dobrze system, więc nie ma żadnego problemu.
Grałeś w trójce z Timem Brentem i Wadimem Krasnosłobodcewym, jak ocenisz swoich partnerów?
- Mieliśmy bardzo dużo okazji. Musimy jeszcze jednak popracować nad grą w przewadze. Na razie mogę powiedzieć, że to był dobry start, ale musimy dalej trenować i iść do przodu. Nie mamy w trójce problemów językowych – Wadim świetnie mówi po angielsku i bardzo nam pomaga. Z komunikacją w drużynie też nie ma żadnych problemów. Mamy Finów, którzy wcześniej grali w KHL, są też młodzi zawodnicy, którzy swobodnie mówią po angielsku i, oczywiście, trenerzy mogą bez problemu wszystko wytłumaczyć.
Nie grałeś za dużo w Europie, jeśli się nie mylę, tylko w czasie ostatniego lokautu, gdy występowałeś w Polsce…
- Oprócz tego graliśmy na dużych lodowiskach, gdy zespoły z NHL rozgrywały przed sezonem spotkania towarzyskie w Europie. Lubię tu grać: kibice znają się na hokeju i świetnie wspierają swoje drużyny.
Powiedz, dlaczego zdecydowałeś się przenieść z NHL do KHL?
- Grałem w NHL przez dłuższy czas, zaliczyłem kilka udanych sezonów, jednak przez ostatnie dwa lata prześladowały mnie kontuzje i nie grałem za dużo. Nie była to ciekawa sytuacja, dlatego szukałem nowego miejsca, gdzie mógłbym grać regularnie. Chciałem coś zmieni, mam nadzieję, że właśnie tu rozpocznie się nowy etap w mojej karierze.
Jak to się stało? Czy rozpatrywałeś też inne opcje?
- Agent z Rosji, z którym współpracuję, skontaktował się z rosyjskimi zespołami. Mój pierwszy wybór to KHL, rozważałem też jeszcze grę w Szwajcarii, ale KHL to druga najlepsza liga na świecie, dlatego lepiej być tutaj.
Czy jesteś przygotowany do roli lidera w nowym zespole?
- Muszę być liderem, właśnie po to tu jestem. Wiem, że muszę wzmocnić atak zespołu: dużo strzelać i dogrywać. Wiem również, że nie mogę zawieść oczekiwań.
Wydaje się, że Torpedo ma bardzo mocną linię ataku...
- Tak, mamy sześciu napastników naprawdę wysokiej klasy, wierzę, że będziemy zdobywać dużo goli w nowym sezonie, jednak musimy strzelać na bramkę zdecydowanie częściej niż to robiliśmy w pierwszych spotkaniach.
Najlepszy z tej szóstki to Fin Sakari Salminen?
- Jest naprawdę dobry, jednak wydaje mi się, że Dienis Parszyn jest lepiej wyszkolony technicznie: świetnie panuje nad krążkiem i jest bardzo szybki.
Jesteś teraz w Europie, czy jest szansa, że zobaczymy Cię w barwach reprezentacji Polski?
- Teoretycznie to jest możliwe, ale powinienem grać przez co najmniej dwa lata w Polsce. Spędziłem tam w czasie lokautu, dlatego też na razie nie wydaje się to być realne.
A chciałbyś zagrać w reprezentacji?
- Chętnie bym zagrał, czemu nie? Tam się urodziłem, mam paszport, ale, niestety, nie ma takiej możliwości.
Czy byłeś już w Niżnym Nowogrodzie?
- W najbliższych dniach lecimy do domu, będzie to zarazem moja pierwsza wizyta w Rosji. Trzeba wybrać sobie mieszkanie, obejrzeć miasto, a następnie poznać miejscowych kibiców podczas domowego turnieju.
Rozmawiał: Roman Sołowjow, R-Sport
Tłumaczył: Paweł Żebrowski
Czytaj także: