Patryk Wronka znów znalazł się na ustach wszystkich kibiców GKS-u Katowice. 26-letni skrzydłowy przesądził o zwycięstwie swojego zespołu z GKS-em Tychy 2:1, popisując się ładną indywidualną akcją.
– Fajnie, że gole wpadają i pomagam drużynie wygrywać mecze. To jest najważniejsze – uśmiechnął się „Wronczes”.
– Mamy trzy zwycięstwa, ale gra się do czterech. Oznacza to, że nie możemy myśleć o tym, że coś już wygraliśmy. Mamy jeszcze sporo roboty do wykonania, a w poniedziałek chcemy skończyć tę rywalizację – dodał.
Spotkanie z tyszanami było szalenie wyrównane. Po czterdziestu minutach na tablicy świetlnej widniał bezbramkowy remis.
GieKSę na prowadzenie, podczas gry w podwójnej przewadze, wyprowadził Anthon Eriksson. Tyszanie szybko wyrównali po tym, jak Johna Murraya z bliskiej odległości pokonał Jean Dupuy.
Ostatnie słowo w tym pojedynku należało do Patryka Wronki. 26-letni skrzydłowy dynamicznie wjechał do tercji rywala i uderzeniem w krótki róg zaskoczył Tomáša Fučíka. To był cios, po którym goście nie zdołali się już podnieść.
– Był to jeden z naszych słabszych meczów w tej rywalizacji. Najważniejsze jest jednak to, że go wygraliśmy. Myślę, że w poniedziałek zagramy lepiej. Chcemy skończyć tę rywalizację, nie bacząc na to, że ewentualny siódmy mecz rozegralibyśmy w domu – wyjaśnił Patryk Wronka, który w 11 meczach fazy play-off zdobył 6 bramek i zanotował 5 asyst.
Szósty mecz tej serii zostanie rozegrany w Tychach i rozpocznie się o 18:00.
– GKS Tychy to bardzo dobra drużyna. Każdy mecz jest bardzo wyrównany, choć dwa wyniki 6:2 mogą pokazywać, że było inaczej – zwrócił uwagę skrzydłowy GieKSy.
– Każdy mecz jest na styku. Jedna głupia kara, błąd w obronie i możesz przegrać mecze – zakończył.
Czytaj także: