PZU Podhale Nowy Targ nie potrafi znaleźć patentu na Comarch Cracovię. „Szarotki” przegrały z nią już 11 mecz z rzędu, choć na półtorej minuty przed końcem regulaminowego czasu gry prowadziły z nim 4:3. Ostatecznie nowotarżanie przegrali po dogrywce 4:5. Ten mecz podsumowaliśmy razem z Patrykiem Wronką.
Dla „Wronczesa” była to pierwsza wizyta na krakowskim lodowisku po odejściu z Cracovii.
– Ja mam bardzo dobre wspomnienia z Krakowa, więc fajnie było tu wrócić i przyjemnie mi się grało. Szkoda tylko, że wywozimy stąd zaledwie jeden punkt – podkreślił 28-letni napastnik.
Wynik meczu był ciasny, a żaden z zespołów nie był w stanie wypracować sobie wyższej przewagi. W końcówce na prowadzenie 4:3 wysunęły się „Szarotki”, ale „Pasy” zdołały wyrównać i w dogrywce przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
– Myślę, że wygrana była na wyciągnięcie ręki, bo gola dostaliśmy na 100 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry. Wtedy jeszcze te trzy punkty mieliśmy w swoim dorobku… Szkoda, bo troszkę frajersko je straciliśmy. Poza tym to już drugi taki mecz z Cracovią, w którym prowadzimy, a potem w końcówce tracimy gola i ostatecznie w dogrywce przegrywamy. Będziemy z pewnością analizować ten mecz i mam nadzieję, że taka sytuacja się już nie powtórzy – podkreślił zawodnik Podhala.
Wronka może mieć trochę mieszane uczucia po spotkaniu. Z jednej strony, po fenomenalnym rajdzie zdobył pięknej urody bramkę dla swojego zespołu, z drugiej zaś w dogrywce sprokurował karę, której konsekwencją był stracony gol.
– W dogrywce pierwszy trafiłem w krążek i troszkę byłem zdziwiony decyzją sędziów. Arbiter jednak dał karę, ja biorę to na klatę i tyle. Z pewnością nie taki był mój zamiar w tej sytuacji. Niestety, miało to swoje konsekwencje w postaci szybko straconej bramki – przyznał 28-letni hokeista.
Po kryzysie, szczególnie na przełomie września i października, Podhale zdaje się wychodzić na prostą. W ostatnich tygodniach zawodnicy z Nowego Targu odnieśli kilka zwycięstw, w tym okazałe 6:2 z Unią Oświęcim.
– Początek sezonu mieliśmy słaby. Poniekąd brakowało doświadczenia, czasami zimnej głowy. Teraz już to trochę lepiej wygląda. W ostatnich sześciu meczach mamy cztery zwycięstwa, teraz przegrywamy na trudnym terenie po dogrywce. Myślę, że idziemy do góry, ale jak podkreślam – dzisiaj była szansa, aby na sześć spotkań pięć było wygranych – ocenił Patryk Wronka.
Czytaj także: