Zero strzałów - jeden gol (VIDEO)
Czegoś takiego w NHL dawno nie było. Wiktor Tichonow zdobył w sobotnim meczu Phoenix Coyotes z Vancouver Canucks gola podczas własnej odłożonej kary. Gola tak dziwnego, że nie wiedział nawet, czy może się z niego cieszyć.
Bramkarz Canucks, Roberto Luongo w ostatnim czasie nie miał najlepszej prasy. Dziennikarze krytykowali go za bramki podarowane w ubiegłym tygodniu Los Angeles Kings i Colorado Avalanche, mimo że obydwa mecze Canucks wygrali. Tym razem zespół ten stracił bramkę jeszcze dziwniejszą, ale Luongo nie mógł nic zrobić, bowiem... nie było go wtedy na lodzie. W 31. minucie spotkania z Phoenix Coyotes popularny "Louie" zjechał z tafli kiedy sędzia sygnalizował karę nałożoną na rywali. Pozornie w takiej sytuacji drużynie posiadającej krążzek nic nie grozi, ale jak mylne jest to przekonanie historia hokeja pokazała nieraz. Henrik Sedin przejął krążek we własnej tercji i próbował zagrać na lewe skrzydło, gdzie do przodu ruszali już - jego brat, Daniel i Ryan Kesler. Krążek odbił jednak w górę Wiktor Tichonow, a próbujący go przejąć Shane O`Brien nie utrzymał nad nim kontroli i zagrał w stronę własnej bramki. Mimo rozpaczliwego pościgu 25-letni obrońca nie zdążył zatrzymać "gumy", co oznaczało, że Coyotes podwyższyli na 4:0.
Gola zapisano Tichonowowi, który chwilę później musiał usiąść na ławce kar, bowiem to właśnie na niego nałożono wykluczenie z powodu którego z bramki zjechał Luongo. Rosyjski napastnik, wnuk legendy radzieckiego hokeja przyznał po meczu, że nie wiedział, czy gol zostanie uznany. -Zastanawiałem się "czy to się w ogóle liczy?". Nie wiedziałem, czy mam się cieszyć, czy nie - powiedział po meczu 20-latek. Gol musiał jednak być zaliczony, bowiem Tichonow nie przejął nad krążkiem kontroli. Trener Canucks, Alain Vigneault powiedział po spotkaniu, że ani w swojej karierze zawodnika ani trenera nie widział takiej bramki. Tichonow znalazł się w niezwykłej sytuacji zdobywając gola w meczu, w którym nie oddał ani jednego strzału. - Tak, nie miałem w tym meczu strzału.To prawdopodobnie najdziwniejszy gol, jakiego kiedykolwiek zdobędę- mówił. Bramka Tichonowa podwyższyła wynik na 4:0 dla Kojotów, a ostatecznie zespół Wayne`a Gretzky`ego wygrał 5:1. W trzeciej tercji w bramce Canucks Roberto Luongo zastąpił Jason LaBarbera.
Gol Wiktora Tichonowa
Komentarze