Jak co roku, rekord akcji Teddy Bear Toss należy do Hershey Bears (AHL), ale to, co stało się tym razem, przejdzie do historii.
To już dwudziesty czwarty raz, gdy na lodowisko klubu Hershey Bears poleciały pluszowe misie. To właśnie tu, w Hershey w Pensylwanii, narodziła się ta tradycja i tu, nieprzerwanie od 2016 roku bito kolejne rekordy w liczbie pluszaków, które lądowały na tafli po tym, jak gospodarze strzelili gola. W tym roku doszło jednak do sytuacji bez precedensu - lodowisko zalało ponad 100 tysięcy misiów, o prawie 30 tysięcy więcej niż rok temu.
Bramkę, która zakopała lód pod stertą miśków i innych pluszowych zabawek, strzelił Mike Sgarbossa.
– To dla mnie wyjątkowa sytuacja. Gram tu od siedmiu lat, moje dzieci dotąd nie widziały czegoś podobnego i bardzo się cieszę, że gdy misie spadały z trybun i spod spod sufitu, na ekranie nad lodowiskiem widniało moje zdjęcie i nazwisko. Zwykle widzą tatę na wyświetlaczu jako autora asysty a tu nie dość, że bramka, to jeszcze takie spektakularne jej konsekwencje. Mój syn wziął sobie krążek z dzisiejszego meczu na pamiątkę, mówi, że będzie go trzymał w swoim pokoju – wyjaśnił kanadyjski środkowy.
Dokładnie 102 343 pluszaki spadły na taflę lodowiska Hershey Bears. Zostaną przekazane ponad trzydziestu organizacjom charytatywnym i szpitalom.
– Cieszę się, że to robimy, świetnie, że co roku jest tych zabawek coraz więcej. Fajnie jest dzielić z kibicami takie momenty – przyznał obrońca Aaron Ness.
W sumie, od 2001 roku, zebrano już 566450 misiów.
Czytaj także: