Na początku stycznia gruchnęła informacja o tym, że Jakub Ižacký został zawieszony przez JKH GKS Jastrzębie. Jak się okazało, czeski napastnik wyraził skruchę i doszedł do porozumienia ze sztabem szkoleniowym.
30-letni Czech w tym sezonie należał do najbardziej produktywnych zawodników ekipy z alei Jana Pawła II. Rozegrał 14 ligowych spotkań, w których zdobył osiem bramek i zanotował 7 asyst. Na ławce kar spędził 12 minut.
3 stycznia jastrzębski klub poinformował, że Ižacký został odsunięty od zespołu i zawieszony do odwołania. Jaki był tego powód?
– To wspólna decyzja zarządu i sztabu szkoleniowego, która została podyktowana podejściem zawodnika do swoich obowiązków, jego zachowaniem i brakiem dyscypliny – mówił nam wtedy Róbert Kaláber, szkoleniowiec jastrzębian.
Informowaliśmy też, że jednym z czynników składowych był zapewne fakt, iż czeski skrzydłowy w finale Pucharu Polski złapał sześć minut karnych. Dwa jego wykluczenia okazały się brzemienne w skutkach, bowiem wicemistrzowie Polski zamienili je na bramki, w tym tę złotą, zdobytą przez Filipa Komorskiego.
Z naszych informacji, zawodnik nie chciał pogodzić się z faktem, iż został odsunięty od składu. Miał to być dla niego czas refleksji, ale na początku nie potrafił go wykorzystać. W ostatnich dniach spotkał się z szefostwem klubu oraz trenerem Kaláberem. Topór wzajemnych nieporozumień został zakopany.
– Ižacký trenuje z nami i w piątek wraca do gry. To były wewnętrzne sprawy w drużynie. Wyjaśniliśmy już z zawodnikiem nieporozumienia, cieszymy się, że dalej będziemy współpracować – wyjaśnił nam Leszek Laszkiewicz, dyrektor sportowy JKH GKS-u Jastrzębie.
Czytaj także: