Trzecie zwycięstwo z rzędu "Lotników" (WIDEO)
Hokeiści Philadelphia Flyers postanowili po raz kolejny zaskoczyć swoich fanów i wygrali trzeci mecz z rzędu. Tym razem ich ofiarą były Pingwiny z Pittsburgha
Było to możliwe dzięki dwóm bramkom strzelonym przez Braydena Schenna. W siedemnastej minucie, po podaniu Wayne’a Simmondsa, popisał się on celnym strzałem pokonując Marca-Andre Fleury’ego. Mimo zdecydowanej przewagi na lodowisku, hokeistom Penguins nie udawało się znaleźć drogi do bramki, gdyż raz za razem ich plany krzyżował świetnie dysponowany Ray Emery.
Zmianę wyniku przyniosła dopiero druga tercja. Wtedy to sytuację wykorzystał Sidney Crosby, zmieniając tor lotu krążka doprowadził do remisu. Następne dziesięć minut było obupólnym siłowaniem się i próbą zdobycia przewagi. Dopiero pod sam koniec tercji padła kolejna bramka. Podczas gry w przewadze Jakub Voracek strzelił krążek w stronę bramki Penguins, jednak odbił się on od szeregu zawodników by wylądować wreszcie pod nogami Schenna, który nie zmarnował prezentu zamieniając go na bramkę.
Jak się okazało, bramkę dająca zwycięstwo, gdyż pomimo prób zawodnikom z Pittsburgha nie udało się po raz kolejny doprowadzić do remisu. Przy okazji tej bramki asystę zaliczył Steve Downie, który z powodu wstrząsu mózgu pauzował przez ostatnie cztery spotkania. W ten sposób Flyers osiągnęli swoje trzecie zwycięstwo z rzędu i wydobyli się z dna tabeli swej dywizji. Z kolei dla Penguins była to trzecia kolejna porażka.
Philadelphia Flyers – Pittsburgh Penguins 2:1 (1:0, 1:1, 0:0)
1:0 Brayden Schenn - Wayne Simmonds (16:02)
1:1 Sidney Crosby - Jewgienij Małkin, Jussi Jokinen (28:29,5/4)
2:1 Brayden Schenn - Steve Downie, Jakub Voraczek 5/4 (38:40)
Wiele emocji przyniosło spotkanie pomiędzy Toronto Maple Leafs a Minnesota Wild. Może nie padło zbyt wiele bramek, jednak oba zespoły pokazały, co oznacza dobry hokej. Po bramkach Masona Raymonda dla Toronto i Zacha Parise'a dla Minnesoty sędziowie orzekli, że do wyłonienia zwycięzcy konieczna będzie dogrywka. Jednak ona nie wpłynęła na zmianę wyniku, stąd też konieczne było rozegranie rzutów karnych. W nich bezkonkurencyjni okazali się zawodnicy Wild. Na trafienia zamienili dwa z trzech strzałów, co przy tylko jednym celnym trafieniu Toronto, pozwoliło im cieszyć się zasłużonym zwycięstwem. Do zwycięstwa przyczynił się w sporej mierze Josh Harding, który już w dziesiątej minucie spotkania musiał zmienić Niklasa Backstroma. Stało się to koniecznością po ciosie łokciem w głowę, jakie otrzymał golkiper Wild.
Również bardzo piłkarskim wynikiem zakończyło się spotkanie pomiędzy Dallas Stars a Edmonton Oilers. Długo, bo aż do połowy drugiej tercji, żaden z zespołów nie umiał strzelić dającej prowadzenie bramki. Dopiero w 31. minucie meczu impas ten przerwał Rich Peverly, który strzałem pod poprzeczkę umieścił krążek w bramce Oilers. Świetna sytuacja na podwyższenie wyniku pojawiła się pod sam koniec spotkania, gdy dla Dallas podyktowany został rzut karny. Jednak świetnie spisał się broniący dostępu do bramki Devan Dubnyk, przedłużając tym samym nadzieję na remis. Jednak nadzieje te spalił celny strzał z własnej tercji ,jaki do pustej bramki Edmonton w ostatniej minucie oddal Tyler Seguin. Rozkojarzonych graczy Oilers dobił tuz przed samym gwizdkiem Antoine Roussel ustalając wynik meczu na 3:0. Trzeba otwarcie przyznać, że spotkanie było ciężkie do oglądania – wiele gwizdków spowodowanych spalonymi i karami zakłócało płynność gry, a spora cześć gry toczyła się w tercji obronnej Edmonton. Na pochwałę zasługują natomiast obaj bramkarze – Kari Lehtonen oraz Devan Dubnyk, z których każdy obronił ponad dwadzieścia strzałów, a Lehtonen zaliczył mecz bez straty bramki.
Komentarze