Wygrana z rezerwami
Zespół z Jastrzębia nie zamierzał marnować sił na mecz bez stawki i do Gdańska wybrał się na 3 piątki, złożone z 10 juniorów uzupełnionych 7 seniorami z trzeciej i czwartej piątki. Wprawdzie drużyna z Gdańska również złożona jest w dużej części z juniorów, jednak różnica w doświadczeniu na ekstraligowych taflach była zdecydowanie po stronie gospodarzy. Wynik 7-2 można według uznania nazwać zarówno sukcesem jastrzębian jak i najłagodniejszym wymiarem kary.
- Niezwykle trudno zmotywować zawodników, którzy na rozjeździe zobaczyli, że zagrają przeciwko rezerwom - wyjaśniał na konferencji Tadeusz Obłój.Rzeczywiście - na tafli w pomarańczowych barwach śmigali w większości kilkunastoletni chłopcy w kratach lub pełnych pleksach. Na koszulkach mieli plastry naklejone na plecach, na których flamastrem napisane były nazwiska, które w wielu przypadkach po raz pierwszy pojawiły się na tafli ekstraligowej.
- Mamy podziębionych zawodników a zaczynają się play-offy, więc nie chcieliśmy ryzykować jakiejś choroby - tłumaczył skład jastrzębian trener Jacek Chrabański. - Cieszy mnie dobra postawa naszego zespołu w pierwszych dwóch tercjach, później już nie było kondycji. Dobrze zaprezentowali się bracia Nalewajkowie, którzy mają wielki ciąg na bramkę, ale muszą jeszcze poprawić grę w obronie, bo to jest różnica między poziomem juniorski i seniorskim, który prezentuje np. nasz najlepszy zawodnik w dzisiejszym meczu, Bartłomiej Bychawski.
Na uwagę w meczu zasłużył jedynie karny wykonany przez Arona Chmielewskiego, który w całym meczu zdobył aż cztery bramki. - Aron to wielki talent, i mimo, że czasami krytykuję go za brak dyscypliny taktycznej czy słabą grę w obronie, to jest on jednym z większych talentów, jakie spotkałem w swojej karierze, a dzisiaj był bezdyskusyjnie najlepszym zawodnikiem naszej drużyny - tym razem ponownie komplementował napastnika trener Tadeusz Obłój. - Cieszę się, że pokazał ładną sztuczkę techniczną z puszczeniemkrążka między nogami iobiciem od łyżwy. Udowodnił tym, że na meczu gwiazd zasłużenie zdobył nagrodę za najładniejszy rzut karny.
- Zlekceważyliśmy trochę przeciwników, i stąd taka nasza gra w pierwszych dwóch tercjach - mówił kapitan Stoczniowców, Wojciech Jankowski. - Każdy chciał strzelić bramkę - i zamiast grać swój hokej, zrobiły się popisy solowe. To nie nasza wina, że przeciwnik przyjechał z takim składem. To był mecz z drużyną z pierwszej ligi, w ich składzie było tylko 6 czy 7 zawodników z pierwszej drużyny, i to o ile się nie mylę z 3 czy 4 piątki. Zastanawiam się, po co w ogóle grać takie mecze?
No właśnie, po co grać mecze bez stawki, gdy za 3 dni rozpoczyna się grę w play-offach?Gdańszczanie zagrali dla swojej publiczności, a i goście zapewne przyjechalibyśmy pełnym składem, gdyby nie absurdalny kalendarz rozgrywek ułożony przez PZHL. - Ci panowie z Zarządu PZHL nie mają zielonego pojęcia o hokeju - grzmiał na konferencji prasowej trener Tadeusz Obłój. - Kiedy my mamy przygotować się do play-offów?! Przecież jak dowiemy się w poniedziałek w południe o tym, z kim gramy pierwszy mecz - to we wtorek rano będziemy musieli wyjeżdżać na mecz, w środę mecz, a po całonocnej podróży wrócimy w czwartek rano - i w piątek będziemy grali kolejny mecz. A gdzie czas na strategię, na trening sprofilowany pod przeciwnika? To jest bez znaczenia? Czy panowie z Zarządu PZHL, którzy układali ten kalendarz, grali kiedykolwiek zawodowo w hokej? Przecież play-offy są ukoronowaniem całego sezonu - jak można do nich podejść bez przygotowania? Przecież gdyby pierwszy mecz play-off był dopiero w piątek, to dzisiaj Jastrzębie przyjechałoby pełnym składem, traktując ten mecz jako generalny sprawdzian przed play-offami (uśmiech na twarzy trenera Chrabańskiego - przyp. red). A tak - zamiast męczyć się w autokarze, przysłali rezerwy złożone głównie z juniorów. Do tego zmierza PZHL, to ma być sposób na podnoszenie poziomu polskiego hokeja? Ze słabej ligi nie powstanie mocna reprezentacja, nie tędy droga - kończył Tadeusz Obłój.
Przeczytajrelację LIVEze spotkania.
Stoczniowiec Gdańsk - JKH GKS Jastrzębie 7-2 (2-1, 2-1, 3-0)
Komentarze