Przypieczętowali trzecią lokatę
W ostatniej kolejce sezonu zasadniczego Aksam Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie Comarch Cracovię 5:4. Biało-niebiescy przystąpią do półfinału play-off z trzeciego miejsca i zmierzą się z krakowianami.
Spotkanie rozgrywane było o przysłowiową pietruszkę (oba zespoły miały zagwarantowane prawo do gry o medale), ale mimo to dostarczyło kibicom sporo emocji. - Przyjechaliśmy do Oświęcimia powalczyć o zwycięstwo. Trener Rohaczek dał odpocząć najlepszym zawodnikom, dzięki czemu szanse dostali pozostali, którzy w ostatnim czasie grali troszkę mniej - stwierdził Aron Chmielewski, skrzydłowy Cracovii.
Na podobny manewr zdecydowali się także oświęcimscy szkoleniowcy. - Daliśmy odpocząć Mikołajowi Łopuskiemu i Mariuszowi Jakubikowi, którzy są przeziębieni. Mając na uwadze niedzielną konfrontację, nie chcieliśmy ryzykować ich zdrowiem - wyjaśnił Tomasz Piątek.
Po pierwszej tercji więcej powodów do zadowolenia mieli biało-niebiescy, którzy pewnie prowadzili 3:0. Bardzo dobre zawody rozgrywał Radek Prochazka. Czeski środkowy miał oczy dookoła głowy. Znakomicie rozbijał akcje rywala, notował wiele przechwytów, a co najważniejsze zaliczył dwie asysty przy bramkach swoich kolegów.
Kibicom podobać się mogło zwłaszcza trafienie Damiana Piotrowicza. 20-letni skrzydłowy, który wrócił do składu po złamaniu kości strzałkowej, wywalczył krążek za bramką, zgubił krakowskiego obrońcę i strzałem pod poprzeczkę zaskoczył Ondreja Raszkę. - Ten gol był dla mnie bardzo ważny. Potrzebowałem takiego impulsu - stwierdził uśmiechnięty napastnik.
Jeszcze przed przerwą trzeciego gola dla oświęcimian zdobył Petr Valusiak. Czeski skrzydłowy złapał na wykroku bramkarza gości i z bliskiej odległości, strzałem między parkanami, umieścił gumę w siatce. - W pierwszej odsłonie graliśmy naprawdę dobry hokej, ale w dwóch kolejnych spuściliśmy nieco z tonu, a rywale znakomicie to wykorzystali - ocenił trener gospodarzy Charles Franzen.
Pasy wróciły do gry po bramce Arona Chmielewskiego z 23. minuty. Młody skrzydłowy doskonale przymierzył pod poprzeczkę i zapalił czerwone światło nad oświęcimską bramką. - Petr Dvorzak wystawił mi krążek jak na tacy, więc musiałem wykorzystać tak dogodną okazję - stwierdził 20-letni skrzydłowy. Dziewięć minut później jego zespół znów przegrywał różnicą trzech trafień, bo okres gry w przewadze na bramkę zamienił Grzegorz Piekarski.
Jednak krakowianie nie zamierzali odpuszczać i na 43 sekundy przed końcem drugiej odsłony wykorzystali grę w przewadze i zmniejszyli stratę do rywali. Przemysława Witka precyzyjnym uderzeniem spod linii niebieskiej pokonał były zawodnik oświęcimskiego klubu Adrian Kowalówka.
W trzeciej tercji unici z łatwością dochodzili do okazji strzeleckich, ale mieli ogromne problemy ze skutecznością. Zimnej krwi nie zabrakło tylko Robertowi Krajcziemu, który w 51. minucie wyczekał Rafała Radziszewskiego i podwyższył na 5:2. Chwilę później jego koledzy mieli dobrą okazję na to, by podreperować statystyki, ale nie zrobili użytku z 1 minuty i 44 sekund gry w podwójnej przewadze.
"Zamek" lepiej rozgrywali krakowianie i w przeciągu 80 sekund zdobyli dwie bramki. - Ten mecz skończył się naszą porażką 4:5, ale przy odrobinie szczęścia mogliśmy się pokusić o doprowadzenie do wyrównania i może nawet o zwycięstwo w dogrywce. Graliśmy na tyle, na ile potrafiliśmy - stwierdził Aron Chmielewski.
Powiedzieli po meczu:
Charles Franzen, trener Aksam Unii: - Żeby zagwarantować sobie trzecią lokatę potrzebowaliśmy zaledwie jednego punktu. Wykonaliśmy to zadanie. Teraz myślimy już o niedzielnym meczu. To na pewno będzie całkiem inne spotkanie, spodziewam się ciężkiej przeprawy.
Rudolf Rohaczek, trener Cracovii: - Jestem zadowolony z postawy zawodników. Powalczyli do końca i zafundowali oświęcimianom dramatyczną końcówkę. Jeśli miałem jeszcze jakieś wątpliwości, to po tym spotkaniu zostały one rozwiane. Najważniejsze jest to, że żaden z moich podopiecznych nie doznał kontuzji.
Liczby meczu:
1 - Grzegorz Piekarski zdobył pierwszego gola w tym sezonie.
74 - tyle dni minęło od ostatniego występu Damiana Piotrowicza (2 grudnia 2011 r.). Dziewięć dni później 20-letni skrzydłowy złamał kość strzałkową.
11 - tyle lat minęło od śmierci Artura Malickiego. Przed rozpoczęciem meczu pamięć byłego zawodnika Unii uczczono minutą ciszy.
Aksam Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 5:4 (3:0, 1:2, 1:2)
1:0 - Wojtarowicz - Prochazka, Zatko (15:38)
2:0 - Piotrowicz - Prochazka (17:50)
3:0 - Valusiak - Stachura (19:43)
3:1 - Chmielewski - Dvorzak, Martynowski (23:31)
4:1 - Piekarski - Prochazka (32:02, 5/3)
4:2 - A. Kowalówka - Piotrowski (39:17, 5/4)
5:2 - Krajczi - Tabaczek (50:33)
5:3 - Martynowski - Dulęba (58:15, 5/4)
5:4 - Immonen - Dvorak (59:35, 6/4)
Aksam Unia: Witek - Urbańczyk, Zatko; Piotrowicz, Tabaczek, Modrzejewski (2+10) - Gabryś, T. Połącarz: Jaros, S. Kowalówka, Wojtarowicz (2) - Noworyta, Piekarski; Stachura, Prochazka, Valusiak (2) - Rziha, Krajczi.
Trenerzy: Charles Franzen i Tomasz Piątek.
Cracovia: Raszka (od 20:01 Radziszewski) - Immonen(2), Dulęba (2); Chmielewski, Dvorzak, Martynowski - Witowski, A. Kowalówka (2); Piotrowski, Rutkowski, Cieślicki - Kulik (2), Sznotala; Lenius, Biela (2), Kosidło oraz Wajda i Horowski.
Trener Rudolf Rohaczek.
Sędziowali: Tomasz Radzik - Tomasz Przyborowski i Marcin Młynarski.
Kary: 18 minut (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Marka Modrzejewskiego i 2 minuty kary technicznej) - 12 minut.
Widzów: ok. 2200.
Komentarze