Cracovia traci punkty w Sosnowcu
Zagłębie Sosnowiec lepsze od Cracovii. W niedzielnym pojedynku sosnowiczanie wygrali po dogrywce, gola na wagę dwóch punktów w 62 minucie meczu zdobył Michał Działo.
Nic nie wskazywało, że niedzielny mecz będzie miał taki scenariusz. Po pierwszej odsłonie hokeiści z Krakowa prowadzili już 3:0 i z uśmiechami schodzili do szatni.
Pierwszą bramkę już w 49 sekundzie zdobył Aron Chmielewski, który pokonał leżącego na lodzie Zbigniewa Szydłowskiego. Szybka bramka zmotywowała przyjezdnych, którzy swoją przewagę na lodzie udokumentowali golem Rafała Martynowskiego w ósmej minucie spotkania. Podopieczni Rudolfa Rohacka niemal w każdym elemencie przeważali na lodzie w pierwszej tercji, którą zakończyli z trzybramkową przewgą(w 19 minucie trzeciego gola dla gości zdobył Leszek Laszkiewicz – przyp.red).
- Swój hokej graliśmy tylko w pierwszej odsłonie. Nie popełniliśmy ani jednego błędu, a do szatni schodziliśmy mając trzybramkową przewagę. Niestety, potem zaczęliśmy się mylić i tracić to, co wcześniej wypracowaliśmy – kręcił głową trener Cracovii, Rudolf Rohacek.
Opisywana przez czeskiego szkoleniowca przewaga zaczęła topnieć od 28 minuty, gdy pierwszego gola dla sosnowiczan zdobył Jarosław Dołęga. Co prawda w 34 minucie Cracovia zdobyła czwartego gola, lecz sędzia bramki nie uznał sygnalizując trafienie łyżwą.
- W takich sytuacjach decyzja należy do sędziego. Jeśli nie było wyraźnego ruchu łyżwą, powinna być bramka – dodał Rohacek.
Taki obrót wydarzeń zmotywował hokeistów z Sosnowca, którzy pod koniec drugiej odsłony zdobyli kontaktowego gola(strzelcem Artur Ślusarczyk). Kapitan Zagłębia wykorzystał błąd Nicolasa Bescha i strzałem spod niebieskiej linii wpakował krążek przy słupku. Prawdziwe emocje rozpoczęły się w 52 minucie, gdy do wyrównania doprowadził Dołęga. Taki wynik utrzymał się do końca regulaminowego czasu gry, a zwycięzcę musiała wyłonić dogrywka. W niej więcej szczęścia mieli podopieczni Mariusza Kiecy i Krzysztofa Podsiadło, którzy w 62 minucie zapewnili sobie dwa punkty. Decydującego o losach meczu gola zdobył Michał Działo, który silnym uderzeniem z niebieskiej linii pokonał bramkarza gości.
- Wiedzieliśmy, że Cracovia zagra agresywnie na początku spotkania. W kolejnych tercjach chyba trochę za spokojnie rozgrywali krążek. Dla nas sygnałem do lepszej gry było drugie trafienie, które zdobyliśmy wykorzystując błąd w obronie przeciwnika To trafienie dodało nam skrzydeł – mówił po meczu szkoleniowiec Zagłębia, Mariusz Kieca.
Komentarze