Błędy z podstawówki
Hokeiści GKS-u Tychy musieli się sporo namęczyć, by w sparingowym meczu pokonać Unię Oświęcim na jej terenie. Udało im się to dopiero po rzutach karnych, choć jeszcze na minutę przed końcem przegrywali 5:6.
Oświęcimianie na prowadzenie wyszli już po 17 sekundach, bo pięknym uderzeniem w samo okienko popisal się Sebastian Kowalówka. Później trwałą prawdziwa wymiana ciosów, a pierwsza tercja zakończyła się wynikiem 4:3 dla gospodarzy.
Po czterdziestu minutach Unia prowadziła 6:5, ale tyszanie nie rezygnowali. Przez całą trzecią odsłonę starali się zdobyć wyrównującego gola. Udało im się w samej końcówce meczu. Biało-niebiescy złapali karę techniczną, a trener gości poprosił o czas i wycofał bramkarza. Gola na miarę dogrywki zdobył Michael Cichy. Dodatkowy czas gry nie przyniósł rozstrzygnięcia, więc byliśmy świadkami rzutów karnych.
– Kibice w Oświęcimiu mogą być zadowoleni z tego letniego widowiska. Jednak z naszej strony był to hokej bez głowy – nie owijał w bawełnę Andrej Husau, trener GKS-u.
– Popełniliśmy dużo błędów, powiem więcej były to błędy z podstawówki. Cztery bramki straciliśmy po przegranym wznowieniu, praktycznie nie wykonując żadnej pracy. Kolejne dwie bramki dla rywali padły po naszych fatalnych, indywidualnych błędach – dodał.
Trener mistrzów Polski winą za słabą postawę swojego zespołu obarczył... siebie.
– To chyba moja wina. Po pierwszej tercji widać było, że drużyna przyjechała do Oświęcimia, mając trzy punkty w kieszeni. To dla mnie nauczka na przyszłość. W każdym meczu trzeba grać na sto procent – zakończył.
Komentarze