MŚ U20 Dywizji IB: Wypowiedzi po meczu Polska – Japonia
Polacy wygrali 7:4 z Japonią w swoim przedostatnim występie w tyskim turnieju. Nie ustrzegli się jednak prostych błędów. O dobrej skuteczności i niefrasobliwości w obronie opowiadają najlepsi zawodnicy spotkania oraz trener Krzysztof Majkowski. Głos zabrał również Chikara Hanzawa, który był bardzo bliski skompletowania hat tricka.
Krzysztof Majkowski, II trener reprezentacji Polski U20
Ocena spotkania nie jest jednoznaczna. Strzeliliśmy aż siedem bramek i z tego możemy być zadowoleni, ale z drugiej strony popełnialiśmy proste błędy. Jeżeli myślimy o lepszych wynikach, to takie rzeczy nie mogą się po prostu przytrafiać. To nie są kwestie, które można poprawić w trakcie trwania mistrzostw. Mówimy o nawykach, które chłopcy przynoszą ze sobą z klubów i to na poziomie codziennych treningów trzeba to eliminować. Pamiętajmy, że w juniorskich hokeju błędy będą zawsze, ale chodzi o to, żeby je minimalizować.
Jeżeli w dzisiejszym wieczornym spotkaniu Węgrów ze Słowenią wynik ułoży się po naszej myśli (wygrana Słowenii za dwa punkty – przep. red.), to wciąż jeszcze będziemy w walce o awans, czego oczywiście sobie życzę. Moim zdaniem faworytem są jednak Węgrzy i czuję, że w piątek przyjdzie nam mierzyć się ze zwycięzcą turnieju. Bardzo chcemy w tym meczu pokazać pełnię swoich umiejętności. O ile awans jest sprawą naprawdę trudną, o tyle miejsce na podium jest całkiem realne.
Zakładając, że w piątek gralibyśmy z Węgrami wciąż mając szansę na awans, to uważam, że nasi zawodnicy mają na tyle duże doświadczenie, iż nie pozwolą znów włożyć na siebie tej nerwowości, która miała miejsce w pierwszym meczu z Ukrainą. Mówiąc o ich doświadczeniu mam na myśli to, że już w wieku juniorskim, grają w swoich klubach w rozgrywkach seniorów.
Dominik Paś, najlepszy zawodnik meczu, zdobywca trzech punktów (1G + 2A)
To był dla nas ważny mecz w kontekście walki o utrzymanie. Gdybyśmy go dzisiaj nie wygrali, to w piątek musielibyśmy z innej perspektywy mierzyć się z bardzo mocną drużyną, jaką są Węgrzy. Wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko co w naszej mocy i udało się. Boli to, że znów popełnialiśmy błędy, które nie pozwoliły odskoczyć od rywala i praktycznie musieliśmy walczyć do samego końca.
Przed każdym meczem rozmawiamy ze sobą w szatni, że nie możemy popełniać takich głupich błędów. Trener mówi nam, że bawimy się w Świętego Mikołaja i rozdajemy prezenty. Tak po prostu nie można grać. Jesteśmy zadowoleni z naszej skuteczności w meczu z Japończykami, ale mamy też nauczkę co się może stać, kiedy w tak łatwy sposób pozwala się przeciwnikom na zdobywanie goli.
Zobaczymy jak się potoczy dzisiejszy mecz wieczorem. Jeżeli będzie dobry wynik, to w piątek zagramy ze świadomością, że wszystko jeszcze możliwe. Ale mogę zapewnić, że niezależnie od rezultatu starcia Węgrów ze Słoweńcami, w piątek będziemy walczyć do upadłego i nie poddamy się.
Łukasz Kamiński, zdobywca dwóch bramek
Trudno mi ten mecz ocenić w kategoriach, że był udany. Wczoraj też zagraliśmy dobrze, a skończyło się porażką po dogrywce. Moim zdaniem starcie ze Słowenią w naszym wykonaniu było bardzo dobre. Zagraliśmy konsekwentnie, chcieliśmy atakować, strzelać bramki, ale kilka błędów w defensywie zadecydowało, że ponieśliśmy straty, a potem na 10 sekund przed końcem dogrywki przegraliśmy.
Z dzisiejszego wyniku 7:4 pozostaje nam tylko się cieszyć. Do tego, żeby ocenić ten występ jako bardzo dobry zabrakło lepszej gry w defensywie. Jeżeli przytrafiają nam się takie pomyłki, to nie możemy mówić, że było bardzo dobrze, a co najwyżej dobrze. Potrzeba nam większej stabilności i poszanowania wypracowanej bramkami przewagi.
Mieliśmy szczęście, że naprzeciwko nas była Japonia, a nie Węgry lub Słowenia. Wtedy zostalibyśmy mocno skarceni za takie błędy jak popełnialiśmy dzisiaj. Gdyby to się stało we wczorajszym meczu, to nie dotrwalibyśmy do dogrywki. Teraz musimy się koncentrować na piątkowym spotkaniu z Węgrami. Musimy go wygrać, nie ma innej możliwości.
Do pozytywów zaliczyłbym to, że udało nam się przystąpić do spotkania z Japonią z czystymi głowami, nie myśląc o tym co było, co się nie udało. Pokazaliśmy kibicom, że to nie jest tak, że wszystko przegrywamy. Moim zdaniem jesteśmy dobrymi hokeistami, ale niekiedy najzwyczajniej brakuje trochę szczęścia.
Chikara Hanzawa, strzelec dwóch goli dla Japonii, 17-latek grający w szwedzkim Falu IF (J20 Elit)
Dwie pierwsze tercje próbowaliśmy gonić Polaków i nie pozwolić im odskoczyć. Trzymaliśmy kontakt, który pozwalał myśleć o korzystnym wyniku końcowym. W ostatniej tercji gospodarze zdobyli trzy gole z rzędu i nie zdołaliśmy już ich dogonić.
Spadliśmy z dywizji IB, ale jeżeli o mnie chodzi, to mam jeszcze dwa lata na to, by grać w mistrzostwach U20. Patrzę zatem w przyszłość i to czego bym chciał, to w 2020 znów grać na tym samym poziomie, na którym wystąpiliśmy tutaj w Tychach. W przyszłym roku trzeba zrobić wszystko, żeby znów wrócić do dywizji IB.
To, że tak łatwo przychodziło mi dzisiaj zdobywanie bramek, jest wynikiem treningów. Przez ostatnich kilka dni na każdych zajęciach ćwiczę strzały. Te bramki, które wpadły w meczu z Polską, to właśnie uderzenia oddane z pozycji, na których doskonale się na treningach.
Komentarze